Brytyjski Revolver czytelnikom "High Fidelity OnLine" powinien być znany, ponieważ testowaliśmy już najmniejszy model RW16 oraz największy RW45 (R=Revolver, W=Wood - chodzi o naturalny fornir użyty w charakterze okleiny). I, jak by nie było, to my jesteśmy ojcem chrzestnym tej marki w Polsce, ponieważ RW16 trafiły do nas do testu wprost z Londynu, kiedy jeszcze w Polsce o Revolverach nie słyszał. A o wszystkim zadecydowało krótkie demo w czasie wystawy High End 2004 w Monachium. Pięknie wykonane, o klasycznym dźwięku obiecywały wiele. I spełniły. Obydwa modele pokazały, że mamy do czynienia ze spójną koncepcją dźwiękową i wzorniczą i że wybierając wśród oferty, raz zakochawszy się w ułożonym i przyjemnym brzmieniu brytyjskich kolumn, możemy się już kierować tylko stanem naszego konta. Im więcej wydamy, tym lepsze pewne aspekty otrzymamy, utrzymując się cały czas w tej samej estetyce. Najlepiej pokazują to prezentowane RW33. Usytuowane pomiędzy podłogowymi RW45 (tutaj w ofercie jest chyba miejsce na jeszcze jeden model pomiędzy RW33 i RW45), a małymi podstawkami RW16 obiecują sporo basu tych pierwszych i przestrzeni tych drugich. ODSŁUCH Od mniejszych konstrukcji model RW33 różnią się przede wszystkim większym głośnikiem niskośredniotonowym oraz większą pojemnością obudowy. Nic więc dziwnego, że bas w nich schodzi niżej. Znacznie lepiej wypada jednak nie tylko zakres basowy, ale dźwięk jako całość. RW33 grają mianowicie pełnym, dużym i skupionym dźwiękiem. Góra to wciąż ta sama wizytówka Revolvera, jest gładka, ładna, okrągła i perlista, w żaden sposób nie zdradza swojego metalicznego pochodzenia. Nawet z tak "podkręconych", przesterowanych płytach jak singiel "Precious" Depeche Mode" (Venusnote 20842, CD), zabezpieczony przed kopiowaniem (dlatego 'CD' w opisie właściwie jest nie na miejscu - płyty z zabezpieczeniem nie mogą nosić loga Compact Disc, gdyż nie spełniają wymogów Red Book) dźwięk był duży, przyjemny i miał wymaganą potęgę. Jakość dźwięku sygnalizowana była przez Revolvery sygnalizowana głównie spłaszczeniem dynamiki, bez dużych wahnięć barwy. To ważne, bo spreparowane nagrania często wydają się bardzo dynamiczne i przy kiepskich kolumnach, które na siłę podbarwiają dźwięk nie słychać co i jak. Tutaj inaczej - pomimo predylekcji RW33 do grania dużym dźwiękiem, kolumny tego typu zafałszowanie natychmiast wychwycą i pokażą. Na obraz dźwięku 'by Revolver' składają się też i inne rzeczy. Nieco ocieplony został przełom średnicy i dołu. Jest to oczywiście odstępstwo od jakiejś absolutnej wierności, jednak to dzięki temu te przecież nie tak znowu wielkie monitory potrafiły oddać naturalną wielkość instrumentów. Może nie był to poziom w tej mierze znakomitych Guardianów Sound&Line, ale jak na kolumny podstawkowe było naprawdę ponadprzeciętnie. Taka prezentacja daje mimo wszystko szansę słabiej nagranym płytom. O ile bowiem w sprawie dynamiki nic zrobić się nie da, o tyle sprawa barwy jest jakoś załatwiona. Wspomniany singiel DM, ale też "Hounds of Love" Kate Bush (EMI 52392, remaster CD) zabrzmiały w przyjemny sposób, bez popadania w krzykliwość, co na tym poziomie cenowym jest łatwe jak dawanie przedwyborczych obietnic. W tym przypadku otrzymujemy jednak konkretną wartość w postaci pięknej barwy. Delikatnie podniesiona wyższa średnica płyty Kate Bush, rzecz niezbyt przyjemna, została zasygnalizowana, jednak gładka góra kolumn spowodowała, że nawet przy wysokich poziomach dźwięku nie chciało się jej wyłączyć. Potencjał kolumn w budowaniu konkretnego, pełnego brzmienia w pełni pokażą jednak dopiero takie płyty jak "Nine Object of Desire" Suzanne Vegi (A&M 540 583 2, CD), dynamiczne, z pełną średnicą. Revolvery przy tej płycie odezwały się zaskakująco nisko, pomimo że nie ciągnęły basu portem bas-refleksu (a przynajmniej z tym nie przesadzały). Bas miał pełny, zwarty charakter, wprawdzie bez ostatniego słowa w dziedzinie rozdzielczości, jednak z ładną barwą i rytmicznością. Scena dźwiękowa nie jest priorytetem dla Revolverów, ponieważ - jak wspomnieliśmy - jest nią barwa i koherencja, ale biorąc pod uwagę nie można mieć do niej jakiś szczególnych uwag. Bardzo ładnie pokazana została np. przestrzeń wokół gitarzystów z referencyjnej dla tego instrumentu płyty "Prestilagoyana" (MDG 603 1348-2, gold CD), gdzie i mikrodynamika została oddana bardzo ładnie, gładko i przyjemnie. Tak jak i fortepian. Co by jednak nie mówić, nie wyciągać super-neutralnych płyt, RW33 zaczynają żyć dopiero przy płytach w rodzaju "Sin" Grzecha Piotrowskiego (ARMS Records, CD 1427-006, gold CD), co słychać np. w utworze "Introwertyk", pokazały wszystko co miały do zaoferowania najlepszego - mięsisty bas, gęstą średnicę i dynamikę. Również w tym przypadku przydał się duży wolumen dźwięku, a i saksofon wypadł bardzo przekonywająco. Największe wrażenie robiła spójność dźwięku. To coś, co Revolver opanował perfekcyjnie. Na wyższym poziomie, w okolicach Dynaudio Special 25 już się nad tymi zagadnieniami aż tak nie pochylają, ponieważ te umiejętności są oczywiste (a przynajmniej powinny być) i bez nich trudno mówić o dźwięku wysokiej jakości. Często jednak, nawet w tych rejonach (choć nie dotyczy to Dynaudio) każdy z podzakresów gra trochę osobno, starając się na wyścigi przekonać o swojej wartości, jakości i supremacji. W Revolverach, które z oczywistych względów należą do innego przedziału jakościowego, zrezygnowano z gwiazdorstwa czy to góry, czy dołu, czy średnicy, na rzecz pracy zespołowej. Niezależnie więc, co do nich podłączymy, nie zawiedziemy się - kolumny te pokazują bowiem muzykę z jej emocjami, nie wstydzą się pokazać, że słuchanie płyt to po prostu przyjemność, a nie przykry obowiązek polegający na wyłapywaniu niedociągnięć. BUDOWA RW33 są w większej części powtórzeniem budowy RW16, więc tam odsyłam po dokładny opis. Ponieważ jednak w RW33 zastosowano większy głośnik niskośredniotonowy, zmieniły się więc proporcje i monitory wyglądają jak ścięte RW45, bez głośników niskotonowych. Na górze mamy tę samą kopułkę , zaś na dole, pracujący jako głośnik niskośredniotonowy, przetwornik z membraną z włókna szklanego o średnicy 165 mm. Okleina kolumny jest naturalna, z dylatacjami pomiędzy bocznymi ściankami i przednią zapuszczonymi woskiem w tym samym kolorze. Z tyłu znajdziemy wylot bas-refleksu (bardzo krótkiego) i gniazda głośnikowe w plastikowej, charakterystycznym również dla kolumn JPW kształcie. Zaciski przeznaczone są do bi-wiringu, jednak zwory są badziewne (i jest to jedyny element Revolverów, który należałoby zmienić) i od razu lepiej zastosować przewód bi-wire, albo dać lepsze zworki. W zwrotnicy znajdziemy kondensatory polipropylenowe z naniesionym logo Revolvera, cewkę powietrzną na górze i rdzeniową, przy której jest też kondensator bipolarny. Montaż punkt-punkt tuż przy zaciskach. Całość wygląda bardzo klasycznie, bardzo przyjemnie i bardzo ładnie. Jedyne co można by ew. kiedyś zmienić to jeszcze gniazda głośnikowe - te nie wyglądają źle, jednak do najlepszych - sądząc po zworkach - nie należą. Te, które są nikomu nie zaszkodzą, jednak w przyszłości wymienić warto.
|
|||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |