WKŁADKA GRAMOFONOWA

WYDANIE SPECJALNE
"MADE IN JAPAN"


SUMIKO
CELEBRATION

WOJCIECH PACUŁA





Japońska firma Sumiko, dzięki polskiemu dystrybutorowi, cieszyńskiemu Voice'owi www.voice.com.pl , jest znana czytelnikom HFOL bardzo dobrze, ponieważ do tej pory testowaliśmy niemal wszystkie modele, oprócz dwóch: najtańszego Oyster i najdroższego Celebration (testy: Pearl, Black Pearl; Blue Point No. 2; Blue Point Special EVO III; Blackbird). Oyster pewnie wcześniej czy później trafi w nasze ręce, z tym nie ma problemu. Kłopot jest jedynie z dostaniem topowej wkładki, należącej wraz z modelem Bluebird do serii Reference. Otóż Celebration, powstała z okazji 25-lecia Sumiko (stąd nazwa), budowana jest wyłącznie na zamówienie. Na szczęście Voice chyba sobie nieźle radzi (ostatnio w jej dystrybucji znalazły się kolumny Triangle oraz urządzenia firmy Oracle Audio), więc kiedy wspomniałem o "japońskim" numerze, pobiegły maile, telefony tam-i-z-powrotem i jest.

Celebration jest wkładką MC o niskim poziomie (LO) i jest dla Sumiko wkładką niezwykłą: otóż nie jest to, jak by się można było spodziewać patrząc na "drzewo" cenowe, wkładka "naked" z odsłoniętym generatorem, bez żadnej osłony, a wręcz przeciwnie: cała została zapakowana w body wykonane z drewna gruszy. Taki też motyw przewodni wybrano na pięknym pudełku z kartonu i czerpanego papieru - mamy zarówno rysunek gruszki, gruszka jest wytłoczona, a wkładka zamknięta jest wewnątrz w drewnianym pudełeczku o kształcie - a jakże - gruszki, wykonanym z drewna - tak, tak - gruszkowego. Nie jest to jednakże fanaberia, a wynik odsłuchów (mowa o wkładce, nie o pudełku...). O tym, że zastosowanie tego, a nie innego gatunku drewna wiązało się ze swego rodzaju "tuningiem" przekonuje napis na pudełku "pearwood signature" i nie chodzi chyba jedynie o graficzny znak przewodni.

Celebration jest wszakże i dla wkładek MC z tego zakresu cenowego czymś niezwykłym, głównie ze względu na zastosowany szlif, czyli kształt diamentu mocowanego na końcu rurki (cantilever). Generalna zasada jest taka, że stosuje się szlif eliptyczny i dąży się do jak najcieńszych diamentów, w czym celuje van den Hul. Są jednak zwolennicy szerszych wkładek, argumentujący, że zbyt mała powierzchnia styku powoduje, iż płyta szybciej się zużywa (nacisk przypadający wówczas na jednostkę powierzchni jest wielokroć większy). Celebration ma klasyczny szlif eliptyczny PH o niskiej masie. Jak się jednak okazuje, taki szlif jest bardzo drogi. Co więcej, magnesy to kultowe w wielu kręgach Alnico, stosowane np. w wielu szerokopasmowych głośnikach, bardzo drogie, jednak mające sporo zalet, jak stabilne, równomierne pole magnetyczne oraz odporność na saturację. Ale, jak by nie było, jest co celebrować... Przy instalacji warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy: jedna to podatność (compliance) - Celebration jest nowoczesną wkładką o "przyjaznej" podatności na poziomie 12 cu, więc należy ją stosować z ramionami o średniej masie. Uwagę należy zwrócić także na antyskating. W znakomicie napisanej instrukcji, omawiającej bardzo dokładnie proces ustawienia gramofonu i wkładki, znajdziemy informację mówiącą o poglądach twórców Celebration na antyskating. Wbrew zwyczajowi, mówiącemu, że ustawiamy taką wartość antyskatingu, jaki ustawiamy nacisk wkładki, tj. w przypadku Celebration, gdzie optymalną wartością są 2 g powinniśmy ustawić 2, w instrukcji zachęca się do ustawiania antyskatingu na poziomie 2/3 nacisku, tj. w tym przypadku przy wartości 1,3.

ODSŁUCH

Celebration jest wkładką, którą nie jest łatwo opisać, a tym bardziej znaleźć jakieś cechy charakterystyczne. Już, już wydaje się, że ją mamy, potrafimy wskazać to i tamto, zmieniamy płytę i - kicha, pokazują się inne rzeczy, których nie powinno być. Zacznijmy tak: pierwsze takty z maxi-singla 12" Depeche Mode "Behind the Wheel" (12Mute15, 45 rpm), płyty, której używam do obeznania się z niskim basem i rytmicznością, i wiadomo, że wkładka trzyma się ściśle rozkładu jazdy i jeśli ma startować - startuje, jak ma robić stop - staje. Jest po prostu szybka i rytmiczna. Bas przycinał idealnie wymierzonymi, kontrolowanymi uderzeniami, zaś góra trzaskała utrzymując tempo. Z górą był jednak pewien problem, ponieważ było jej sporo i miała nieco "przepalony" charakter, tj. jej głównym dźwiękiem było mocne podtrzymanie. Wiem, że to nie jest idealne tłoczenie, ale moja referencyjna wkładka Dynavector Karat 24R potrafiła lepiej wejść w miks i pokazać emocje w głosie Gahana, a górę pokazać w nieco łagodniejszy sposób. Ale ten bas... pomykał jak strzała, a był przy tym bardzo zwarty i pełny. Na samym dole dawała się odczuć trochę bardziej miękka część, ale tak nisko i tak cicho, że wspominam o tym tylko z musu. Bo kiedy z kolei przyszło do kontrabasu i to tak referencyjnie zarejestrowanego (i zagranego!) jak na płycie "Misty" Yamamoto, Tsuyoshi Trio (Tree Blind Mice/Cisco, TBM-30, 45 rpm, Limited Edition, 180 g; recenzja TUTAJ) wszystko było idealnie. Genialnie pokazana została nie tylko technika gry, ale także akustyka pomieszczenia, a właściwie boxu, w którym zamknięto kontrabas w czasie nagrania. Barwa krótkiego pogłosu była ciemna i nieco głucha - dokładnie jakbyśmy zamknęli kontrabas w dużym pudle.

Ale wróćmy do góry: komercyjne nagrania i tak mają ją słabo zarejestrowną, więc sięgnąłem do kolejnej referencji, płyty przygotowanej przez niemiecki magazyn (chyba tam najlepszy) "Hi-Fi Image" z muzyką Berta Kaempferta "From the Oryginal Mastertapes - Four Hits on 45" (Image HiFi, LP 007, 45 rpm, 180 g). Kaempfert jest chyba ulubionym kompozytorem wielu audiofili zza zachodniej granicy, ponieważ płytę CD z jego nagraniami wydała także firma Avantgarde Acoustic i od niej rozpoczyna swoje prezentacje. W każdym razie chodzi w niej o jedno - szybkość, atak, bas. Miałem mówić o górze, ale nie da się przejść obojętnie obok znakomitego klangującego basu, który Sumiko z taką fantazją odegrała. Płyty tego artysty używane są do prezentacji właśnie po to, aby zaprezentować szybkość basu - potrafią zabrzmieć niezwykle dynamicznie i wybuchowo. Sumiko pokazała to znakomicie, wcale nie tak daleko za Dynavectorem. Co więcej, barwa tego zakresu była dokładnie taka, jaką można by sobie zażyczyć, czyli nieco ciepła, głęboka, z wyraźną różnicą pomiędzy uderzeniem o strunę i wybrzmieniem. Tutaj też bardzo dobrze zostały pokazane instrumenty perkusyjne, które miały długi pogłos, a wraz z tym została zachowana ich integralność. Dała również o sobie znać cecha już wcześniej przywołana, a mianowicie rysowanie sceny dźwiękowej za pomocą barwy. Pomimo mocnej, dynamicznej góry, atak blach, ich pierwsze milisekundy miały nieco zaokrągloną obwiednię, jakby je ktoś wypolerował. Nie było to spiłowanie, bo w porównaniu z tańszymi wkładkami, także Sumiko, góra jest fenomenalna w swojej obecności i barwie. Jest jednak w jej brzmieniu coś takiego, co kojarzy się z dobrym wzmacniaczem lampowym (pomijając to, czy takie konotacje są słuszne) - dobra barwa i plastyczny, nie natarczywy rysunek. Czasem, jak w przypadku płyty Kaempferta, można by sobie życzyć nieco dźwięczniejszego ataku i bardziej metalicznych dęciaków, jednak to tylko w porównaniu z referencją. Ostatecznie, kupujemy nie absolut, a wkładkę, za którą stoi konkretny człowiek i jego osobowość.

Sumiko potrafi wszakże wybudować szeroką i głęboką scenę. Klasyczny przykład tak zarejestrowanego materiału, to płyta Paco Pena & His Group "Flamenco Puro "Live" (Decca/Speakers Corner, PSF 4237, Phase4Stereo, 180 g). Jest to nagranie, jak nazwa wskazuje, dokonane na żywo, w dość dużej sali, a muzycy zostali uchwyceni z pewnej odległości. W okresie, w którym powstała Decca stosowała przy nagraniach tzw. "Decca Tree", aranżację polegającą na rozstawieniu przed sceną trzech mikrofonów dookólnych, ustawionych od siebie dość daleko, które genialnie rejestrowały właśnie dużą, obszerną scenę. I tutaj słychać to bardzo dobrze. Scena nie jest pomniejszana, ani pozbawiona podstawy basowej. Gitara została pokazana nieco w głębi, nie tuż przed głośnikami, czyli tak, jakbyśmy to sobie wyobrażali. Także każdemu zaśpiewowi Paco towarzyszył długi pogłos. Da się oczywiście lepiej, jednak w rozmiarach sceny nie bardzo. Da się lepiej pokazać przejścia między instrumentami, lepiej wycieniować ich kontury itp. Do tego trzeba będzie jednak wysupłać z portfela sporo więcej niż na Sumiko Celebration.

Nie wspominałem o tym wcześniej, ale wszystkie płyty zabrzmiały niesamowicie cicho, tzn. nie dźwięk był cichy, a szum przesuwu i trzaski. Na tłoczeniach 45 rpm tych ostatnich nie było niemal w ogóle, a jak się pojawiały, to na bardzo niskim poziomie. Trochę należało się jednak tego spodziewać, bo to i tłoczenia dobre, i w dobrej kondycji. Sięgnąłem więc po starszą, polską płytę (choć w idealnym stanie), krążek Tomasza Stańki "C.O.C.X.", zarejestrowany w 1983 roku przez Jacka Mastykarza w studio krakowskiego teatru STU. Płyta wydana została przez Pronit i, jak na tamte czasy, miała niezłe tłoczenie. Jak by jednak nie było, odstaje ono na kilka staj od przywoływanych wcześniej. I tutaj Sumiko wywinęło kolejną woltę. Spodziewałem się nieco wyostrzonego dźwięku, może rozjaśnionego, ponieważ zarówno zwykle ta płyta tak brzmi, a mocna góra Sumiko powinna to podkreślić. A tu wszystko zabrzmiało bardzo ładnie, niemal jedwabiście, z głębokimi barwami i brakiem jakiejkolwiek agresji. Nie było mowy o dobrym pozycjonowaniu, ani o mikrodynamice, ale za to nie było niemal trzasków. Wychodzi więc na to, że mocna góra Celebration nie pochodzi z prostego podbicia pasma, bo wówczas podkreślony byłby także każdy szmerek płyty, a jest w jakiś sposób "wyciągana" z rowka płyty.

Jak dotąd, bardzo dobrze. Zupełnie genialnie zabrzmiały jednak na Sumiko płyty mono. Nie dam się pociąć za to, co powiem, ale mam wrażenie, że monofoniczne LP stanowiły lwią część repertuaru w czasie strojenia wkładki. Puszczamy nawet niespecjalnie dobrą płytę z Presleyem (choć w idealnym stanie), jak np. "Pictures of Elvis. I" (All Round Trading, AR 30.001, 150 g) i od razu, od pierwszej zaśpiewanej przez niego w "Heartbreak Hotel" linijki jesteśmy zastrzeleni. Seksowny, aksamitny, ciepły glos "króla" był duży, wypełniał przestrzeń między głośnikami i był pokazywany na tyle blisko, że czuliśmy intymną więź ze śpiewającym. To samo przy płycie Louisa Armstronga z koncertu w Pradze z 1963 roku ("L.A. In Prague", Pentaton 8015 0075, 150 g) - mocne wejście, piękna dynamika sekcji dętej i duży, ciepły głos Armstronga. Pewne kompromisy w budowaniu sceny słyszane przy nagraniach stereo tutaj całkowicie znikały, jakby to właśnie tak miał wyglądać świat w czasach jednego głośnika ustawionego przed słuchaczem.

Sumiko Celebration jest wspaniałym zwieńczeniem kolekcji Sumiko. Jest znacznie lepsza od Blackbirda, może nie dwa razy, jak by to sugerowała cena, ale różnica jest spora. Dzieli z tańszą wkładką lekkie zaokrąglenie ataku i mocną górę, jednak barwy są bogatsze i głębsze. Także rozmiary sceny są większe. Z Celebration nie powinniśmy się bardzo martwić o trzaski, bo wkładka sunie po płycie cichutko. Zupełnie odlotowo zabrzmią jednak płyty monofoniczne. Aż żal więc, że nie ma wersji mono tej wkładki. A może jest i wystarczy zapytać? Nie wiem. Może warto spróbować. I tak wkładka wykonywana jest na zamówienie.



DANE TECHNICZNE (wg producenta)
Rodzaj wkładki MC
Zawieszenie syntetyczna guma
Pasmo przenoszenia 10 Hz-40 kHz +/- 1,5 dB
Poziom wyjściowy (jeden kanał) 0,5 mV (3,54 cm/sec., 1 kHz)
Separacja kanałów 30 dB @ 1 kHz
Zrównoważenie kanałów 0,5 dB @ 1kHz
Optymalny nacisk igły 2,0 g
Zakres nacisku igły 1,9 - 2,2 g
Podatność (Dynamic Compliance; x10-6 cm/dyne): 12
Impedancja wewnętrzna 30 Ω
Zakres pojemności obciążenia 100 - 300 pF
Cantilever Boron o długich kryształach
Wymiary i rodzaj diamentu PH, o ultra-niskiej masie, eliptyczny .3x.7
Terminale połączeniowe złocone; 1,2 mm
Impedancja obciążenia 1 kΩ
Masa wkładki 7,0 g
Rozstaw otworów montażowych 0,5"; gwint M2,5


SUMIKO
CELEBRATION

Cena: 5400 zł

Dystrybutor: Voice Sp. z o. o.

Kontakt:
ul. Moniuszki 4
43-400 Cieszyn
Tel./fax: +48 33 851 26 91, +48 33 852 32 02
Tel. kom. 500 108 305

e-mail: office@voice.com.pl

Strona producenta: SUMIKO



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio