Van den Hul jest znany przede wszystkim z dwóch rzeczy: fantastycznych wkładek gramofonowych oraz węglowych kabli. Wśród tych ostatnich nieustającym hitem, który w swojej kategorii cenowej do dziś jest jedną z mocniejszych pozycji jest interkonekt The First, teraz z dopiskiem Ultimate. Na tym świat się jednak nie kończy, czego van den Hul najwyraźniej jest świadomy. Nie poprzestając na tym co już ma wciąż w jego firmie prowadzone są badania nad nowymi przewodnikami, a do produkcji wdrażane są nowe rozwiązania. Prezentowany w tym artykule system składa się z interkonektu RCA Integration Hybrid oraz przewodu głośnikowego The Wind MkII. Całkowitą nowością i odejściem od dotychczasowej wizji jest w tym zestawie interkonekt. Jest on pierwszym w rozwijanej właśnie linii połączeń typu Fusion ('Fusion Series'). Seria ta bazuje na przewodnikach metalowych. Jak podają materiały firmowe, proces rozpoczyna się od wyboru metalu, którym w tym przypadku jest dokonywany w próżni stop czystej miedzi, cynku oraz srebra. Metale są spiekane w próżni, gdzie uzyskuje się przewodnik o średnicy 150 mikronów i bardzo ciasnym upakowaniu atomów. Następnie całość się podgrzewa w obecności bardzo wysokiej indukcyjności. To ma prowadzić do fuzji wszystkich metali w jeden, idealny stop. W przeciągu kilku milisekund całość jest schładzana, dzięki czemu metal przechodzi w stan amorficzny. The Wind MkII pochodzi ze starszej, wypróbowanej serii Hybrid, gdzie podstawowym budulcem jest metal, owinięty jednak warstwą przewodzącego węgla. ODSŁUCH Przyzwyczajani przez lata do brzmienia 'by van den Hul' będziemy zaskoczeni brzmieniem przewodu Integration. Gra on szczególnym dźwiękiem, w którym najważniejszym zadaniem staje się pokazanie jak największej ilości informacji z niższej i średniej góry. A pakiet, który otrzymujemy jest naprawdę potężny. Manifestuje się to np. tym, że zegar otwierający utwór "One of the Few" z japońskiej reedycji płyty "The Final Cut" Pink Floyd (Toshiba-EMI Ltd., TOCP-67407, CD) był wyraźny, dokładny i mocniejszy niż np. ze znacznie droższym Wireworldem Super Eclipse. Naprawdę miało się wrażenie, że siedzimy we wnętrzu dużego mechanizmu zegara. Również elementy gry na gitarze Gilmour, jak zgrzyty, przestery itp. były podane wyraźnie i dokładnie. Częściowo była to zasługa góry, ale i podobnie pokazywanej średnicy. Tak prowadzony dźwięk może powodować odczucie rozjaśnionej góry, jej sporej ilości i przesunięcia ogólnego balansu tonalnego w tę stronę. W pewnym sensie to prawda, bo np. sybilanty w głosie Watersa były z elektroniką solid-state spod znaku Avantgarde czy Martona ciut zbyt mocne. Tak naprawdę jednak, najwyższa góra jest nieco wycofana, co słychać w porównaniu nie tylko z Wireworldem, ale i z vdH The First Ultimate (test w "Audio" 12/05). Tak naprawdę, dostajemy nie tak perlistą, prostą w odbiorze górę, nieco twardszą i dopiero połączenie tych cech z dużą ilością informacji sprawia, że odnosimy wrażenie jasnej góry. Górze dzielnie sekunduje średnica, dokłądna i raczej sucha, skupiona na ataku instrumentów i na strukturze niż na wypełnieniu. Zarówno mocne granie Faith no More z płyty "Album of the Year" (Slash/London 28199, CD), jak i finezyjne popisy Herbiego Ellysa i Joego Passa z krążka "Seven Comes Eleven" (Concord Jazz, SACD-1015, SACD)były więc ze wspomnianymi urządzeniami nieco suche, bez emocji , jaką gwarantował np. The First. To przesłuchanie nieuchronnie prowadziło do następującej konkluzji: idealny kabel do lampy. Jest nieco jasny, ale i dokładny, i z mnóstwem informacji, co w urządzeniach lampowych jest zazwyczaj towarem deficytowym. Im lepszy wzmacniacz, tym lepiej vdH będzie jednak pasował, bo ze znakomitym LAR-em AI-45 MkII i równie dobrym Edgarem TP-101 MkII było znakomicie. To jednak nie czyste lampy okazały się związkiem marzeń, a połączenie vdH z hybrydowym wzmacniaczem Pathosa Classic One Mk II. To wszystko dotyczyło interkonektu, jednak przewód głośnikowy okazał się jego dobrym partnerem. W brzmieniu Winda nie ma bowiem cienia romantyczności i ocieplenia. Kable znakomicie oddaje drobne niuanse, jak szum taśmy itp., bez popadania w krzykliwość. Głosy nie mają mocnej, pełnej podstawy (to tutaj lampa przyda się najbardziej), są więc pokazywane nieco głębiej niż np. z Eichmannem eXpress6 v.2. Rozdzielczość średniego i wyższego zakresu jest jednak bardzo dobra. Barwa tego przedziału jest mocniej osadzona w tradycji vdH, bo jest gładka, płynna i charakterystyczna dla droższych kabli tego producenta. Po podłączeniu Winda do systemu wydaje się, że całość gra nieco ciszej, więc dla uzyskania pełni efektu należy podnieść nieco poziom siły głosu. Dynamika nie należy do mocnych punktów tej konstrukcji. Może nie w jakiś wielki sposób, ale jednak muzyka jest nieco uspokajana. Ponieważ nie mam mowy o ociepleniu ani złagodzeniu uderzenia, wydaje się, że ma to związek z nieco bardziej niż np. w The Revelation tego samego producenta, leniwym prowadzeniem dołu. Jednak zawsze dostajemy główną zaletę tego przewodu - umiar we wszystkim i głądki charakter brzmienia. Połączenie obydwu kabli okazało się strzałem w dziesiątkę przy odsłuchach wspomnianego Pathosa napędzanego odtwarzaczem Xindak Muse Deluxe 1.0 (Dźwięk wystawy na Audio Show 2005), ale również z systemem Primara CD31+A30 (test w styczniowym "Audio"). Nie polecam jednak tych przewodów do przezroczystych, albo szybkich i nieco jasnych urządzeń, bo będzie źle - zabraknie dołu, a całość będzie nawet nieprzyjemna. Mamy więc system okablowania o ściśle sprecyzowanym przeznaczeniu. I dobrze. Tak naprawdę jasnych kabli jest mnóstwo, jednak duża ich część cierpi z powodu braku dostatecznej rozdzielczości, która mogłaby taką barwę tłumaczyć. Integration Hybrid łączy obydwie te cechy, a The Wind MkII mu w tym nie przeszkadza. Jeżeli więc mamy przyjemnie brzmiący, nieco ciepły system, a chcemy do tego dodać szczegółowość, wówczas koniecznie trzeba posłuchać tego zestawu - jest duża szansa, że będzie to właśnie to, czego szukamy. WP BUDOWA O budowie The Integration Hybrid już wspomnieliśmy, dodajmy więc, że przewód ten bazuje na budowie innego kabla, klasyka, modelu D-102 III Hybrid. W jego centrum mamy cztery (zamiast dwóch) przewodniki zbudowane ze zwiniętych drucików wykonanych ze stopu 'fussion' w układzie 'quad-star'. Całość została owinięta warstwą przewodzącego węgla (Linear Structured Carbon - stąd 'hybrid' w nazwie) i ekranowana trzema warstwami materiałów o różnych właściwościach mechanicznych i elektrycznych. Całość otrzymała wykończenie w postaci materiału Hulliflex. The Wind MkII Hybrid został zaprojektowany przy dużym udziale komputerów i programów pozwalających opisać zachowanie sygnału w danym środowisku. Kabel ma konstrukcję typu multi-core wykonaną z pojedynczych drucików. Znajdziemy tam 173 nie izolowane, skręcone ze sobą druciki w pięciu różnych warstwach o łącznym przekroju 4,67 mm2. Część metalowa została owinięta warstwą przewodzącego węgla (Linear Structured Carbon). Rezystancja wynosi 3,7 Ohm/km. średnica zewnętrzna - 6,2 mm. Kabel wykonany jest w postaci dwóch osobnych żył i może zostać zakończony albo standardowymi, złoconymi końcówkami Clearaudio, albo bardzo ładnymi, zaawansowanymi technologicznie końcówkami z wymiennym zakończeniem (banan lub widełki). Testowany przewód zakończony był tymi drugimi.
|
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |