KOLUMNY PODSTAWKOWE

FOCAL.JMLAB
ELECTRA 1007 Be

WOJCIECH PACUŁA






Tak się składa, że nasze czasy są czasami wyboru. Ponieważ w pewnym stopniu wyeliminowano w wielu dziedzinach problem dotyczący z 'czego' wybierać, powstał nowy problem: 'co' mamy wybrać. Ma to zastosowanie w wielu dziedzinach, jednak w dziedzinie, która nas interesuje szczególnie, a więc w audio, ma znaczenie podstawowe. Zawęźmy problem. Do dyspozycji mamy wiele różnych materiałów, z których możemy wykonać membrany głośników. Dodatkowo, mamy wiele różnych technologii, wprowadzających dodatkowe komplikacje. Wejdźmy jeszcze głębiej i przyjrzyjmy się głośnikom wysokotonowym (to jest ostatecznie 'reason d'etre' nowej linii JMLab-a). Z grubsza można podzielić wyskotonówki na dwa rodzaje: na głośniki dynamiczne i nie. Przepraszam za to 'nie', ale słowo to najlepiej oddaje proporcje między nimi. W skład tej niewielkiej kategorii wchodzą bowiem głośniki plazmowe, elektrostatyczne, magnetostatyczne, przetworniki A.M.T. dr Heila oraz przetworniki NXT. Rodzina dynamiczna jest znacznie większa. Najpopularniejszym rodzajem są tutaj głośniki kopułkowe, a prawdziwe różnice zachodzą na poziomie materiału użytego na membranę. Wśród szlachetnych odmian głośników z grubsza można wyróżnić głośniki z miękkich materiałów, np. jedwabiu, głośniki metalowe lub z ceramiki. Ponieważ w teście tym mamy do czynienia z francuskim Focalem.JMLab-em (tak brzmi w tej chwili poprawna nazwa tej firmy), wiadomo, że będziemy mieli od czynienia z metalem. Przez lata znakiem rozpoznawczym były kopułki Tioxidowe, czyli z tytanu pokrytego tlenkiem tytanu. Wszystkie miały odwróconą konfigurację, tj. nie były wypukłe, a wklęsłe. Wszystko się jednak zmienia. Ponieważ wiadomo było, że B&W Bowers&Wilkins zamierza uzbroić swoje topowe głośniki w kopułki diamentowe, także nad Sekwaną podjęto odpowiednie kroki. Opracowano oto technologię wykonywania membran głośników wysokotonowych z folii berylowej. W normalnych warunkach niezwykle trujący, a ponadto bardzo trudny w obróbce materiał, udało się "opanować" na tyle, żeby go formować i żeby nie był niebezpieczny dla użytkownika.

Kiedy mówimy "beryl", nie wiadomo jednak do końca czy chodzi o materiał w czystej postaci, czy o stop. Podczas ostatniej wystawy IFA 2006 w Berlinie miałem przyjemność rozmawiać z jedną z "szarych eminencji" świata głośników, szefem laboratoriów i działu badawczego firmy KEF, panem dr Watsonem (tak, chodzi o TO nazwisko). Jak wiadomo, za jakiś czas ujawnione będą nieco zmienione głośniki Reference KEF-a, w których jedną z ważniejszych zmian jest nowy głośnik wysokotonowy w UNI-Q. Będzie on w dalszym ciągu tytanowy (więcej nie wolno mi powiedzieć). Spytałem więc, dlaczego nie berylowy? Pan Watson odpowiedział zaś, że nie ma czegoś takiego jak 'berylowy', bo jest to folia produkowana ze stopu berylu i według jego badań nie do końca jest to optymalny materiał. Spierał się nie będę, jednak chciałbym zauważyć, że pierwszy komercyjnie dostępny głośnik z berylową membraną, i to w dodatku zarówno w przypadku kopułki wyskotonowej, jak i głośnika średniotonowego, został zaprezentowany w głośnikach firmy TAD, szybko kupionej przez Pioneera. A za firmą TAD stoi człowiek, który zaprojektował w KEF-ie system UNI-Q. Co więcej, w głośnikach TAD-a średnie i wysokie tony przetwarza system identyczny z UNI-Q, tyle, że wykonany z berylu. W tańszej serii, którą właśnie Pioneer promuje średniotonówka otrzymała membranę ze stopu aluminium, jednak kopułka pozostała berylowa. No i jest jeszcze Usher, który także wprowadził do sprzedaży wersje Be topowych kolumn. Na tym tle seria Electra jest wyjątkowa - to nie jest bowiem najdroższa seria JMLaba, a specjalna wersja serii oczko niższej. Tworzy ją testowany głośnik podstawkowy 1007 Be, głośnik wolnostojący 1027 Be oraz głośnik centralny. I na koniec najważniejsze, dlaczego beryl? Odpowiedź leży we własnościach mechanicznych tego materiału. Jego gęstość jest 2,5 razy niższa niż tytanu i 1,5 razy niższa niż aluminium, podczas kiedy jego sztywność jest trzykrotnie wyższa niż tytanu i 5 razy niż aluminium. Oznacza to, że kopułka o identycznej masie w wersji berylowej jest 7 razy sztywniejsza niż tytanowa czy aluminiowa.

ODSŁUCH

Berylu nie da się pomylić z żadnym innym głośnikiem, chyba że z dobrą wstęgą. Informacji o górze jest bowiem mnóstwo. Wydarzenia nie mają jednak ostrego, wyraźnie akcentowanego ataku, a raczej sugerują coś wręcz przeciwnego - lekkie ocieplenie. Ale, jak to: duża ilość informacji i ocieplenie? To rzeczy, które się zwykle wykluczają... tak naprawdę, ocieplenia chyba tutaj nie ma, jednak brak agresji, słyszany w wielu innych konstrukcjach, odczuwany jest właśnie w taki sposób. Nie chodzi bowiem także o zmiękczenie. Również słuchając wstęgi w pierwszym momencie można odnieść wrażenie, że nie mamy tak konturowego rysunku jak z klasycznej kopułki i że przekaz jest jakby rozrzedzony. To nieprawda. Prawdę mówiąc, taka prezentacja przypomina to, co słychać na żywo - wszystkie informacje są klarowne i wyraźne, ale nie mają artefaktowego "wyciągnięcia", nie są w sztuczny sposób podkreślane. Ich klarowność nie bierze się z tego, że ich atak jest utwardzany, jakby podkreślony kredką konturową. Słuchając Electr można nawet powiedzieć, że ataku właściwie nie słychać. To znaczy słychać, ale razem z innymi elementami. Wiem, że to brzmi trochę jak bredzenie, ale mam nadzieję, że nim nie jest... Ataku nie słychać, bo jest stopiony w jedno z podtrzymaniem. Daje to pełny, gęsty dźwięk o znakomitej płynności i koherencji górnego pasma. Jednym z ciekawszych aspektów takiego typu reprodukcji jest ładne odgrywanie słabych nagrań. Trochę to zaskakujące, biorąc pod uwagę naturalność góry i ilość informacji, po których można by się spodziewać raczej bezlitosnego cięcia. A może jest tak, że najlepsze głośniki tak właśnie grają, bez podkreślania wad realizacji? Może wspomniane wady nie są aż tak dramatyczne i tylko niedoskonałość urządzeń z których korzystamy, wybór kompromisów przy ich konstruowaniu (a te występują zawsze) powoduje, że słychać mocniej coś, co wcale takie drażniące nie powinno być? Wbrew pozorom, to wcale nie takie głupie pytanie - identyczny efekt zaobserwowałem ostatnio przy teście genialnego odtwarzacza EMM Labs CDSD SE/DCC2 SE: mnóstwo informacji, znakomite wejście w szczegóły, a przy tym brak miażdżenia gorszych nagrań. Wręcz przeciwnie, jakby jakość urządzenia pomagała je na nowo ożywić, pobudzić do życia. I berylowy głośnik JMLabów pracował dokładnie w taki sam sposób.

Dźwięk kolumn w całości jest duży, pełny, z mocnym średnim basem, o fantastycznej dynamice. Przy tej ilości informacji co z płyty "Power of Nine" Anthony Wilson Nonet (Groove Note, GRV1035-3, SACD/CD) kolumny mają się prawo pogubić. Głośniki Focala w pierwszej chwili po przejściu z Paradigmów Reference S4 grają nieco bardziej wycofanym, spokojniejszym dźwiękiem. Akomodacja do nowego typu prezentacji następuje jednak błyskawicznie i po chwili możemy spokojnie podkręcić nieco gałkę siły głosu, bo subiektywnie wszystko ma większy oddech, jak w nagraniach muzyki klasycznej, które, jak się wydaje w pierwszej chwili, są nagrane znacznie ciszej, a które jednak mają po prostu niższy poziom kompresji.

Kolumny nie są duże i nie mają bardzo niskiego zejścia - tutaj zapewne wolnostojące 1027 pokażą więcej. Nawet w porównaniu z Paradigmami słychać było, że Electry 1007 mają limitowany niższy bas. Ich balans jest jednak ustawiony nieco niżej niż w większości monitorów, przez co nie jest to aż tak jednoznaczne. Balans jest ustawiony tak, że głos Diany Krall z płyty Wilsona był pełny, ciepły i duży. Może miał minimalnie ciemniejszą barwę niż zazwyczaj, ale to być może kwestia smaku. Być może dzięki lekkiemu dopaleniu niższej średnicy francuskie kolumny pokazują mnóstwo emocji, szczegółów artykulacyjnych, elementów pozamuzycznych, które składają się jednak na coś, co czyni z nagrania przekaz prawdziwego wydarzenia. Wibrato w głosie Krall, w momencie, kiedy kończy frazę słowami "In the country" było tu wyraźnie obecne, a wcale nie zawsze słyszy się je tak naturalnie, bo często jest przykrywane innymi elementami i trzeba się wsłuchać, żeby było dostrzegalne. Może mi się wydawało, ale tak to słyszałem, że w czasie nagrywania tego kawałka wokalistka siedziała na wysokim stołku, a sekcja dęta stała nieco wyżej. Wiem, że to jest nagranie wielościeżkowe, ale myślę, że JMLaby pokazują także wysokość, może nie tak dokładnie jak magneto czy elektrostaty, ale całkiem ładnie.

Bo efekty przestrzenne stoją tu na bardzo wysokim poziomie. Są, podobnie jak góra, bardzo naturalne, a przez to nie od razu i nie wszyscy się z nimi polubimy. Paradoks? Raczej nie - ostatecznie kształtowani jesteśmy przez pewien kanon dźwięku kolumn i każde odstępstwo przyjmowane jest jako wada. Posłuchajmy ich jednak dłużej i zobaczymy, że jest to równie atrakcyjny i chyba bardziej naturalny sposób projekcji dźwięku. Efekty pokazywane są tu bowiem nie w tak efektowny sposób jak zwykle, czyli nie do końca z tak dużym zoomem jak w Teatrze Telewizji, z jakim w audio mamy do czynienia. Przysłowiowy szczekający pies z płyty "Amused to Death" Rogera Watersa (Sony Music Direct [Japan] Inc., MMCP 693, CD) był wyraźnie z boku, daleko za kolumną. A właściwie, to był daleko za otwartym oknem - jego krawędzie nie były tak wyraźne jak zazwyczaj, a jednak był bardziej naturalny. Otwórzmy w nocy okno i przez chwilę posłuchajmy - słychać wiele, ale wydarzenia z większej odległości, chociaż dokładnie słyszalne, wcale nie są wycinane z tła, a raczej przychodzą z jakiejś większej przestrzeni, nawet bez dokładnego lokalizowania przestrzennego, są gdzieś "tam". I tutaj tak to właśnie było słychać. A za chwilę - wolta: ktoś włącza nieco z tyłu, za nami, telewizor i w tej samej sekundzie wiemy dokładnie, w którym miejscu stoi, niemal potrafimy opisać drewniany, stary stolik, na którym go postawiono i na którym pewnie będzie stał, aż firma rozbiórkowa przyjdzie rozebrać dom i przygotować teren pod hipermarket...

Electry 1007 firmy Focal.JMLab nie są idealnie neutralnymi kolumnami. Żadna kolumna nie jest. Tutaj balans tonalny jest przesunięty nieco w dół, przez co wydarzenia są nieco cieplejsze i pełniejsze. Jednak umiejętność łączenia szczegółu i naturalności jest fantastyczna. A do tego ta przestrzeń - jest naturalna, a nie efekciarska, ma znakomitą koherencję i jest precyzyjna, a jednak bez efektu "nożyczek". Kolumny są znakomicie wykonane, a ich wysokie tony należą do absolutnej czołówki światowej. Ciepłe, ale klarowne. Wyraźne, ale nie nachalne. Po prostu bardzo dobre.

BUDOWA

Kolumny Electra 1007 Be są kolumnami podstawkowymi o specyficznej, "krępej" sylwetce. Wrażenie takie powodowane jest przez małą wysokość i znaczną szerokość kolumn. Wysokość determinowana jest przez wielkość przetworników. Na górze pracuje 'clou' programu, berylowy głośnik wysokotonowy o odwróconej konfiguracji, jakże typowej dla tego francuskiego producenta. Kopułka napędzana jest bardzo silnym magnesem neodymowym i przykręcona do szerokiego, wygiętego w łuk aluminiowego odlewu, tworzącego część ścianki przedniej. Daje to ogromną sztywność i znakomitą "podporę" dla głośnika. Jest to ponadto znakomita metoda na ominięcie ugięcia fali na brzegu obudowy (zwykle w tym miejscu mówi się o dyfrakcji, a nie o ugięciu. To błąd. Uwagę na to zwrócił mi swego czasu Andrzej Kisiel, człowiek, który zna się na głośnikach jak niewielu w tym kraju. Jak mówi, dyfrakcja to zjawisko pożądane, a problemem jest ugięcie fali. I właśnie z ugięciem mamy do czynienia przy napotkaniu przez falę krawędzi odgrody). Łuk jest dość mocny, powinien więc dobrze spełniać swoje zadanie. Cała przednia ścianka powtarza zresztą to wygięcie. Żeby nie pomylić wersji Be z niczym innym, na metalowym elemencie głęboko wyfrezowano nazwę technologii: 'Beryllium'. Głośnik, o specyficznym brązowym poblasku, nosi firmową nazwę IAL.

Głośnik niskośredniotonowy z opatentowanego materiału W, stosowanego kiedyś jedynie w kolumnach z serii Utopia, z wklęsłym, metalowym, nieruchomym elementem pośrodku, który w tej sytuacji pełni jedynie rolę chłodzenia dla cewki, został wpuszczony dość mocno w głąb przedniej, bardzo grubej ścianki. Jego brzegi zostały mocno wyprofilowane. Front oraz tył został wykończony ekskluzywnym lakierem Diamond Black. Boki z płyty MDF oklejono albo grubą deską, lakierowaną na kolor cherry, albo płytą MDF oklejoną takimże fornirem - nie jestem pewien. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co to jest, ponieważ wykończenie jest perfekcyjne. Boki zbiegają się ku tyłowi, likwidując równoległość ścianek bocznych, a tym samym minimalizując wpływ fal stojących na pracę głośnika. Góra i dół zostały polakierowane na czarno. Od spodu mamy trzy gniazda dla śrub, można więc monitor przykręcić do opcjonalnych podstawek. I, tak przynajmniej wynika z doświadczenia, właśnie z firmowymi podstawkami kolumny zagrają najlepiej, a poza tym będą najlepiej wyglądały. Z tyłu, obok lakierowanych fragmentów, mamy także dwie grube aluminiowe płytki. Na jednej zamontowano wygodne, bardzo ładne (pojedyncze) zaciski głośnikowe z logo Focala, a druga kryje zwrotnicę. Poniżej zacisków widać szczelinę wylotu bas-refleksu. Jeślibyśmy stwierdzili, że basu jest za dużo, można slot zatkać dołączaną pianką. Kolumna jest wykonana perfekcyjnie i nie ma o czym powiedzieć złego słowa. Jedynie sylwetka będzie musiała się zgrać z naszymi oczekiwaniami. A, nie - znalazłem (nie wiem czego się czepić, więc znalazłem): wszystkie śruby użyte do przykręcenia poszczególnych elementów do skorupy obudowy noszą na sobie logo Focala. Wszystkie poza dwoma mocującymi metalowy odlew z kopułką...



FOCAL.JMLAB
CTRA 1007 Be

Cena: 11 990 zł

Dystrybutor: Trimex

Kontakt:
TRIMEX
ul. Nałęczowska 31
02-922 Warszawa
tel. (22) 642 46 29
tel./fax: (22) 842 80 10

e-mail: biuro@trimex.com.pl

Strona producenta: FOCAL.JMLAB



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio