Usher Audio Technology, jak każda marka nie-europejska, nie-amerykańska, ewentualnie nie-australijska, miała trudną drogę do przebycia. Od początku jednak ambicje stojących za nią ludzi były duże - po raz pierwszy szerzej zademonstrowana na wystawie High End 2002 we Frankfurcie i od razu narobiła sporo szumu, a to za sprawą niesamowitego podobieństwa stosowanych przez nią głośników do konstrukcji Scan-Speaka. Sprawa do dzisiaj budzi kontrowersje, jednak wydaje się, że wyszło na korzyść Ushera. Głośniki tej firmy od wielu lat stosowane są przez hobbystów DIY i przez wielu uznawane za lepsze od swoich europejskich odpowiedników. Najwięcej emocji wzbudzają droższe konstrukcje, a to za sprawą wyrafinowanych obudów i wysokiej jakości podzespołów. Bo Usher, pomimo że jest marką tajwańską, powoli dryfuje w kierunku wysokich cen, zacierając granicę pomiędzy konstrukcjami "stamtąd" i "stąd". Na szczęście nie zapomniano w niej, skąd jej korzenie. Usłyszane po raz pierwszy na warszawskiej wystawie Audio Show 2005 maleńkie kolumny S-520 od razu wzbudziły sensację swoim dźwiękiem i niewysoką ceną. Nie bez kozery było to więc Dźwięk Wystawy zarówno w naszym reportażu, jak i w reportażu dla "Audio", którego również jestem autorem. Jeszcze w czasie jej trwania uzgodniliśmy więc z polskim dystrybutorem marki, łódzką firmą Fast, że wypożyczymy parę do testu. ODSŁUCH Najważniejsza wiadomość jest taka, że naprawdę trudno będzie komuś za takie pieniądze zaproponować kolumnę wykonaną z taką jakością i tak grającą. W trakcie testów rozmawiałem z kilkoma osobami, które w ramach swoich firm przymierzają się do projektu podobnego monitorka i z ciężkim sercem wszystkim odradzałem ten krok, właśnie ze względu na pojawienie się S-520. Być może się mylę, jednak musiałoby to być coś albo zupełnie innego, albo wyraźnie lepszego. O to drugie naprawdę będzie trudno. Kolumny proponują bowiem dźwięk o atrybutach znacznie droższych konstrukcji. Przede wszystkim udało się zachować delikatną równowagę między balansem tonalnymi detalicznością. Dźwięk Usherów można by uznać za świeży i zwiewny, gdyby nie solidne oparcie w średnim i wyższym basie. Dało to kombinację bardzo dobrej szczegółowości i dokładności oraz koherentnego, pełnego brzmienia. Beatlesi z płyty "Magical Mystery Tour" (Toshiba-EMI, TOCP-51124, CD) zagrali więc naprawdę fenomenalnie - w czasach supremacji monitorów z okolic 1000 zł firm takich jak KEF, B&W czy Castle można było o czymś takim jedynie pomarzyć. W kreowaniu wiarygodnego wydarzenia pomagała stabilna, silna scena dźwiękowa. Piszę 'silna', bo wydarzenia w oknie były solidne i realne, nie wisiały gdzieś tam w powietrzu, a po prostu materializowały się przed nami. Odsłuch rozpoczęliśmy od muzyki rockowej, jednak nie ma właściwie znaczenia, czego słuchamy, ponieważ kolumny nie zostały zestrojone z myślą o jakimś konkretnym rodzaju muzyki. Te same atrybuty znajdziemy bowiem i w muzyce klasycznej. Picicatto z kwartetu smyczkowego Ravela, ze znakomitej płyty Ravel/Tailleferre/Michaud (MDG 307 1359-2, gold CD) zabrzmiało w dużej, organicznej przestrzeni, dobrze było słychać współbrzmienie poszczególnych instrumentów, harmonie i po prostu wspólne granie. To tutaj nieznacznie dało o sobie znać niewielkie ocieplenie średnicy, albo też lekki spadek niższej części góry (co subiektywnie na jedno wychodzi), ponieważ instrumenty nie miały ostatecznego otwarcia. Pamiętając jednak o cenie kolumn, śmiało można powiedzieć, że jest super-dobrze. Jeszcze lepiej zabrzmiały płyty SACD. Nie jestem w 100% pewny, ale wydaje się, że koherencja i zgodność czasowa kolumn jest tak dobra, że wrzucając do odtwarzacza lepiej nagrane dyski, z lepiej oddanymi relacjami fazowymi mamy zalety takiej prezentacji jak na dłoni. Lekkie ocieplenie i tutaj pozostało, jednak teraz zostało uzupełnione większą otwartością. Patrząc na tak niewielkie konstrukcje zawsze zadajemy sobie pytanie o niskie częstotliwości. W przypadku S-520 jest w tej mierze fenomenalnie. Ushery w dużej mierze zachowują się jak kolumny zamknięte, nigdy nie dodając basu tam, gdzie go nie ma. Kiedy jednak materiał tego wymagał, jak u Bacha - "Toccata and Fuge in D minor" - z płyty "KEF Ultimate Resolution Demonstration Disc" (Octavia Records, SACD, Promo Disc), tam momentalnie dostawaliśmy pełny, koherentny, niski dół, idealnie zszyty z resztą pasma. To niewiarygodne, co te kolumienki potrafią!. Są jak kameleon, zmieniając się tak, jak tego chce muzyka. Przy płycie "Amnesiac" Radiohead (Parlphone/EMI 5327672, CD) dół był miękki, pulsujący, pełny, czyli taki, jak tego wymagało nagranie. Niesamowita koherencja Usherów spowodowała, że każdy kolejny utwór miał zachowaną logikę i strukturę, a na całość nałożone zostały emocje i pulsujący rytm. Instrumenty pokazywane były niesłychanie dokładnie, daleko w głąb, z bardzo dobrze zaznaczonymi gradacjami, odcieniami i przemieszczaniem się. I po jakimś czasie już nie było nawet wiadomo czym je przyszpilić, bo za każdym razem, z nowym materiałem radziły sobie bez trudu. Oczywiście im lepsze nagranie, tym lepiej zagrają, pokazując np. japońską edycję płyty Diany Krall "The Look Of Love" (Verve/JVC 983 018-4, XRCD24) w piękny, rozbudowany sposób z dobrymi barwami i z koherentnym brzmieniem gitary elektrycznej. Kontrabas miał i wagę, i właściwe proporcje, nie udając instrumentu większego niż jest w rzeczywistości. Jak każdy wyrób ludzki, tak i ten ma swoje wady, są jednak tak niewielkie, że przy tej cenie aż śmieszne. Najważniejsze jest wspomniane ocieplenie. A reszta... a właściwie po co strzępić sobie język: przy tej cenie Ushery po prostu nie mają wad. Zostają w Redakcji jako kolumny odniesienia do co najmniej 2000 zł. WP BUDOWA Kolumny Usher S-520 są niewielkimi, dwudrożnymi monitorami podstawkowymi, wentylowanymi na przedniej ściance wylotem bas-refleksu. Głośnik wysokotonowy o średnicy 25 mm z jedwabną kopułką, posiada z tyłu puszkę obniżającą rezonans. Otrzymała ona metalową siateczkę ochronną. Głośnik średnio-wysokotonowy ma przezroczystą membranę z polipropylenu o średnicy 130 mm i odlewany kosz. Pośrodku umieszczono nieruchomy, plastikowy stożek fazowy. Obudowę wykonano z grubych płyt MDF, ze ściętymi brzegami. Całość oklejona jest naturalnym fornirem, albo malowana na jeden z kilku kolorów typu samochodowego. ścięte krawędzie wykończono podobnie jak w kolumnach Revolvera RW45 za pomocą barwionego wosku. Wnętrze wytłumiono dość mocno sztuczną wełną i słabo sprasowanym filcem. Terminale przyłączeniowe są podwójne i jest to jedna z niewielu rzeczy, jaką można we własnym zakresie poprawić, przede wszystkim koniecznie trzeba wymienić zwory. Zwrotnicę zmontowano na płytce przykręconej do tylnej ścianki - są tam cewki powietrzne dwa kondensatory foliowe (lub polipropylenowe, niestety nie widać dokładnie). Do głośników sygnał doprowadzany jest miedzianymi linkami, zakończonymi skuwkami. Warto je, po upływie gwarancji, zalutować. Całość jest wykonana bardzo starannie, zaś stylistyka kolumny, również przez niezbyt wyszukany kształt wylotu bas-refleks, odsyła do kolumn z lat '80, z ich prostym, funkcjonalnym, choć zgrabnym wyglądem. Zapewne nie jest to najważniejsze, ale kolumny ważą, jak na te rozmiary, bardzo dużo.
|
|||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |