Pana Dabringhausa, jednego z właścicieli firmy MDG, poznałem, a właściwie zobaczyłem po raz pierwszy sześć lat temu w czasie berlińskiej wystawy IFA, na której, wśród przewalających się tłumów ludzi, szalejących dziennikarzy, wrzasku samochodowych instalacji nagłośnieniowych i wszechobecnych wyświetlaczy plazmowych, w niewielkim pomieszczeniu prezentował chętnym najnowszy patent na prawidłowe oddanie przestrzeni, znany teraz pod nazwą 2+2+2. Ludzie byli przypadkowi, żadni - broń Boże - audiofile, ani nic w tym stylu. Jego osobowość była jednak na tyle silna, to co mówił na tyle sugestywne, a - co najważniejsze - dźwięk na tyle dobry, że wszyscy siedzieliśmy tam z otwartymi ustami, chłonąc każde słowo i każde nagranie. Kiedy więc w maju tego roku na wystawie High End 2005 w Monachium zobaczyłem w programie, że i tym razem odbędzie się pokaz, nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności. Tym razem miał on miejsce w najspokojniejszej części ciągu wystawienniczego, w dużej przestrzeni i w dodatku jako punkt odniesienia służył żywy zespół - grający muzykę Beatlesów The Sugar Plum Fairies. Zabawa była przednia, a 2+2+2 znowu znakomite. I wracam do tych spotkań pamięcią za każdym razem, kiedy okazuje się, że MDG wydał nową partię płyt. Jest to bowiem firma, która uczyniwszy z procesu rejestracji i produkcji płyty dzieło sztuki, równie dużą wagę przyłożyła do interpretacji wykonywanych dzieł oraz do promocji gotowego produktu. Dało to unikalne połączenie elitarności (i niszowości) oraz egalitarności, szerokiej obecności na rynku muzyki klasycznej. Wydaje się, że odpowiednikiem takiej strategii może być tylko Telarc (w dziedzinie jazzu) - stosunkowo duża, aktywna firma, która wciąż wydaje płyty na najwyższym technicznym poziomie. Telarc jest jednak daleko, za Wielką Wodą, a MDG mamy tuż koło nosa. W październiku zaprezentowaliśmy pierwszą partię nowości, co zaowocowało przyznaniem NAGRODY ROKU dla płyty z trio fortepianowymi Louisa Ferdinanda.
I
Wolfgang Amadeus Mozart (1756-1791)
Piano Concertos / Klavierkonzerte Vol. 2 Concerto for Piano and Orchestra No. 9 KV 271 E flat major / mi bémol majeur / Es-Dur Concerto for Piano and Orchestra No.11 KV 413 F major / fa majeur / F-Dur Christian Zacharias, piano and conductor Orchestre de Chambre de Lausanne MDG 340 1298-2 Format: gold CD Koncert, znany również pod nazwą "Jeunehomme", Koncert Fortepianowy ES-dur KV 271 nie pojawił się w druku za życia Mozarta. Któż by dzisiaj postąpił podobnie, jak paryski wydawca Jean Georges Sieber, który odrzucił propozycję jego publikacji. Mozart w swoich listach kilkakrotnie wymieniał imię osoby, która zamówiła to dzieło, zapisując je w różny sposób - Jenomy, Jenom?, a później Genomai. Dopiero niedawno okazało się, że prawdziwe imię tej kobiety brzmi Victoire Jenamy. Z kolei to dzięki Koncertowi Fortepianowemu F-dur KV 413, w zimę 1782/3, Mozart dał się poznać swojej weneckiej publiczności jako pianista i kompozytor. Brzmienie orkiestry jest otwarte i szczegółowe, podobnie jak fortepianu, który najwyraźniej podparto dodatkowymi mikrofonami, ponieważ lewa i prawa ręka są nieco od siebie odsunięte. A mimo to, całość jest nastawiona na wolumen brzmienia, na oddanie kontrastów dynamicznych, dialog fortepianu z orkiestrą, gdzie wcale nie zawsze ta ostatnia brzmi potężniej. Duży aparat orkiestry uchwycony został w bardzo czysty sposób, bez podkreślania wyższej średnicy. To zresztą cecha typowa dla płyt MDG, gdzie nie znajdziemy wypunktowanych szczegółów trzeciego planu itp., które są najczęściej specjalnie podkreślane przez realizatora nagrania. Tutaj mamy sytuację zbliżoną do wykonań na żywo.
II
Wolfgang Amadeus Mozart
Salzburg Sacred Music Vesperae solennes de confessore KV 339 Missa solemnis KV 337 Graduale: Sonata KV 336 Regina coeli KV 276 Cornelia Samuelis, soprano Ursula Eittinger, alto Benoît Haller, tenor Markus Flaig, bass Christoph Anselm Noll, organ Kölner Kammerchor Collegium Cartusianum Peter Neumann, conductor MDG 932 1346-6 Format: SACD (stereo/2+2+2) Po sukcesie nagrań oratoryjnych, Cologne Chamber Choir zdecydował się zarejestrować cztery dzieła Mozarta z okresu, kiedy związany był on z Salzburgiem. Rejestracji przyświecał jeden cel: zabrzmieć tak, jak mogłyby te nagrania brzmieć pod koniec XVIII wieku. Aby to osiągnąć, w kolońskim Kościele Trójcy świętej, wykonawcy zostali umieszczeni na dwóch galeriach, aby możliwie najlepiej oddać rozwiązania sonoryczne charakterystyczne dla katedry. Trzeba zauważyć, że dysk ten został nagrany w technice 2+2+2, co pozwoliło na pokazanie owego wymiaru pionowego. Wydano go zaś w serii Gold MDG jako dysk SACD. Nagranie zostało dokonane w bardzo dużej przestrzeni, co znakomicie uchwycono - z długim pogłosem i poczuciem oddechu. Dokładnie, wyraziście słyszalne są przede wszystkim instrumenty smyczkowe, zaś głosy chóru mają nieco złagodzoną górę, tak jak w realu, gdzie dochodząc z większej odległości, w dużym pomieszczeniu niosą informację głównie o środku. I właśnie to będzie punkt krytyczny dla większości systemów - środek w systemie odtwarzającym musi mieć naprawdę dużą rozdzielczość, żeby całość nie zlała się w duży, że tak powiem, glut. Na płytach MDG nic bowiem nie jest podkreślane, uwypuklane, przez co na gorszych systemach całość nieco siada. Znakomita perspektywa, słyszalna np. przy partiach solo wokalistów, wychodzi na jaw głównie na warstwie SACD, a przy naprawdę dają o sobie znać przy sekcji wielokanałowej. Atmosfera nagrania, realizm przestrzenny, a nawet barwy - wszystko to było lepsze przy nagraniu surround. Płyty tej firmy należą do wąskiego grona tych, które bardzo sprawnie radzą sobie z wykorzystaniem tego medium. Wersja 5.1 (wszystkie nagrania 2+2+2 są z nią kompatybilne) jest bardzo dobra, jednak 2+2+2 jest fantastyczna (o tym pomyśle napiszemy przy innej okazji). Nawet w eksperymentalnym ustawieniu kolumn na półkach, nieco za kolumnami głównymi efekt był znakomity - otrzymaliśmy potężną przestrzeń, ze szmerami, oddechami i magią miejsca. Warstwa CD wypada przy tym nieco gorzej, chociaż jest i tak bardzo dobra. Ponieważ jednak równolegle wydano wersję SACD i gold CD, można więc je porównać. Trzeba powiedzieć, że jeśli ktoś ma odtwarzacz SACD, wtedy oczywiście - wersja SACD, jeśli jednak nie i chciałby mieć płytę SACD na wszelki wypadek, to sugerowałbym zakup wersji CD - jest pełniejsza, ma lepszą definicję dźwięków niż warstwa CD z płyty SACD. III
Maurice Ravel (1875-1937)
String Quartet Germaine Tailleferre (1892-1983) String Quartet Darius Milhaud (1892-1974) String Quartet No. 4 Leipziger Streichquartett MDG 307 1359-2 Format: gold CD Na płycie tej pomieszczono trzy przykłady kameralnej muzyki francuskiej. Maurice Ravel, Germaine Tailleferre oraz Darius Milhaud byli mniej-więcej w tym samym wieku, w okolicach trzydziestki, kiedy napisali kwartety zamieszczone na tym dysku. We wszystkich przypadkach mamy więc do czynienia z utworami młodych ludzi, będącymi jednak wspaniałymi, dojrzałymi dziełami. Każdy z nich jest jednak inny: Tailleferre pełnymi garściami czerpie z różnych modeli i możliwości historycznych, Milhaud - podobnie, sublimując dokonania wcześniejszych mistrzów. Ravel z kolei - inaczej. W jego kwartetach pobrzmiewa już zapowiedź kierunku, w którym zwróci się muzyka francuska w XX wieku. To jedna z moich dwóch ulubionych płyt tego zestawu. Piękna muzyka, fantastycznie nagrana. Słychać, że ilość mikrofonów zminimalizowano, ponieważ brzmienie zachwyca koherencją. Niewiele instrumentów, dzięki mnogości harmonicznych sugeruje znacznie większy aparat wykonawczy. Dźwięk jest nieco ciepły, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, tj. bez eksponowania wyższych częstotliwości. Również i tutaj rozdzielczość środka i wyższego basu będzie kluczowa, bo inaczej zniknie część muzyki. Na szczególną uwagę zasługują altówka i wiolonczela, pokazane w pełny, zmysłowy sposób, wyraziście, a jednocześnie z akcentem położonym na średnie i niższe częstotliwości. IV
César Franck (1822-1890)
Quintet F major / fa majeur / F-Dur for piano, 2 violins, viola and violoncello Ernest Chausson (1855-1899) Quartet op. 30 A major / la majeur / A-Dur for piano, violin, viola and violoncello Spiegel String Quartet Jan Michiels, piano MDG 644 1351-2 Format: CD Przez czterdzieści lat César Franck unikał pisania muzyki kameralnej, po czym został nią rażony jak piorunem. Opętany wręcz możliwościami medium, napisał pełne pasji dzieła, które zdominowały muzykę kameralną XIX wieku. Ernest Chausson o swoich utworach mówił tak: Nie oczekujcie dołującej muzyki. Absolutnie nie. Jest ona niemal euforyczna. I bardzo lekka." I, jak się wydaje jego własne słowa najlepiej oddają ducha tej muzyki, która ze swoimi elegancką melodycznością i eterycznymi harmoniami kierowała wprost ku impresjonizmowi. To mój drugi z faworytów, a być może nawet pierwszy. Znakomita muzyka, zagrana w piękny, wysublimowany sposób. Brzmienie instrumentów pełne i koherentne, bez uciekania się do podkreślania góry (jak wspomniałem, to jest jeden z wyróżników soundu MDG). Fortepian nagrany z pewnej odległości (w ogóle słychać wszystko tak, jakby nagrano to mikrofonem stereofonicznym), bez podkreślania separacji lewej i prawej ręki. Dźwięk smyczków jest gęsty, pełny, chwytający intensywnością emocji za serce. Dynamiczne wejście "Animé" Chaussona ma pełny, mięsisty dźwięk, bez cienia rozjaśnienia i wysforowywania się któregoś z instrumentów przed szereg. V
Franz Liszt
Organ Works Vol. 2 Franz Liszt (1811-1886) Tu es Petrus. Andante maestoso aus dem Oratorium "Christus "Ave Maria von Arcadelt Ave verum (W.A.Mozart) Évocation ? la chapelle sixtine Fantasie und Fuge über den Choral "Ad nos, ad salutarem undam" Michael Schönheit Ladegast-Orgel, Dom zu Merseburg MDG 906 1352-6 Format: SACD (stereo/2+2+2) Organista Michael Schönheit nagrał drugi album z organowymi dziełami Liszta - bardziej spektakularne wersje utworów napisanych przez innych kompozytorów, przygotowane przez XIX-wiecznego mistrza tego instrumentu, a teraz odegranych na znakomitych organach Ladegast w katedrze w Merseburgu. Centralnym utworem tego zbioru jest znakomita fantazja "Ad nos, ad salutarem undam", do napisania której skłoniła Liszta wielka opera Meyerbeera "Le Proph?te" Po raz pierwszy została ona wykonana podczas wielkiej gali otwarcia nowych organów w katedrze 26 października 1855 roku. Przypadek Tu es Petrus jest szczególny, jako że Liszt transkrybował swoje własne dzieło. Jego geneza jest niejasna, ponieważ nie ma jasności co do tego, czy utwór ten jest wstępnym studium do oratorium "Christus" czy odwrotnie. W "Ave Maria d'Arcadelt", utworze pochodzącym z roku 1842 Liszt przywołuje młodzieńcze uczucia i pamięć, ewokowane przez pierwsze w życiu wysłuchanie renesansowego "Magnificat" Jaquesa Arcadelta (ca 1505-58). I nie ma większego znaczenia, że fragment, który w młodości wysłuchał nie był utworem Arcadelta, ale stylizowaną kopią Pierre-Louis-Philippe Dietscha (1808-65), ponieważ ten miał u podstaw właśnie "Magnificat" Arcadelta. Podobnie jak utwory Mozarta, taki i Liszt został zarejestrowany w technice 2+2+2 i wydany na dysku SACD. To kolejny dysk, który najlepiej brzmi w formowym układzie wielokanałowym. Ogromny instrument został nagrany znacznie lepiej niż płyta z utworami Dupré. Bardzo dobrze uchwycono balans między dźwiękiem bezpośrednim i odbitym. Na uwagę zasługuje rozdzielczość, fakturalność, uzyskane nie przez włożenie mikrofonu do instrumentu (może trochę przesadzam, ale nie bardzo), a przez wybalansowanie między odpowiedzią pomieszczenia i dźwiękiem bezpośrednim. Dla audiofili szukających zaginionych dźwięków takie elementy jak pedałowanie i odgłosy mechanicznej pracy instrumentu, z otwierającej utwór "Ave Maria von Arcadelt" minuty będą na wagę złota. Szum tła jest bardzo niski i nie przeszkadza w odbiorze muzyki.
|
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |