Nikt się tego nie spodziewał, nawet ci, którzy - jak np. ja - z Cambridge Audio mieli do czynienia dość często. Ta brytyjska firma nagle, bez fanfar i toastów wypuściła na rynek dwa modele przedwzmacniaczy gramofonowych - 540P i 640P. A przecież jeszcze chwilę temu ludzie mówili o powolnym schodzeniu stereo. W dodatku gramofon to nie tylko stereo, a raczej stereo do kwadratu. Szaleńcy to, czy wizjonerzy? Myślę, że po prostu pragmatycy. Od dłuższego czasu CA należy do firmy posiadającej w Wielkiej Brytanii największą sieć salonów audio. Zajmują się nią więc ludzie, którzy z rynkiem są na "ty", codziennie stykają się z klientami, znają ich potrzeby i wymagania. Jeśli więc zdecydowano się sprzedawać przedwzmacniacz gramofonowy i to od razu w dwóch wersjach, oznacza to, że ciśnienie rynku na ten sektor (przynajmniej w UK) jest duże i właściciele CA spodziewają się na tym interesie nieźle zarobić. Nikt rozsądny przecież do interesu nie dokłada... To pokazuje też rozczarowanie nowymi formatami. CA dość wcześnie zaczęła sprzedawać odtwarzacze DVD-Audio. Wprawdzie umiejętność dekodowania MLP (24/192 i wielokanałowe 24/96) jest zapisana w niemal każdym układzie DSP do kina domowego (dekodującym wideo MPEG-2 i audio Dolby Digital i DTS, co więcej - większość tych układów ma też wpisane algorytmy dla HDCD...), to jednak jej odblokowanie i używanie stosownego loga kosztuje. Decydując się więc na wejście do tej rzeki, firma przyjmuje, że ma to sens, przynajmniej z marketingowego punktu wodzenia. A tu taki klops - ani SACD, ani DVD-A nie wystartowało na tyle dobrze, żeby można było mówić o choćby minimalnym sukcesie. Powrót do czarnej płyty oznacza też, że przynajmniej w najbliższej przyszłości CA nie widzi możliwości rozpowszechnienia się jakiegoś nowego formatu, który zainteresowałby audiofili. Poza klasycznym CD i właśnie LP. Testowany przedwzmacniacz 640P przeznaczony jest do obsługi obydwu typów wkładek - MM i MC - i ma nawet osobne wejścia dla każdej z nich. Wzmocnienie układu jest na raczej niskim poziomie, ponieważ wynosi dla MM 39 dB i dla MC 55 dB, z czułościami, odpowiednio - 3,35 i 0,5 mV. Oznacza to, że lepiej unikać wkładek o bardzo niskim poziomie. Niestety w papierach nie podano impedancji wejściowej. Przy tak niedrogich produktach zawsze trzeba zadać pytanie, czy ktokolwiek będzie ich używał z drogimi wkładkami, jakimi niemal bez wyjątku są MC. W dzisiejszych czasach należy się raczej spodziewać, że w zakresie do jakiś 1500 zł za wkładkę wybierzemy jeśli nie drogą MM, to raczej MC High Output, taką jak bardzo dobre Sumiko, Micro Benz czy Dynavector. Dlatego w początkowej fazie czasie testu świadomie zrezygnowałem z próbowania wejścia MC tym bardziej, że używam wkładki Dynavectora o ultra-niskim poziomie wyjściowym poniżej 0,2 dB. Kiedy jednak rozkręciłem urządzenie do zdjęć okazało się, że sprawa MC została potraktowana na tyle poważnie, że jednak opcję tę należy wypróbować. W przypadku wkładek MM ich przedstawicielem był Goldring 1028, a MC HO Micro Benz Silver MC i Sumiko BlackBird (test TUTAJ ) oraz Blue Point No. 2 (test TUTAJ ). Dla porównania użyty został przedwzmacniacz Pro-Ject PhonoBox Mk II oraz Linear Audio Research MMP-02 (test TUTAJ ). Zasilacze wszystkich preampów wpięte były do listwy zasilającej Powerbox firmy Audionova . Gramofony - LINN LP12 (z ramieniem Basic) oraz Pro-Ject RPM10. ODSŁUCH Krótkie porównanie z Pro-Jectem PB rozwala czesko-austriacką konstrukcję w strzępy. Jeślibym nie słuchał wcześniej PhonoBoxa Mk II w różnych zestawieniach, to już w tym momencie bym z niego zrezygnował. I popełnił bym jeden z częściej spotykanych błędów, nie dlatego, że role się później odwracają, a z tego powodu, że PB ma swoje zalety, mocniejsze strony, w których Cambridge czuje się mniej pewnie. Dlatego spokojnie wysłuchałem jedną, drugą, trzecią płytę i wszystko było wiadome. Przy mocniejszym graniu, jak z płyty "Exciter" Depeche Mode (Mute/Virgin 02431) pełna średnica niespodziewanie sprawiła, że słyszany najczęściej nieco głębiej w miksie głos Gahana pojawił się tam gdzie trzeba, ponownie "wskoczył" w swoje okienko. Wciąż wyższa średnica była nieco zbyt jasna, ale to przywara nagrania i chyba nic się z tym zrobić nie da. Można się było spodziewać, że ekspresja tej muzyki, tak wybuchowa przy PJ będzie złagodzona i tak było. Jednocześnie jednak było znacznie lepiej, znowu przez lepsze prowadzenie blach, które w tańszych wkładkach (a realnie patrząc, z takimi CA będzie współpracował) za bardzo dzwonią, a które w porozumieniu z 640P przybrały lepszą barwę, nie były tak narzucające się i dosłowne. Prezentacja tego typu wymusiła jednak pewną zmianę w perspektywie sceny, która przybliżyła się i czasem, jak przy Depeche Mode, wychodziła nawet nieco przed głośniki. W jazzie, gdzie intymny kontakt z muzykiem jest pożądany, będzie się to podobało, jak sądzę, i to bardzo. Przy rocku -będzie to zależało od nagrania i naszych preferencji, chociaż prowadzenie barw i dobra dynamika sprawią, że większość płyt pójdzie bardzo dobrze. Kłopot może być tylko przy klasyce. Przy cieplej nagranych płytach, jak zrealizowanym wyłącznie na urządzeniach lampowych czarnym krążku "The Röhre - The Tube" (Tacet L74, 180 g), z utworami barokowymi, a więc do ciepłego grania predestynowanymi, czasem brakowało rozdzielczości Pro-Jecta, bo np. klawesyn brzmiał ciszej niż zazwyczaj i nie trzymał tak dobrze rytmu. To tyle. Można jeszcze tylko dodać, że CA gra dużym i mocnym basem i jeśli system też preferuje takie brzmienie, to tego zakresu może być za dużo. Poza tym 640P urzeka momentalnie barwami i umiejętnością przekazania tego, co w muzyce najważniejsze - emocji. Po chwili chłoniemy, doceniając zalety konkurencji, jednak po wysłuchaniu innych propozycji z dużą przyjemnością wrócimy do CA, nawet znając jego ograniczenia. Warto pomyśleć jednak o nieco precyzyjniejszej wkładce. Najlepiej Micro Benz MC HO, albo Ortofona - tutaj MC. BUDOWA Obydwa przedwzmacniacze gramofonowe Cambridge Audio dzielą taką samą obudowę z przednim płatem z aluminium, i stalowymi ściankami bocznymi ukształtowanymi podobnie jak w pełnowymiarowych urządzeniach, co podnosi ich sztywność. Mówię o pełnowymiarowych urządzeniach, ponieważ 640P ma szerokość połowy klasycznego urządzenia, jest niższy i płytszy. Kiedy jednak postawimy na nim przedwzmacniacz Pro-Ject-a PhonoBox Mk II, okaże się, że CA jest siłaczem, kolosem nieledwie. Przód to, jak wspomniałem, płat aluminium, pośrodku którego umieszczono maleńką, niebieską diodę. Z tyłu dzieje się znacznie więcej - mamy dwa wejścia na RCA - osobne dla wkładki MM i osobne dla MC, przełącznik między nimi oraz filtr subsoniczny. I jeszcze gniazdo dla wtyku dostarczającego napięcie zmienne ze ściennego transformatorka. Firma deklaruje, że urządzenie zbudowano wyłącznie z użyciem tranzystorów pracujących w klasie A i pasywnego układu RIAA, w którym da idealnego prowadzenia krzywej użyto wielu równoległych kondensatorów. Dzięki temu ma się ona mieścić w polu +/- 0,3 dB w szerokim zakresie 20 Hz - 50 kHz. Wnętrze ujawnia duże aspiracje konstruktorów CA. Obydwa wejścia są następnie całkowicie osobno wzmacniane. Na wejściu każdego z nich jest układ tranzystorowy o odpowiednim dla danej wkładki wzmocnieniu, przykryły miedzianą puszeczką z logo firmy. Po nich umieszczono jednak po układzie scalonym NE5532. Obok znalazł się właściwy układ korekcji, z kolejnym NE5532 na wejściu i pasywnym układem korekcji na wyjściu. Bo okazuje się, ze obydwa przedwzmacniacze (MM i MC) mają całkowicie oddzielne tory, jak gdyby w jednej obudowie umieszczono dwa urządzenia. Przełącznik na tylnej ściance aktywuje zaś mały przekaźnik, który podłącza odpowiedni układ do wyjścia. Gniazda RCA są niestety niezłocone. Elementy w torze to bardzo ładne kondensatory polipropylenowe (część z nich pochodzi od Evoxa) i precyzyjne, metalizowane oporniki. Zasilaczyk też wygląda ładnie, jest od układu dzielony płytką aluminiową, stanowiącą jednocześnie radiator dla scalonych stabilizatorów. Naprawdę znakomity, nie tylko jak na te pieniądze układ. W przyszłości można jedynie pomyśleć o wymianie transformatora zasilającego (12V) na większy lub ew. wyprowadzenie zasilania wraz z jakimś wymyślnym zasilaczem na zewnątrz. Ale to po upłynięciu gwarancji (nie róbmy tego sami, ale zlećmy osobie, która się na tym zna!!!).
|
||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio |