Testując standardowe urządzenia, tj. takie, które są produkowane seryjnie, mamy zazwyczaj do czynienia z gotowym produktem, a jedyne co nam pozostaje to zapoznanie się z jego możliwościami brzmieniowymi i ewentualnie z jakością budowy. I jest to rzecz naturalna, na tyle zakorzeniona w naszym audiofilskim (czy jak by go nie nazwać) życiu, że się nad tym nawet nie zastanawiamy. Dopiero jednak, kiedy mamy możliwość prześledzenia powstawania produktu od początku, widać, jak wiele nam gdzieś umyka. Ale jest jak jest i istnieją niewielkie szans na to, żeby to się w przyszłości zmieniło. Chyba, że któryś z polskich producentów udokumentuje zdjęciami i krótko opisze proces powstawania jakiegoś produktu - wówczas chętnie taki materiał opublikujemy - zapraszamy! Póki co takich możliwości nie ma, chyba że... Chyba że mamy do czynienia z konstrukcją DIY. W takim przypadku proces powstawania, budowy i wykończenia jest równie ważny jak efekt końcowy. Dzięki Marcinowi Klichowi, właścicielowi firmy Troks mieliśmy możliwość prześledzenia wzrostu i narodzin kolumn zbudowanych wedle założeń Monacora (tekst - tutaj). Przyszedł więc czas na test konstrukcji. Po umówieniu się z panem Klichem, ten przywiózł kolumny, wpięliśmy je do systemu i kicha - brakowało góry, dynamika była spłaszczona itp. Konstruktor niezrażony powiedział jednak, że wszystko jest OK. i żebym poczekał kilka dni. Trochę mnie ten optymizm zdziwił, ale starając się nie wypaść gorzej niż to mam w zwyczaju przytaknąłem i po kawce, herbatce, pożegnaliśmy się. I co tu powiedzieć, żeby nie było banalnie? I tak będzie, więc powiem po prostu - miał rację. Jeżeli ktoś nie wierzy w tzw. "wygrzewanie" sprzętu, w tym kolumn, niech sobie kupi kit Monacora i go złoży - żadne pieniądze, a nauka spora. Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby dźwięk zmieniał się tak diametralnie. A przecież już wcześniej kolumny były grane! ODSŁUCH One-Way Ticket są kolumnami z głośnikiem szerokopasmowym. Takie konstrukcje, poparte tubą, są najczęściej dedykowane wzmacniaczom lampowym o niskiej i bardzo niskiej mocy, gdzie 9 W to mała elektrownia. Monacory są jednak zupełnie nietypowymi przedstawicielami tego gatunku - przede wszystkim mają niską skuteczność - nie tylko w obrębie szerokopsamowców, ale w ogóle. Po drugie, nie mają tuby, ale zwykły bas-refleks, tyle, że w kształcie przypominającym wylot tuby. Po co więc w ogóle stosować głośnik szerokopasmowy? Jest tylko jeden powód godny wysiłku i konieczności pogodzenia się z pewnymi wadami takiego rozwiązania - brak podziału w zwrotnicy. Bo zwrotnicy po prostu nie ma - jeden głośnik oznacza brak ingerencji w torze. Ale i tutaj Monacory się wychylają, ponieważ w torze jest całkiem rozbudowany system linearyzujący impedancję. Wszystko to składa się na jeden, niepowtarzalny produkt. Kolumny ze względu na swoją budowę mają mocno kierunkowe wysokie tony. Należy je więc skierować na osobę słuchającą, a i tak obszar poprawnego odsłuchu będzie dość wąski. Kiedy już jednak usiądziemy i puścimy płytę, okaże się, że góry jest zaskakująco dużo, znacznie więcej niż w znakomitej większości kolumn z głośnikiem szerokopasmowym. Blachy mają słyszalną nawet wyższą część, dając wrażenie świeżego i kompletnego dźwięku. Przy szybszych utworach z płyty Diany Krall "Only Trust Your Heart" (GRP Records, GRP 98102, CD) kolumny eksplodowały szybkim, żywym i dynamicznym dźwiękiem. Bardzo ładnie przekazany został również głos Krall, bez nieciągłości, w równy i stabilny sposób. W porównaniu do kilkakrotnie droższych kolumn Ushera S-520 słychać coś zaskakującego, a mianowicie, że Monacory są mniej ciepłe i - jak się wydaje - nastawione raczej na precyzję. To tutaj dała też o sobie znać inna cecha tych konstrukcji, a mianowicie lekkie wycofanie części średnicy, gdzie sytuuje się wokal, a właściwie jego niższa część, ponieważ Krall zawsze stawała z tymi kolumnami o metr dalej. Być może wpływ na to miała spora ilość pogłosu pokazywanego przez te kolumny, a może lekkie wycofanie niższej średnicy, które pokazuje zazwyczaj wielkość źródeł pozornych? Kontrabas z tej płyty nie schodził szczególnie głęboko, co nie powinno dziwić, jednak swojej wyższej części pokazany został czysto, bez pogrubień i zawirowań. To dobrze, że projektanci i konstruktor nie podkreślili jakiegoś zakresu, bo byłoby źle. A tak, mamy równy, czysty bas, bez niższych partii, za to bez niespodziewanych wyskoków w postaci przeciągania dźwięków. Ciekaw byłem jak zabrzmią generowane elektronicznie, przestrzenne dźwięki z płyty Marii Peszek "Miasto Mania" (Kayax 344678 2, CD). I zabrzmiały naprawdę dobrze. Od razu trzeba powiedzieć, że to, co przez konstrukcję i typ głośnika nam zabrano, to naprawdę mało w porównaniu z tym, co dostajemy. A czego zabrakło (oczywiście w porównaniu do wielokrotnie droższych Usherów)? Przede wszystkim poczucia potęgi i głębi dźwięku. Tego po prostu nie da się niczym zasymulować. A co dostaliśmy? Głównie bardzo dobrze pokazany, rozłożony za pomocą odwrócenia fazy, głos wokalistki, z bardzo ładną, ukrytą nieco z tyłu gitarą. W dźwięku dominował swego rodzaju relaks, spokój, jednak nie poprzez spowolnienie, a zdjęcie nerwowości. I być może to jest najważniejszy plus szerokopasmowców. Scena dźwiękowa nie byłą zbyt głęboka, jednak wymiar wszerz był ładny. Za te pieniądze nikt nie ma jednak chyba na myśli ścigania się, pogoni , zdobywania kolejnych punktów. Wręcz przeciwnie - chodzi o muzyczną spójność i ciągłość przekazu, co dostajemy. Przy płycie Marii Peszek, pomimo ograniczeń, dźwięk był całkiem duży i miał pewną głębię. Nie było oczywiście mowy o dokładnej dyskryminacji poszczególnych, leżących blisko siebie dźwięków, a selektywność była tylko na średnim poziomie. Za każdym razem trzeba było sobie jednak przypominać cenę kolumn, ponieważ odruchowo stawiało się je na równi z kolumnami za 1200 zł. A to krzywdzące - gotowe konstrukcje przy tej cenie nie potrafią nawet dziesiątej części tego, co OWT Monacora. Na takim relaksującym, wolnym od szarpania sposobie prezentacji zyskuje muzyka klasyczna, byle nie w dużych składach. Trio fortepianowe z bardzo udanej płyty z utworami Louisa Ferdinanda "Complete Piano Trios" (MDG 303 1347-2, gold CD; Nagroda Roku 2005) miało koherencję i spójność. Wprawdzie znowu nie można było mówić o rozdzielczości Usherów, jednak jak za te pieniądze było i tak znakomicie, a całość miała uwodzicielski czar i charakter. Po programie obowiązkowym wróciłem do cięższej muzy i potwierdziło się to, co dało o sobie znać przy płycie "Miasto Mania" - kolumny lubią rock, pop itp. Dido z "No Angel" (Arista 80268, CD) zabrzmiała świeżo i bezpretensjonalnie. Drobna nieciągłość pomiędzy środkiem i górą i tutaj była słyszalna, jednak nie była dominująca. Przy ustawianiu głośników warto jednakże zadbać o to, aby ucho znalazło się na wysokości centrum przetwornika, ponieważ poniżej i powyżej efekt ten się pogłębiał.Kolumny Monacora kosztują niewielkie pieniądze, a ich wykonanie nie powinno być trudne. Ostatecznie, paczkę może zrobić jakiś szkolony stolarz. Będzie drożej, ale i tak efekt brzmieniowy będzie niedostępny dla innych kolumn za te pieniądze. No i dochodzi do tego sprawa oryginalności - w pięknej obudowie głośniki Monacora będą wyglądać bardzo dobrze i na tyle niezwykle, aby zainteresować nawet najzagorzalszego audiofila. A najlepiej będzie, jeśli sami zrobimy obudowy i w razie, gdyby efekt był taki, jak sobie zamierzyliśmy, zlecić ich wykończenie stolarzowi. Za każdym razem będziemy do przodu. WP
|
||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |