Czasem duże firmy zaskakują. Jak Denon. Kiedy trzy lata temu pokazał po raz pierwszy topowe, bardzo drogie urządzenia stereofoniczne - wzmacniacz zintegrowany i odtwarzacz SACD - można było zrzucić to na karb wymogów marketingu, który wymusił ich skonstruowanie w celach prestiżowych. Jeśliby jednak pomyśleć przez chwilę, to marketing powinien wówczas robić coś zupełnie innego - jak najmocniej promować urządzenia do kina domowego, wówczas będącego jeszcze na fali wznoszącej. I tak też robił - Denon powoli, acz pewnie rozwijał swoje urządzenia HT i dzisiaj może się pochwalić jednymi z najlepiej zaprojektowanych amplitunerów AV i wieloformatowych odtwarzaczy z prawdziwie rewolucyjnymi układami do obróbki wizji. Cóż się więc stało? Myślę, że decyzje zapadły jeszcze wyżej, poza firmą. Jak wiadomo od kilku lat Denon należy bowiem wraz z Marantzem (a od dwóch lat także z amerykańskim McIntoshem) do holdingu D&M, mającego swoją siedzibę w Hong-Kongu (a więc w Chinach). Obydwie marki rozwijają się od tego czasu w dość podobny sposób - projekty powstają całkowicie niezależnie, urządzenia różnią się dźwiękiem, rozwiązaniami technicznymi i wyglądem, jednak decyzje makro dotyczą obydwu marek. Dlatego i Marantz, i Denon rozwijają w tej chwili równolegle kino domowe oraz stereo. Obydwie mają w swojej ofercie odtwarzacze SACD i wieloformatowe. Specjalizacja jednak istnieje, ponieważ w Marantzu silniejszy nacisk położono na stereo, a w Denonie na kino domowe. Wygląda więc na to, że potężna korporacja zobaczyła siłę w stereo i przyszłość dla tego typu urządzeń. Być może więc miałem trochę racji, kiedy co jakiś czas o tym to tu, to tam przypominałem (zapis jednej z takich rozmów TUTAJ ). Wróćmy jednak do początku. Kiedy okazało się, że Denon wraz z pilotażowymi urządzeniami przygotował prawdopodobnie najlepsze swoje urządzenia stereo w swojej historii (albo jedne z najlepszych), "Para buch! Koła w ruch!", jak mówi klasyk. Dość szybko przygotowano dwa zestawy o znacznie przystępniejszych cenach - serię "1500AE", w skład której wchodzi testowany przez nas, znakomity odtwarzacz DCD-1500AE (test TUTAJ ) oraz serię "2000", z testowanym DCD-2000AE. Najświeższym dodatkiem jest niedroga seria "700", którą właśnie testowałem dla "Audio", a którą za jakiś czas przedstawimy także w "High Fidelity OnLine". Wszystkie te urządzenia łączy dobry projekt plastyczny oraz duża uwaga przyłożona do szczegółów, które audifile przywitają z radością, jak np. rozbudowane zasilanie i skracanie ścieżki sygnału. Być może najważniejsze jest jednak to, że po raz pierwszy od bardzo dawna trafia do nas urządzenie Denona wyprodukowane w Japonii. Dotychczas w rodzimym kraju przygotowywane były tylko wersje na rynek wewnętrzny (dodajmy, że cenione wyżej niż "zagraniczne"). ODSŁUCH Ponieważ w zeszłym miesiącu testowałem odtwarzacz Arcama DV29 (test TUTAJ ), urządzenie nieco droższe, jednak wyposażone dodatkowo w sekcję DVD (w tym DVD-Audio), a także znakomity odtwarzacz Trigona RECALL (test TUTAJ ) w tej samej cenie, w naturalny sposób to one posłużyły mi za punkt odniesienia, przynajmniej w części dotyczącej CD. I w takim porównaniu i Arcam, i Trigon pokazały swoją klasę, każdy na swój sposób, jednak Denon odgryzł się im całkiem nieźle. Pamiętając, jakie zamieszanie wprowadził model DCD-1500AE w okolicach 3000 zł, nie ma się jednak co nastawiać na to, że droższy model zrobi to samo w okolicy 8000 zł. Nie dlatego, żeby był zły, czy coś takiego, wręcz przeciwnie, jednak są to już na tyle poważne pieniądze, że jakości nie przybywa już liniowo z podwyższeniem ceny, a i konkurenci są tutaj mocniejsi. Od razu powiedzmy, że Denon bardzo dobrze gra jako zwykły odtwarzacz CD. Jego dźwięk w tym trybie jest nieco lepszy niż Arcama, bo i mamy lepiej poukładaną górę, z dźwięczniejszą barwą, i niższy, pełniejszy bas. Obydwa zakresy korzystają także z bardzo dobrze oddanej dynamiki w skali makro i mikro. Niewielkie zmiany w dynamice nagrań dają w efekcie dźwięk o lepszej barwie, dłuższym wybrzmieniu i poczuciu, że tło jest nieco mniej zaszumione. Denon potrafił głębiej wniknąć w nagrania Makowicza z płyty "Unit" (Polskie Nagrania, PNCD935, Polish Jazz vo.35, CD), a także poradził sobie lepiej z nagraną dość blisko, piękną - jak sam tytuł wskazuje - płytą Triptych Mytch "The Beautiful" (AUM Fidelity, AUM035, CD; recenzja TUTAJ), pokazując mocny i czasem "podkręcony" fortepian lepiej, z większej perspektywy, bez nachalnego wkładania głowy słuchacza pod klapę. Dźwięk trio było swobodniejsze niż z Arcama i tylko Trigon umiał tak ładnie cieniować barwy. Góra w pierwszym momencie wydaje się cichsza niż z Arcama, jednak po chwili okazuje się, że jest czystsza i dźwięczniejsza. Może jej atak nie jest tak szybki jak w DV29, jednak podtrzymanie już lepsze, z wyraźniejszą, bardziej plastyczną fakturą. Definicja tego zakresu stoi w Denonie na naprawdę bardzo wysokim poziomie i jest ciut lepsza niż w Trigonie. Bez dyskusji odbierzemy natomiast bas - jest pełny, mocny, mięsisty, ale się nie rozlewa. Podłączenie Denona do każdego systemu wpompuje do naszych uszu dodatkowe powietrze. Potwierdzają to zarówno nagrania akustyczne, gdzie kontrabas był wyraźniejszy, prawie tak dobry jak w Trigonie i bardziej namacalny, jak i nagrania syntetyczne, a może to właśnie one pokażą najlepiej możliwości DCD-2000AE w tej dziedzinie. Płyta Anji Garbarek "Briefly Shaking" (EMI 8608022, CCD; recenzja TUTAJ) zabrzmiała pięknie - ze skupionym, gęstym środkiem, potężnym, szybko gasnącym basem i górą, która nie chce na wyścigi pokazać, że nagranie zostało naznaczone systemem mającym utrudnić kopiowanie (stąd nazwa - Copy Controlled Disc, płyty takie nie mogą nosić logo Compact Disc, ponieważ nie stosują się do wymogów technologicznych zawartych w Red Book). średnica z w swojej wyższej części jest nieco ocieplona i jak sądzę to ona będzie wyznacznikiem tego, czy nam się dźwięk Denona spodoba czy nie. Cały ten zakres jest minimalnie ocieplony i trochę wycofany. Właściwie, to nie można nawet mówić o wycofaniu, a raczej o nieco mniejszej rozdzielczości niż przy pozostałych pasmach. Głosy brzmią bardzo przyjemnie, są pełne i duże, jednak są leciutko tłumione, jakby do komory głośnika średniotonowego dodać nieco więcej materiału tłumiącego. Ponieważ znam dobrze droższe i najdroższe odtwarzacze wieloformatowe Denona, mogę powiedzieć, że jest to cecha wspólna wszystkich tych urządzeń. Niestety nie da się wyłączyć AL24, bo być może to on, w swojej odmianie Advanced jest odpowiedzialny za to zjawisko. Przetwarzanie średnicy jest, jak wspomniałem, bardzo ładne, nie chodzi więc o jakiś fałsz, a o wybraną stylistykę, którą albo zaakceptujemy, albo nie. Przy płytach SACD odtwarzacz się otwiera, co pozytywnie wpływa właśnie na średnicę. Wydaje się też, że dźwięk jest bardziej neutralny niż przy CD, ponieważ płyty zabrzmiały tak, jak je zapamiętałem z odtworzeń (chodzi o charakter) na Accuphase DP-78 (test TUTAJ) czy dCS-ie P8i, czyli Peter Gabriel z płyty "So" (Realworld/Virgin, SAPGCD5, SACD) był mocny, wyraźny, bas grał bardzo dokładnie, jednak wyższe rejestry miały nieco zbyt mocny charakter i czasem brzmiały trochę zbyt jasno. Przy warstwie CD rzecz ta była nieco maskowana cieplejszą średnicą, jednak tutaj wychodziła na jaw dość szybko. Wciąż warto jednak pomyśleć o kolumnach z otwartą środkiem Połączenie z kolumnami Penaudio ALBA, okazało się bowiem niewypałem. Połączenie gęstej, nasyconej średnicy kolumn, nie będącej ostatnim słowem w dziedzinie rozdzielczości z podobnym charakterem Denona przy CD nie zdało także egzaminu przy SACD. Znaczni lepiej zabrzmiały z kolei kolumny Harpia Acoustics. Warto także wspomnieć o tym, że wyraźnie lepiej urządzenie grało z włączonym trybem "Direct". Nie zawsze wyłączenie wyświetlacza przynosi aż tak duże zmiany, jednak w tym trybie średnica miała znacznie lepsze zróżnicowanie i była wyraźniejsza. BUDOWA Wygląd przedniej ścianki jest wspólny dla wszystkich urządzeń Denona ze stereofonicznej serii i nawiązując do wylansowanego trzy lata temu przez Sony uskokowi w górnej części płaskiego frontu, nadał własny rys, organiczny i opływowy. Z przodu, jak przystało na odtwarzacz (SA-)CD na ściance przedniej, oprócz wyprofilowanej osłonki szuflady i umieszczonego poniżej niebieskiego (dot-matrix) wyświetlacza, który niestety w świetle dziennym jest niemal nie do odczytania, mamy tylko kilka okrągłych guziczków (metalowych). Te pop prawej stronie sterują napędem, zaś po lewej - oprócz mechanicznego wyłącznika sieciowego (który zdaje się sugerować, aby odtwarzacz zawsze był pod napięciem) - dwie diodki oraz umieszczone pod nimi dwa przyciski. Pierwszy z nich służy do określenia, z jakiej warstwy korzystamy, zaś drugi uaktywnia tryb 'Pure Direct', w którym odłączane jest wyjście cyfrowe oraz wyłączany wyświetlacz. Ten ostatni na szczęście się aktywuje w momencie wykonywania jakiś manipulacji. Diodki z kolei informują o uaktywnieniu procesu Advanced AL24 (jaskrawa, niebieska) oraz o obecności warstwy SACD (ciemna, czerwona). Są one jednak nielogicznie umieszczone, ponieważ dioda odnośnie SACD powinna być nad przyciskiem do wybierania setupu. Dodatkowo, dioda dotycząca AL24 jest potrzebna tylko ze względów psychologicznych, ponieważ nie ma możliwości wyłączenie tego trybu, nawet po naciśnięciu guzika 'Pure Direct'. Pilot jest bardzo ładny, ze złotawą, metalową górą i chromowanymi guziczkami i zróżnicowanym kształcie. Niestety najmniejsze z nich są trudne do obsługi, nawet jeśli się ma szczupłe palce. Z pilota można przyciemnić wyświetlacz lub go wyłączyć albo wywołać nazwę dysku lub utworu, ale - tego nie rozumiem - nie ma CD-Textu! Z tyłu klasycznie - gniazdo sieciowe IEC, wyjścia cyfrowe optyczne i elektryczne (tylko dla sygnału PCM) oraz dwa, szeroko od siebie rozstawione gniazda RCA z sygnałem analogowym.
AL24 Processing Denon od zawsze, jeszcze w czasach stereo, miał w swoim portfolio kilka opatentowanych rozwiązań, spośród których najbardziej znanym jest chyba Alpha Processing. Stosowany początkowo w najdroższej, referencyjnej serii S1, polegał na takiej obróbce sygnału cyfrowego, która minimalizowała błędy kwantyzacyjne, nieodłącznie związane z sygnałem na płycie CD. Proces polegał na zamianie słów 16-bitowych na 20-bitowe dzięki interpolacji, Jak zwykle sukces zależał od zastosowanych algorytmów, zapisanych następnie w specjalnie do tego celu produkowanego układu DSP. Kiedy nadeszły czasy kina domowego i na horyzoncie pojawiło się DVD-Audio, oryginalny Alpha Processing został poddany rewizji i pod nazwą AL24 Processing został inkorporowany do odtwarzaczy DVD. Jak nazwa wskazuje, główna zmiana polegała na tym, że słowa były rozszerzane do 24 bitów. Do kina potrzeba było jednak przejść na wyższe częstotliwości próbkowania i tak powstał AL24 Processing Plus, obsługujący próbkowanie do 96 kHz we wszystkich używanych kanałach oraz Advanced AL24 Processing obsługujący sygnały do 192 kHz. Wszystkie poprzednie układy AL24 pracowały nad interpolacją sygnału najpierw do 20 bitów, a potem do 24 bitów. Wersja Advanced dodatkowo upsampluje sygnał do postaci 192 kHz. Obsługą tego systemu, początkowo implementowanego do specjalizowanego układu DSP, zajmują się obecnie 32-bitowe, programowalne DSP o wysokiej mocy obliczeniowej. Warto zauważyć, ze podobnie postępuje Pioneer ze swoim układem Legato-Link, który jednak - w przeciwieństwie do AL24 - da się wyłączyć i w ten sposób wybrać rodzaj dźwięku.
|
|||||
© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio |