Przewody firmy Audionova, a właściwie stojącego za tą nazwą Marka Sołtysika były jednymi z tych produktów, które od pierwszego wejrzenia przykuły moją uwagę. Znakomicie wykonane, zapakowane w bardzo ładne, dobrze zaprojektowane przezroczyste pudełka wyglądają jakby pochodziły z renomowanej zachodniej firmy. Powtarzam to trochę jak papuga, ale właściwie takie stwierdzenia od jakiegoś czasu przestają mieć jakieś umocowani w rzeczywistości - od jakiegoś czasu podkreślanie podobieństwa do produktów zagranicznych (zachodnich), które miało podkreślać jego wysoką jakość, zdezawuowało się i teraz częst-gęsto jest tak, że polskie produkty są lepiej wykonane i grają lepiej niż ich, niegdyś wzorcowi, koledzy. Cofam więc to co powiedziałem i modyfikuję w ten sposób: przewody Audionova klasą wykonania, a i wzornictwem stoją w jednym rzędzie z przewodami Audioquesta. Pudełka mają najlepsze jakie w tym przedziale cenowym widziałem. Każdy nowy produkt Audionova (testy: MOONWALK BI-WIRE, PROTEUS, ILLUMINATOR, NIGHTFLIGHT) jest dla mnie przygodą i chociaż w ofercie tej firmy da się wyróżnić prawdziwe killery (patrz - NAGRODA ROKU) i po prostu bardzo dobre produkty, to całość sprawia wrażenie przemyślanej i przesłuchanej oferty. Dotychczas firma skupiała się na niższych i średnich przedziałach cenowych. Wraz z Quasarusem wkraczamy jednak na, może nie najwyższą, jednak w porównaniu z wcześniejszymi propozycjami dość wysoką półkę. ODSŁUCH Powtarzanie nikomu jeszcze nie zaszkodziło, a pozwoli lepiej zrozumieć "co redaktor miał na myśli". A chodzi o procedury testowe. Wszystkie elementy toru odsłuchiwane są najpierw w porównaniu do jakiejś referencji, najlepiej przesłuchanych urządzeń o znanym brzmieniu i dopiero potem porównywane są ze zbliżonymi cenowo elementami. Daje to możliwość zobaczenia (choć to może dla audiofili wyklęte słowo), jak ma się dany produkt do pewnego wzorca, umownego (bo czegoś takiego nie ma) ideału. Tutaj następuje opis brzmienia. Następny krok pozwala na odniesienie go do konkurencji i zbadanie, jak pracuje on w systemach, w których z dużym prawdopodobieństwem przyjdzie mu żyć. I dopiero tutaj następuje ocena dźwięku, jego odniesienie do rzeczywistości. W przypadku kabli punktem odniesienia jest referencyjny Velum LF-G SE i NF-G SE Blues (testy: NF-S, LF-S, NF-G SE, LF-G SE, NF-G SE Blues, NAGRODA ROKU). Jeszcze się nie zdarzyło, żeby po podpięciu po nim czegoś innego można było powiedzieć, że jest lepiej. I tylko czasem, w przypadku takich kabli jak XLO Limited czy Cardas Golden Reference było bardzo blisko i właściwie nawet nie gorzej tylko inaczej. Zaś wpięcie kabli sporo tańszych zawsze powoduje pewien dyskomfort, który pozwala jednak bardzo szybko wychwycić różnice i miejsca boleści. Quasarus nie był w tej mierze wyjątkiem. A właściwie w pewnym sensie był wyjątkiem, ponieważ wpasował się w ten rodzaj brzmienia niespodziewanie gładko. A gładko jest dla niego słowem - kluczem. A przynajmniej jednym z wielu ważnych słów. Innym jest - dynamika, jeszcze innym - szlachetność, a jeszcze innym - świeżość. Najważniejsza dla big-bandu Billy'ego Maya towarzyszącego Frankowi Sinatrze na płycie "Come Dance With Me!" (Capitol, 94754, CD), czyli góra została przez Quasarusa pokazana bardzo dobrze, z werwą, polotem i świeżością (a nie mówiłem...). Atak dźwięku został nieco złagodzony, przez co przekaz nie był już tak fizycznie odczuwalny i był nieco spokojniejszy, bardziej gładki, jednak w porównaniu z innymi kablami z tego przedziału cenowego różnica na korzyść Quasarusa była ewidentna. środek pasma był nieco cofnięty (pochodna złagodzenia uderzenia) i bez super-dokładnych krawędzi znanych z dziesięciokrotnie droższego Veluma. średnica, pomimo że nie tak wyrazista, jest koherentna i ma dobre oparcie w wyższym basie. Dlatego nawet monofoniczne nagrania, jak duet Sinatry z Dave Cavanaugh zabrzmiały z werwą, pełnią i znakomitą dyskryminacją (to jedno z niewielu rozumień tego słowa, które da się zaakceptować) obydwu głosów. A przy duetach to chyba jedno z najważniejszych zadań, prawda? świąteczny Michael Bublé z dodatkowego, świątecznego krążka dwupłytowej edycji swojego debiutu ("Michael Bublé", 143 Records/Reprise 48915, CD) powtórzył wzór słyszalny przy Sinatrze, dodał do tego jednak bardzo ładny, niski, mięsisty niski bas. W kategoriach absolutnych jest go więcej niż z Veluma, a przynajmniej jego niższego zakresu, przez co nie do końca trzyma się wzorcowej neutralności. Przypominając sobie jednak, ile Quasarus kosztuje, trzeba to docenić i cieszyć się mięsistym, niskim uderzeniem. Ponieważ zakres ten leży poniżej zakresu bum-bum, nie ma się poczucia dyskomfortu, a wręcz przeciwnie - słyszymy, że coś ważnego dzieje się nie tylko na bardzo ładnej, perlistej górze, ale także na przeciwległym skraju pasma. Okazuje się bowiem, że pasmo przewodu Audionova jest rozciągnięte szeroko w obydwie strony. I blachy, i kontrabas, i stopa perkusji zabrzmiały bardzo ładnie i mocno. W brzmieniu głosu Bublé minimalnie została podkreślona wyższa średnica. O to akurat przy tej płycie nietrudno, bo w takiej manierze został nagrany. Quasarus zrobił jednak zadziwiającą rzecz: zatrzymał się o pół kroku przed przekroczeniem dobrego smaku, niedaleko dalej niż Velum, przez co, bez rozjaśniania, dodał do dźwięku świeżości. Być może w utrzymaniu wszystkiego w ryzach pomógł mu niski bas, być może perlista góra, a być może lekkie złagodzenie ataku, a zapewne wszystko po trochę, ale otrzymaliśmy w ten sposób dźwięk, który najłatwiej przyrównać do brzmienia urządzeń Naima - rytmiczny, z pełnym pasmem, żywy, ale nie jasny i entuzjastyczny, skory do podkreślania kontrastów dynamicznych i sonorycznych. Lekkie wycofanie części średnicy potwierdziło się też przy płycie "Red" King Crimson (Universal [Japan], VICE-9058, HDCD), gdzie brzmienie mellotronu było nieco bardziej z tyłu niż przy Velumie, a na plan pierwszy wyszła perkusja, z kontrastami dynamicznymi i uderzeniem stopy. Różnica z Velumem była wyraźnie słyszalna. Krótkie sprawdzenie z van den Hulem The Revelation Hybrid (test - "Audio" 12/05) pokazało, że polski kabel ma lepiej zachowaną równowagę zakresów i jest bardziej neutralny - tam, gdzie vdH podawał nasycony, mięsisty dźwięk, szalenie przyjemny, ale jednak nieco podkolorowany, tam Quasarus grał równo, czysto i wyraziście, bez dopalania dołu i średnicy. Quasarus być może nie jest tak równy i szczegółowy jak Velum, ale mało który kabel jest. Nie jest też tak ciepły i miły jak vdH. Kosztując ponad dziesięć razy mniej, od pierwszego i trzy razy mniej od drugiego gra znakomicie koherentnym dźwiękiem o mocny rytmie i kontrastach dynamicznych. Jego niewysoka cena (!) może w pierwszej chcieć kazać hi-endowcom szukać gdzie indziej. I na pewno znajdą kable lepsze, dokładniejsze, z lepszym atakiem itp. Będą musieli jednak zapłacić dużo więcej. BUDOWA Zacznę od tego, co najbardziej rzuca się w oczy - od estetyki wykonania. Kabelki mają wykończenie w postaci polipropylenowej siatki o grubym splocie, w kolorze czarnym, z czerwonymi nitkami. Końcówki to bardzo dobre wtyki bananowe, wykonane ze złoconej miedzi, z systemem rozpierającym wewnętrzny bolec (RFS - Real Fit System). Sygnał prowadzony jest osobnymi żyłami dodatnią i ujemną. Trzeba więc eksperymentalnie sprawdzić, jaki ich splot będzie najlepszy - zmieniają się wówczas pojemność i indukcyjność. Na materiał, typowo dla Audionova wybrano miedziane linki o czystości 99,999%, a więc na średnim poziomie. Ponieważ słyszałem już wszystkie droższe kable tej firmy (oprócz aktywnej wersji Quasarusa), wydaje mi się, że postęp w jakości dźwięku będzie możliwy dopiero po zastosowaniu lepszego surowca. Linki są ułożone w przemyślany sposób (AGS - Advanced Geometry System) z czterema warstwami izolacyjnymi. Kabel wygląda po prostu znakomicie!
|
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |