Teoretycznie odtwarzacze DVD powinny odtwarzać płyty CD lepiej niż klasyczne "cedeki". Podstawą takiego stwierdzenia jest to, że napęd DVD charakteryzuje się znacznie lepszą korekcją błędów niż CD, może skanować płytę szybciej, w przypadku błędu czytając ją kilkakrotnie, aż do skutku i wypuszczać sygnał w czasie rzeczywistym. Mniejsze błędy odczytu oznaczają bowiem mniejszy jitter. Tak jednak nie jest. No, może prawie. Wyjątkiem są odtwarzacze dCS-a i EMM Labs, urządzenia SACD, a więc także bazujące na napędach DVD. Problem leży w zintegrowanych z odtwarzaczami DVD układach DSP - dekodera audio/wideo oraz sterującym nim zegarze. Częstotliwość zegara w niemal 100 % przypadków jest dobierana pod kątem wizji (a więc jest to wielokrotność 27 kHz) i częstotliwość potrzebna do taktowania przetwornikami i sekcją audio w DSP jest uzyskiwana w pętli PLL, źródle nieraz koszmarnego jittera. W lepszych urządzeniach, jak w Philipsie DVP-9000 Cineo (test TUTAJ) stosuje się oddzielne zegary dla audio i wideo, jednak sygnał wciąż musi płynąć przez układ DSP dekodujący sygnały MPEG dla obrazu i DD oraz dts dla audio. Innym problemem w playerach DVD jest zasilanie. Idąc w kierunku maksymalnego cięcia kosztów, w odtwarzaczach tego typu powszechnie stosuje się zasilacze impulsowe. Wprawdzie w urządzeniach poważnych firm w rodzaju LINN-a czy Chorda także znajdziemy impulsówki, jednak są to skomplikowane, zaawansowane technologicznie układy, które klasyczne zasilacze tego rodzaju przypominają jedynie z nazwy. I znowu - w lepszych odtwarzaczach stosuje się oddzielne zasilacze dla napędu (impulsowy) i układów elektronicznych (klasyczne, liniowe). Jednak nawet to nie chroni przed kolejnym problemem DVD - wysokoczęstotliwościowym szumem wytwarzanym przez układy wideo. Oczywiście, przy słuchaniu muzyki można sekcję wideo wyłączyć, ale... I tak niemal bez końca. Kiedy minęła gorączka kina domowego problem ten okazał się szczególnie dokuczliwy w przypadku odtwarzaczy proponowanych przez specjalistów kojarzonych raczej z urządzeniami stereofonicznymi. Od nich przecież wymagaliśmy wiele za nieduże pieniądze. Wśród takich klasycznie audiofilskich marek można wymienić przede wszystkim NAD-a, Cambridge Audio, LINN-a i - testowanego - Arcama. Odtwarzacz FMJ DV29 tej ostatniej firmy został przygotowany z przywołanym problemem w tle. Stąd wyrafinowane zasilanie z trzema niezależnymi zasilaczami - dwoma liniowymi i jednym impulsowym - dopracowana konfiguracja układów (pomaga temu czterostronna płytka drukowana) czy dobrane w testach odsłuchowych elementy w układach audio. DV29 jest nie tylko odtwarzaczem DVD, ponieważ dekoduje także płyty DVD-Audio z MLP. Tak, pamiętam, co mówiłem i co dość powszechnie wiadomo: "DVD-A i dead". Właściwie to prawda, ale... Zawsze jest jakieś ale - w tym przypadku jest ono potencjalne, dopiero przyjdzie. Już za chwilę będziemy mieli w sklepach odtwarzacze Blu-Ray lub HD-DVD (wydaje się, że nie ma większego znaczenia, który format wygra). Trzeba jednak będzie poczekać, aż format okrzepnie i płyty na stosownych odtwarzaczach będą odtwarzane przynajmniej przyzwoicie (DVD zajęło to osiem lat), jednak już teraz wiadomo, że podstawą w kodowaniu dźwięku tych płyt będą bezstratne kodeki Dolby Digital i dts oraz sygnał PCM. Co więcej - obydwa systemy są kompatybilne w dół z płytami DVD i jest wielce prawdopodobne, że wysokie opłaty licencyjne gęstych formatów sprawią, że płyty fonograficzne jeszcze przez długi czas będą wydawały muzykę na CD i - co wielce prawdopodobne - Double Disc, patencie polegającym na sklejeniu ze sobą plecami płyty CD i DVD. A warstwa DVD może zawierać sygnał DVD-A. Trochę skomplikowane, ale nawet logiczne. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że dopiero nadejście HDTV wyzwoli potencjał tkwiący w systemie PCM wysokiej rozdzielczości (24/96 i 24/192). ODSŁUCH Najważniejsze w tym teście jest to, jak Arcam odtwarza płyty audio - przede wszystkim CD, ale także, pomny tego, co sam przed chwilą napisałem, DVD-Audio. Taryfy ulgowej nie było, ponieważ partnerem ze świata wideo był dla niego bardzo fajny przedwzmacniacz/procesor MAP I Audioneta, a od strony audio odtwarzacze CD Ancient Audio Prime i Trigon Recall oraz przetwornik Audionemesis DC-1 (test TUTAJ). A Arcam jako CD gra bardzo przyjemnym, organicznym dźwiękiem. Jeśli nie będziemy wiedzieli, że to gra DVD, raczej nie będziemy w stanie zawyrokować o tym tylko na podstawie dźwięku. Pewne cechy charakterystyczne dla DVD słychać, nie są jednak dokuczliwe i sprytnie je zamaskowano. Dźwięk jest bowiem pełny, delikatnie ocieplony, z ładnie oddaną plastyką i mocnym pierwszym planem. Saksofon Paula Desmonda z płyty "Pure Desmond" (CTI/Legacy/Sony 512 7882, SBM, CD) był więc duży, namacalny i wychodził nieco przed kolumny. Podobnie pokazany został stojący za nim bas, z nieco okrągłymi krawędziami, zarejestrowany w manierze, przypominającej bas z płyty Counta Basiego i Oscara Petersena "The Timekeepers", a więc trochę ciepło, w pełny, okrągły sposób. Arcam idzie właśnie w tę stronę, nie starając się pokazać wyraźnie krawędzi dźwięku. Pomimo to, dzięki bardzo dobrej dynamice, nigdy nic nie będzie się zlewało i nie ciągnęło. Wrzucając do odtwarzacza płytę z lepiej zarejestrowanym basem, albo kontrabasem, jak na dysku Voo Voo "XX. Część pierwsza" (Sony&BMG, 520034 9, CCD?) zobaczymy, że rzeczywiście atak jest nieco wygładzony, jednak dynamika stoi na bardzo wysokim poziomie. Nie ma więc cienia ospałości, czemu wydatnie pomaga góra - aktywna i mocna. W wyniku takiej kombinacji otrzymujemy naprawdę wierny przekaz (przynajmniej jeśli chodzi o barwy): głos Waglewskiego, nagrany dość wysoko i jasno nie został sztucznie dociążony i wciąż brzmiał w nieco oderwany od zespołu sposób. Zupełnie fenomenalnie zabrzmiała gitara elektryczna z tego dysku, ponieważ miała ładną, ciepłą barwę i umieszczona została w gęstej, atmosferycznej otoczce. Scena dźwiękowa była ładna, pokazując dokładnie pierwszy plan, blisko, na wyciągnięcie ręki i dzięki plastycznemu obrazowi, trochę gubiącemu najmniejsze szczegóły, sięgała daleko w głąb sceny. Dużo się tu dzieje, chociaż nic nie jest podkreślane, ani wycinane z tła. To są raczej wytłaczanki (w opozycji do wycinanek), gdzie dźwięki wydobywają się z ciągłego tła. Rzecz, która zwracała uwagę to koherencja wszystkich planów i dobrze zachowane, nie poszarpane przejścia między sobą. To CD. I chociaż DVD-Audio może się wydawać martwe, jak wspomniałem we wstępie, być może się to zmieni. A poza tym, charakterystyczna dla tego formatu częstotliwość próbkowania 48 kHz i wielokrotność, a także długość słowa 20 i 24 bity, są używane w ścieżkach filmowych. A tutaj Arcam radzi sobie fantastycznie. Aż żal, że płyty tego typu się nie przyjęły, ponieważ nagrania z płyty "Songs for Survivor" Grahama Nasha (dts Entertainment, 01092, DVD-A 24/96; była to pierwsza płyta wydana najpierw na DVD-A, a dopiero potem na CD) zabrzmiały jak rzadko wcześniej - w pełny, mocny, uderzająco przejrzysty sposób. I chociaż poświata wyższej, trochę zbyt jasnej średnicy, stanowiącej niestety część nagrania, pozostała, to nie przeszkadzała jak przy większości odtwarzaczy uniwersalnych. No i bas - mocny, dobrze kontrolowany, z lepszym atakiem niż przy CD. Nie mogłem się oprzeć pokusie przesłuchania na Arcamie nowo zakupionej płyty Depeche Mode "Violator", a właściwie dołączonego do niej drugiego dysku w formacie PCM 24/48 (EMI, Collector Edition, SACD+DVD). Płyta zabrzmiała zachwycająco. Moje wcześniejsze obiekcje względem warstwy CD, jak lekkie rozjaśnienie i pewna ostrość, zniknęły, jak moja wypłata w sklepie płytowym. Gęsty "Violator" zabrzmiał w dynamiczny, pełny sposób z wieloma planami i szczegółami, współbrzmieniami itp., których wcześniej nie było (poza Primem AA, ale to trochę inna półka cenowa). Znowu uwagę zwracał znakomity bas, z niską podstawą i bardzo dobrą dynamiką. Przejście na platformę DVD-Audio pokazało, że w formacie drzemie niesamowity potencjał. Im lepsze nagranie, tym lepiej Arcam grał, by przy znakomitych reedycjach Classic Records płyt Johnego Coltrane'a "Blue Train" (Blue Note/Classic Records, HDAD 2010, DVD-A 24/96+24/192) i Cannonball Adderley "Something Else" (Blue Note/Classic Records, HDAD 2009, DVD-A 24/96+24/192) zagrać zupełnie odlotowo. Co ciekawe, płyty DVD-A cechowała znacznie lepsza, mocniejsza i lepiej rozseparowana góra. Przy płytach CD jest jej sporo, jednak jest ona - i to jest cecha immanentna DVD - nieco ocieplona i delikatnie zamglona. Podobnie zabrzmiały ścieżki dźwiękowe z filmów - w dokładny, ale przyjemny sposób, z bardzo dobrą dynamiką i sugestywnymi planami dźwiękowymi. Płyty CD nie zabrzmiały aż tak dobrze jak z kosztującego podobne pieniądze Trigona Recall, ale nie były wcale daleko, znacznie bliżej ceny urządzenia niż lwia część odtwarzaczy DVD i wieloformatowych. Znamię DVD słychać było, jak mówiłem, przede wszystkim w lekkim pogorszeniu rezolucji przekazu i związanym z tym lekkim zamgleniu średnicy i góry. Efekt nie był uciążliwy i słychać go było przede wszystkim w porównaniu z pod tym względem bardzo dobrym, Audionetem, jednak w kategoriach absolutnych był. Ale przecież, obracamy się w wysokich kręgach i wady są siłą rzeczy nieco podkreślane przez sąsiedztwo bardzo dobrych urządzeń towarzyszących. Przy porównaniu z tańszymi urządzeniami okazuje się, że wszystko jest w najlepszym porządeczku i jedynie znakomity DV9600 Marantza jest w stanie przynieść równie satysfakcjonujący dźwięk. Arcam DV29 jest więc jednym z tych urządzeń, które kupione dla filmów (będzie bardzo dobrze), sprawią się bardzo dobrze jako odtwarzacze CD. To jeszcze nie jest ten sam poziom (i pewnie nigdy nie będzie), ale jest już całkiem blisko. BUDOWA Odtwarzacz FMJ DV29 Arcama jest urządzeniem, które oprócz klasycznych płyty DVD-Video potrafi odtworzyć płyty DVD-Audio. Jak na urządzenie tego typu jest wyjątkowo ciężki, co odbija filozofię linii FMJ (Full Metal Jacket), do której należy, z zastosowaniem grubego aluminiowego frontu oraz chassis wykonanej z laminatu nazwanego Sontech, wymyślonego dla samochodów wyścigowych, w których redukcja wibracji wydatnie podnosi wyniki osiągane przez kierowców. Jest to sandwich złożony z dwóch grubych blach stalowych lub aluminiowych o z zmiennej grubości, złączonych elastyczną substancją (patent firmy). Z przodu znajdziemy dość szeroką szufladę oraz parę przycisków, służących do sterowania napędem, ale taże do nawigacji. Wyświetlacz ma typową dla Arcama zieloną barwę i zbyt wielu informacji na nim nie znajdziemy. Nie dowiemy się np. jaką rozdzielczość mają odtwarzane płyty DVD. Co więcej, informacji takiej nie ma też na menu ekranowym. Chyba, że coś przegapiłem. Wyświetlacz można przyciemnić lub wyłączyć. Z tyłu także klasycznie dla Arcama, czyli komplet wyjść 5.1 z podwojonymi kanałami L i R. Po zajrzeniu do środka okazuje isę jednak, że są one zrównoleglone i nie mają osobnych gałęzi. Obok wyjścia cyfrowe audio - elektryczne i optyczne oraz komplet wyjść wideo - SCART z RGB, komponent, S-Video i kompozyt. Pod gniazdami do zewnętrznego sterowania w złożonych instalacjach (RS-232, gniazdo RCA i mini-jack) umieszczono gniazdo HDMI. I choć to dzisiaj standard, to warto przypomnieć, że Arcam był pierwszą firmą na świecie, która najpierw zastosowała tego typu łącze, a w DV29 jako pierwsza zastosowała je w specyfikacji 1.1. Oznacza to, że do amplitunera będzie można nim przesłać wszystkie sygnały kinowe, stereo 24/192 i wielokanałowy sygnał 24/96 z płyt DVD-A. No i oczywiście sygnał wideo. Z tego co dobrze odczytałem, Arcam nie upkonwertuje sygnału do postaci 720, ani tym bardziej do 1080, co może być dla wielu kinomaniaków przeszkodą. Jeśli mamy stosowny upkonwerter w plazmie czy projektorze, to być może lepiej będzie skorzystać właśnie z niego. Zasada przesyłu sygnałów cyfrowych mówi bowiem, że im szerszy sygnał przesyłamy (o większej częstotliwości próbkowania), tym większe wystąpią błędy czasowe, czyli jitter. Po odkręceniu górnej płyty okazuje się, że cała obudowa, oprócz dolnej ścianki z Sontechu, wykonana jest z aluminium. Na górnej płycie także widać dodatkowy płat aluminium oraz nad napędem płat gąbki (jest to specjalny materiał chronišcy przed radiacjš RF). Układ jest czysty i bardzo ładny. Wyjaśnia się natychmiastowy dostęp do ścieżek, ponieważ napęd to DVD-ROM DSL-710A firmy DVS. Pod nim także jest kawałek gąbki. Układy sterujące zakryto - ferrytową nakładką firmy Steward oraz dużym radiatorem. Wiadomo jednak, że sercem jest układ Vaddis. W przetwarzaniu sygnału wideo na analogowy udział bierze Analog Devices ADV7310. Układ napędzający wyjście HDMI także został przykryty ferrytową płytką. Wyjątkowo ładnie wygląda część audio, z niezliczonymi czerwonymi kostkami kondensatorów polipropylenowych WIMY oraz bipolarami Elna "Red" Cerafine. W przetwarzaniu C/A pracują trzy stereofoniczne układy WM8740 Wolfsona, a w układach filtracji i konwersji I/U układy Burr-Brown OPA2134. Na wyjściu nie ma kondensatorów, ponieważ zastosowano tam układ DC-Servo. Co ciekawe, przekaźnika wyjściu mają doklejone elementy tłumiące drgania. Wyjścia audio oraz wideo komponent są złocone. Wyjście cyfrowe audio jest napędzane przez transformator dopasowujący. Bardzo rozbudowany jest zasilacz. Napęd sterowany jest przez bardzo rozbudowany zasilacz impulsowy, część cyfrowa przez spory transformator toroidalny Talema, podobnie jak część audio (tutaj toroid jest nieco mniejszy). Na wejściu AC znalazł się mały filtr sieciowy MuRata, a na przewód biegnący z trafa do części audio widać długi rdzeń ferrytowy. Kondensatory w zasilaczu to Rubycony.
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio |