Audionet to firma, która należy do grupy marek mających w Polsce grono oddanych fanów. Niezależnie od czasów, mód, kampanii reklamowych i trendów Audionet postrzegany jest jako solidna (bo niemiecka), firma produkująca kompetetnie brzmiące urządzenia. Znana przede wszystkim dzięki odtwarzaczowi CD ART V2, produkuje również wyjątkowo dopracowane wzmacniacze, a także, jak pokazał test preampu PRE1 G2 z zasilaczem PSU (test TUTAJ ) fantastyczne przedwzmacniacze. Pod koniec lat 90. wraz z innymi firmami hi-endowymi niemiecka firma przystąpiła do zdobywania rynku kina domowego. W budowie wzmacniaczy miała duże doświadczenie, więc tutaj nic się nie zmieniło. Okazało się też, że inżynierowie związani z obróbką cyfrową w odtwarzaczach CD z łatwością poradzili sobie z wyzwaniami stawianymi przez procesory kina domowego, a nawet poszli dalej, przygotowując specjalny software do kalibracji pomieszczenia odsłuchowego o nazwie CARMA (przyjrzymy się mu przy innej okazji). Ze źródłem też nie było kłopotów i w postaci wieloformatowego odtwarzacza VIP G2 mamy wszystko, czego można by sobie życzyć od wysmakowanego odtwarzacza. Więc w czym problem? Być może problem jest tylko w mojej głowie, ale wydaje mi się, że Audionet popełnił błąd angażując się w projekty home theatre. Zresztą nie jest to tylko jego domena, bo dotyczy niemal każdego producenta hi-end na świecie, który tylko miał wystarczające środki i zaplecze technologiczne, żeby wystartować z produktami wielokanałowymi i obrazem. świat w HT zmienia się siedem razy szybciej niż w stereo i kilka lat po rozbuchaniu przyszedł odwrót i teraz rządzić zaczynają ponownie dwa kanały. Już nie tak mocne jak kiedyś, jednak stabilne i dające poczucie bezpieczeństwa, które w HT jest niemożliwe do osiągnięcia. Może zresztą przesadzam, a postrzeganie marek typu KRELL, McIntosh czy właśnie Audionet wiele na tym nie ucierpiało? Bo słuchając MAP-a I widać, jak wiele da się na polu przetwarzania wielokanałowego zrobić, jeśli weźmie się za to ktoś, kto po prostu wie, o co w tym wszystkim chodzi. Jak Audionet. ODSŁUCH Przystępując do odsłuchów MAP-a I koniecznie należy się pozbyć jednej rzeczy: nie możemy porównywać tego urządzenia do stereofonicznych produktów Audioneta, jak np. PRE1 Gen2, który kosztując zbliżone pieniądze jest po prostu lepszy. Nie ogromnie, jednak w każdym aspekcie pokazuje poprawę. Ale przecież tak musi być, bo MAP I jest zarówno wielokanałowym przedwzmacniaczem, jak i wysokiej klasy przetwornikiem (stereo i mch), dekoderem formatów kina domowego, a także - co okazało się kluczem do sukcesu - zaawansowanym urządzeniem do korekcji częstotliwości (w domenie cyfrowej) i tym samym odpowiedzi pomieszczenia. Jeżeli więc porównalibyśmy wartość danego urządzenia, liczoną także jako wszechstronność, to z kolei górą byłby MAP I. A poza tym... poza tym będzie górą, (i to z okładem), jeśli przyglądniemy mu się właśnie jako urządzeniu AV. Porównanie przetworników MAP-a z przetwornikami nawet bardzo dobrych odtwarzaczy DVD, jak np. Arcam FMJ DV29 (test TUTAJ) pokazuje, że w tej dziedzinie Audionet jest mocny i już. Równie dobrze wypada w roli przedwzmacniacza analogowego. Urządzenie posiada firmowe wejście cyfrowe High-Bit Link, który można transportować sygnały DVD-Audio w każdej rozdzielczości, jednak tylko z firmowego odtwarzacza VIP G2. W czasie testu nie był on dostępny, więc płyty te odtwarzane były ze wspomnianego Arcama przez wyjścia analogowe. I chociaż wybór jest bardzo niewielki, to istniejące, dobre transfery, albo tak fantastyczne jak Classic Records, pokazują, że efekty mogą przejść najśmielsze oczekiwania. Muzyka Johna Coltrane'a z płyty "Blue Train" (Classic Records, HDAD 2010, DVD-A 24/96; 24/192), z bardzo dobrze oddanymi blachami pokazała, że najważniejszą zaletą MAP-a, stawiającą go przed wielką rzeszą, często bardzo dobrych, ale nie tak, urządzeń AV jest jego umiejętność porządkowania sygnału, oddania wszystkiego w idealnym czasie, bez rozmywania krawędzi, bez zmiękczania, a tym samym bez utraty rozdzielczości. Nabijany na blachach rytm w "Moment's Notice" jest podstawą spójności tego utworu i tu został znakomicie oddany, bez zawoalowania i rozmiękczenia. Przy odtwarzaniu strony 24/96 (na jednej stronie płyt CR mamy wersję 24/192 dla odtwarzaczy DVD-A, a na drugiej 24/96, którą można odtwarzać na zwykłych DVD-V, a także dekodować w zewnętrznych przetwornikach) przejście z Arcama, przecież także bardzo dobrego, ustawiło MAP-a o klasę wyżej. Bardzo dobrze zabrzmiała także trąbka - w mocny, sugestywny sposób; kiedy trzeba to jazgotliwa, a kiedy indziej stłumiona, w zależności od tego, jak była grana. To stereo. Wydaje się jednakże, że czynnikiem decydującym o kupnie MAP-a będą jego umiejętności w kinie. A tutaj wszystkie elementy słyszane przy stereo zostają podwojone. Nie dlatego, że gra lepiej niż poprzednio, ale dlatego, że większość urządzeń AV gra znacznie gorzej niż w stereo. MAP po prostu w obydwu przypadkach gra podobnie - w precyzyjny, dokładny sposób, z zachowaniem ataku instrumentów, bardzo dobrą sceną dźwiękową i bogatą paletą barw. Ta ostatnia cecha w kinie jest szczególnie pożądana, bo ścieżki DD i DTS cechują się raczej zubożoną informacją i często brzmią sucho i bez życia. Audionet ich nie ociepli, ani nie "dobarwi", jednak przez swoją dokładność, brak nerwowości, itp. pozwoli bez problemu pokazać to, co na płycie zostało zarejestrowane. Efekty dźwiękowe, jak przy lądowaniu Marsjan w "Wojnie światów" Spielberga (Paramount, Dolby Digital, 448 kb/s - Audionet pokazuje przepływność sygnału - super!), byle puszczone wystarczająco głośno wprawią nasze serce w arytmię, a sąsiadów zmuszą do pisania anonimów do Administracji. Warto wszakże powiedzieć, że MAP I nie wszystkim przypadnie do gustu. Nie zawsze bowiem to co lepsze jest lepsze. Jeśli ktoś woli bardziej okrągłą, organiczną, cieplejszą prezentację ścieżek filmowych, jaką oferują urządzenia Arcama czy NAD-a, Audionet się nie spodoba i wyda się trochę zbyt dosłowny. Może to i racja - DD i DTS są tak daleko z tyłu za dobrymi nagraniami CD, że pokazanie ich słabości nie nastręcza MAP-owi żadnych problemów. Ale... Zawsze jest jakieś 'ale'. Audionet ma tajną broń, a nawet dwie. Jedna, to potencjalna współpraca z softwarem CARA korygującym odpowiedź pomieszczenia, a druga to obecność parametrycznego korektora. To naprawdę potężny oręż, bo dźwięk dostarczany w domenie cyfrowej, niezależnie czy to stereo czy MCH, przez drobne, wydawałoby się, korekty częstotliwości, maskujące problemy pomieszczenia, był znakomity. Poprawiała się przede wszystkim klarowność i stabilność sceny dźwiękowej, a także szybkość. To co MAP pokazał więc przy okazji filmu "Equilibrum" (SPI, DTS-ES, 768 kb/s), to naprawdę COś. Scena nie była tak głęboka jak przy źródłach stereo i nie dorównywała temu co oferuje np. topowy procesor Parasounda Halo C1, jednak przy porównaniu z urządzeniami ze zbliżonego przedziału cenowego była całkiem niezła. Czym się więc MAP różni od stereofonicznego PRE1 G2? Różnice są obecne, chociaż nie są jakieś ogromne. Urządzenia różnią się przede wszystkim głębokością tonu. MAP ma nieco płytszy, nie tak dźwięczny ton, a barwy nie są tak cyzelowane jak w PRE. Również rozdzielczość urządzenia stereo jest nieco lepsza. Są to jednak różnice, które mają sens tylko wtedy, jeśli chcielibyśmy korzystać z MAP-a wyłącznie w stereo. W kinie sytuacja się zmienia i jedynym kryterium pozostanie własny gust. BUDOWA Całą obudowę wykonano z aluminium - przód z płata o grubości 10 mm, a resztę z grubych blach. Jak na tak zaawansowane technologicznie urządzenie MAP I ma zaskakująco czystą, przejrzystą przednią ściankę - tylko cztery przyciski, power, set oraz regulacja siły głośności up i down, a pośrodku duży niebieski wyświetlacz. Tył to już zupełnie inna historia. Mnogość gniazd przypomina, że MAP I może być centrum zaawansowanego i skomplikowanego systemu. Patrząc od prawej strony mamy dwa wejścia analogowe, wejście 7.1 na gnieździe używanym przez komputerowców do podłączania np. drukarki (takie samo rozwiązanie, oszczędzające miejsce i czas stosowane było w amplitunerach Onkyo), a nad nim dwa gniazda USB i optyczne - wszystkie służące do komunikacji między urządzeniami i jego kontroli. Potem dwa rzędy gniazd wyjścia analogowego 7.1 i wejścia cyfrowe - 3 x elektryczne S/PDIF, trzy optyczne i jedno USB. Poniżej mamy jedno wyjście cyfrowe elektryczne. Dalej sekcja wideo, z wejściami kompozyt, S-video oraz wejściem i wyjście cyfrowym DVI. Skrajnie z lewej umieszczono potężne gniazdo dla zewnętrznego zasilacza, zacisk uziemienia i gniazdo sieciowe IEC z mechanicznym wyłącznikiem. Wnętrze to mieszanka tradycyjnej, solidnej budowy analogowej i nowoczesnej cyfry. Wejścia przełączane są przekaźnikami i wydaje się, że wejścia analogowe są "obrabiane" wyłącznie w tej domenie, chyba, że chcemy je przesłać do DSP. W torze przedniej pary pracują tutaj tranzystory FZT (na końcu) i sterujące nimi układy scalone Burr-Browna OPA132. Montaż jest powierzchniowy, jednak klasycznie przeplatane są polipropylenowe kondensatory WIMY i bipolary Elna Silmic. Widać także dwa, chronione przed wibracjami, kondensatory Elna "Red' Cerafine. Na początku tej ścieżki jest bardzo dobry stereofoniczny przetwornik Wolfsona WM8740 o znakomitym odstępie sygnału od szumu i niskich zniekształceniach, a obok niego fantastyczny zegar, chroniony przed wibracjami. Zasilacz na pierwszy rzut oka nie wydaje się rozbudowany, a to dlatego, że wszystkie układy mają swoje lokalne regulatory tuż przy sobie. Główny blok zasilania składa się z dużego transformatora toroidalnego o mocy 100 W dwóch znakomitych kondensatorów Elna Stargate (po 10000 µF każdy). MAP I kryje jednak małą niespodziankę - trafo służy do zasilania jedynie części audio, ponieważ sekcja wideo (mocno rozbudowana) oraz cyfrowa są zasilane ze skomplikowanego zasilacza impulsowego umieszczonego pod obróconą do góry nogami płytką tuż przy gnieździe IEC. Gniazda RCA są piękne i drogie. Równie solidnie wyglądają aluminiowe nóżki. Jak zawsze w przypadku Audioneta, budowa robi znakomite rażenie i widać, że obok solidnej wiedzy inżynierskiej jest tam też ktoś, kto słucha i koryguje układ na podstawie swoich spostrzeżeń z sali odsłuchowej. Trzeba koniecznie powiedzieć, że urządzeniem steruję się znakomitym pilotem zdalnego sterowania, samouczącym, który można przeprogramować z komputera.
|
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio |