ODSŁUCH Test kabla głośnikowego OR-800 ADVANCED rodził się dość długo, głównie ze względu na to, że zawsze znajdowało się coś, co wymagało natychmiastowej uwagi, a więc czasu i - w końcu - miejsca na naszych łamach. Jak jednak bywa w podobnych przypadkach, czas oczekiwania nie polegał na leżakowaniu, a na pracy - z kilkudziesięcioma systemami i pewnie ponad setką urządzeń. W dużej mierze pozwoliło to poznać interakcje kabla z innymi elementami systemu lepiej niż przy standardowym, miesięcznym odsłuchu. Nowa jakość takiego testu nie polega na tym, że poglądy redaktora testującego ewoluują, że odkrywa w kablu coś nowego, bo przy odpowiedniej metodologii to, jaki jest dany element da się uchwycić stosunkowo szybko, a raczej na zdobyciu wiedzy o innych urządzeniach, o tym, jak ich dźwięk jest przez kabel modyfikowany. A kabel Oyaide gra doskonale poukładanym, pełnym dźwiękiem, który swoim charakterem przypomina znacznie droższe (już nieprodukowane) kable Stereovox Reference, których test prowadziłem kiedyś dla "Audio". Dźwięk ma ciągłość i płynność. Bardzo dobrze podane więc zostało duże wnętrze (zapewne kościoła), w którym nagrano materiał na płytę "Laudate Pueri" z utworami Vivaldiego (Hungaroton Classic, HCD 11632, CD), z cudowną Magdą Kalmár na sopranie, w wykonaniu której "In Furore" zabrzmiało przepięknie - płynnie, koherentnie, ale bez homogenizacji poszczególnych dźwięków. Nie dostaliśmy wprawdzie tak ultra-precyzyjnego wglądu w nagranie jak z kablami Veluma czy TARA Labs, jednak braki w mikroinformacji rekompensowała pełnia dźwięku i organiczność. W brzmieniu OR-800 A na pierwszy plan wysuwa się średnica, jednak nie ze względu na dopalenie, a przez sposób prowadzenia góry wyższej średnicy, gdzie te dwa ostatnie elementy są nieco złagodzone, bez ultymatywnego uderzenia i ataku. To, wbrew pozorom, bardzo dobra wiadomość. W tych przedziałach cenowych systemy zazwyczaj potrzebują takiego stonizowania i Oyaide to zapewnia, bez rozmywania szczegółów. Mając np. Primare czy Rotela, lepiej Oyaide sobie darować, bo nałożą się dwie takie same tendencje. Już jednak NAD Silver, YBA, Musical Fidelity A5 czy urządzenia Marantza z serii Premium będą wdzięczne za takie towarzystwo, ukazując wszystkie swoje zalety, wady pozostawiając z tyłu. Z lampowcami, jak z PrimaLuną Two dźwięk był cudowny jednak nieco zbyt gładki, bez czepliwości, w muzyce tak często potrzebnej. Nie należy jednak tego traktować jak dogmatu, bo np. z innym wzmacniaczem lampowym, Ancient Audio Silver Grand Mono wszystko było jak się patrzy. Wyjątkowo dobrze kabel zabrzmiał też ze wzmacniaczem tranzystorowym Avantgarde Acoustics Model 5. Dźwięk przepuszczony przez OR-800 A nie ma bardzo niskiego dołu. Mocne uderzenia z płyty Radiohead "Com Leg" (Toshiba-EMI, TOCP-66280, CD+), choć były ładne, szybkie nie miały jednak ostatecznego rozwinięcia i podstawy, jak np. przy van den Hulu The Revelation czy kablach Wireworlda. Jednak poza tym, współbrzmienie dołu, średnicy i góry (że tak sztucznie podzielimy to co jest jednią) było ponadprzeciętnie piękne, całkowicie satysfakcjonujące, z bardzo dobrze rysowanymi relacjami przestrzennymi oraz bardzo dobrą barwą. I to właśnie ta ostatnia cecha jest chyba najmocniejszym punktem tego kabla. Niezależnie od tego czy to była klasyka, elektronicznie przetworzone instrumenty w wykonaniu Radiohead, czy wreszcie rasowy rock z ostatniej, zapierającej dech w piersiach płyty "Deadwings" grupy Porcupine Tree (Lava/Warner Bros. 7567-9387, CD - dostępne są również wydania SACD i DVD-Audio, ta ostatnia znakomicie przygotowana przez DTS Enterteinment), nigdy nie miało się wrażenia, że coś w systemie nie gra. Wręcz przeciwnie. Oyaide niczego w dźwięku nie skleja i nie tuszuje przez zaniechanie. To wyjątkowo przezroczysty kabel, który jednak potrafi spojrzeć na swój świat (czyli sygnał) jak optymista - zawsze zobaczy pełną połowę szklanki (a nie pustą) i ujrzy zalety tam, gdzie inni widzą wady. Dla niego Polska byłaby krajem, gdzie wiele milionów ludzi ma pracę, a nie krajem o najwyższym w UE bezrobociu. Dlatego irytująco nagrany głos wokalisty Porcupine Tree Stevena Wilsona, z nieprzyjemnie podkreśloną wyższą górą, która niemal zawsze wychyla swój ohydny łeb spod cudownej muzyki, został pokazany z najlepszej strony, z głębią, ciepłem, bez wydobywania chropawości na pierwszy plan. W jakiś sposób zawsze było jednak wiadomo co i jak było z nagraniem. Tyle, że informacja o tym podawana była przy okazji, bez walenia słuchacza jak kijem w łeb. Forté kabla to wszystkie klimatyczne, przestrzenne dodatki, ciche pasaże. Jednak nawet mocne, niemal wściekłe gitary z utworu "Arriving Somewhere But Not Here" (mój ulubiony kawałek) były znakomite - mocne, pełne, wypełnione harmonicznymi. Kolejna perełka (można ją kupić w Media Markt za 9,99 - nigdy stosunek jakość/cena nie był tak dobry:, płyta "XX. Część pierwsza" Voo Voo (Sony&BMG 520034 9, CD) z zaskakująco jazzowym, dojrzałym, znakomicie zagranym i nagranym materiałem postawiła tylko kropkę nad 'i'.. Kontrabas z otwierającego płytę utworu "Pic" był pełny, mocny, jednak bez pogrubienia i spowolnienia, za to z bardzo dobrym wglądem w technikę gry. Także tutaj wokal, z nieco podniesioną wyższą średnicą, został pokazany w bardzo dobry, koherentny z resztą warstw muzycznych sposób. No i ta fantastyczna, ciepła, otulająca wszystko gitara elektryczna... Gwarantuję, że po wypięciu Oyaide z sytemu czegoś w nim będzie brakowało. BUDOWA Model OR-800 ma już... 25 lat. Tak długie trwanie może oznaczać tylko jedno - wyjątkowy produkt. Dwa lata temu poddano go jednak zmianom, wynikającym z nowych technologii i po półtora roku prób tak narodził się model Advanced.
|
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |