INTERKONEKT RCA

Świat w przewodach
WIREWORLD
ATLANTIS 5; ECLIPSE 5;
SUPER ECLIPSE 5;
GOLD ECLIPSE 5 (premiera)

SUPER ECLIPSE 5: WYRÓŻNIENIE MIESIĄCA

WOJCIECH PACUŁA


Rozmawiając z Davidem Saltzem, założycielem, właścicielem i głównym konstruktorem firmy Wireworld trudno pozbyć się wrażenia, że ma się do czynienia z bussinesmanem, który osiągnąwszy sukces w innej dziedzinie, zajął się wreszcie pasją swojego życia. Daje mu to dystans i spokój potrzebny do osiągnięcia wewnętrznej harmonii i jednocześnie przybliża do zagadnienia najbardziej jak to tylko możliwe. David Saltz jest bowiem spokojnym, opanowanym człowiekiem, który wprawdzie nie uśmiecha się ciągle i bez sensu, czy tego trzeba czy nie, który jednak zna wartość żartu, ciepłego gestu itp. A poza tym naprawdę cholernie dużo wie o kablach. Nie jest przybyszem znikąd, ponieważ ponad piętnaście lat temu założył wraz ze swoim wspólnikiem firmę Straight Wire, którą, kiedy ta odniosła sukces, sprzedał i założył kolejną - Wireworld, w której jest panem i władcą.

Esencją tego testu są trzy przewody - Eclipse 5, Super Eclipse 5 raz Gold Eclipse 5, należące do serii Reference (w której poniżej jest jeszcze model Polaris 5). Żeby jednak mieć jakiś punkt odniesienia, najlepiej w ramach tej samej firmy, a więc i filozofii dźwięku, zostały każdorazowo skonfrontowane z modelem Atlantis 5, niemal dziesięciokrotnie tańszym od modelu Gold, sytuującym się pośrodku niższej linii Premium. Warto jeszcze dodać, że modele Eclipse 5 oraz Super Eclipse 5 były wcześniej przeze mnie prezentowane w "Audio". Dopiero teraz miałem jednak możliwość porównania ich wszystkich w tym samym czasie. Odsłuchy zostały przeprowadzone na trzech systemach:
System I: odtwarzacz CD - Harman/Kardon HD 970; wzmacniacz - NAD C 320 BEE; kolumny - KEF iQ1
System II: odtwarzacz CD - Monrio TOP LOADER (jako transport) + DAC AudioNemesis DC-1 + przewód cyfrowy Oyaide SL75; wzmacniacz - LAR AI-45 MkII; kolumny - Eryk S. Concept NUVO
System III: odtwarzacz CD - Wadia 861 SE; wzmacniacz - Gryphon Diablo; kolumny - Dynaudio Special Twenty-Five
Dodatkowo: wzmacniacz słuchawkowy Edgar SH-1 + słuchawki Ultrasone PROLine2500; gramofon VPI Scout Master
Żeby na chwilę zerwać z tradycyjnym podziałem na poszczególne kable, a więc z testem diachronicznym (pionowym)na test synchroniczny, a więc poziomy, gdzie badamy ni po kolei każdy kabel, ze wszystkimi płytami, tylko będąc w obrębie jakiejś płyty po kolei badamy wszystkie kable. Daje to możliwość bezpośredniego odniesienia się do innych modeli przy zachowaniu tego samego tła - danej płyty. Będziemy też widzieli, co dostajemy więcej, z przykładami, przechodząc na wyższy poziom.

ODSŁUCH

Po przejściu z Atlantisa na Eclipse dźwięk stracił nieco na jasności i drapieżności, a w zamian zaczął płynąć. Można by pomyśleć, że stało się to kosztem rozdzielczości. Wcale tak nie było. Wiolonczela, na przykład, (Louis Ferdinand von Preussen, "Complete Piano Trios. Vol 1", MDG 303 1347-2, gold CD) zabrzmiała wyraźniej, charakterniej, oderwała się od tła. Fortepian został nieco cofnięty, nie był już tak nachalny. A może to smyki zostały nieco przybliżone? Zarówno skrzypce jak i wiolonczela zabrzmiały z większą swobodą i otwarciem, pomimo że góry było relatywnie mniej. Z tego opisu wynika, że na pierwszy plan wyszła oczywiście średnica - była ona gładka i kremowa. To zresztą cecha wszystkich przewodów serii Reference. Super Eclipse z kolei do gładkości Eclipse dodał lepszą fakturę. Przybyło również nieco góry, ale nie w formie rozjaśnienia, a wyrazistszych, trójwymiarowych instrumentów. Wiolonczela już nie urzekała swoją natychmiastową namacalnością, pochodną nieco ocieplonej niższej średnicy w Eclipse, ale został, tak się przynajmniej wydaje, naturalniej osadzona w trio - wcześniej można było odnieść wrażenie, że wiolonczelista jest liderem grupy, posłusznej jego wizji. Super Eclipse ma też wyraźnie lepszą, większą i bardziej swobodną przestrzeń. Całe trio było bardziej niż wcześniej odsunięte od słuchacza i grało w większej sali. Fortepian miał wyraźniejszy moment ataku i dłuższe wybrzmienie, nawet stosunkowo cichych pasaży. Gold Eclipse wrócił nieco do kremowości Eclipse, ale z większością atrybutów Super Eclipse. Trio wciąż było nieco odsunięte, pokazane bardzo ładnie w dużej przestrzeni, a jednak realne wymiary instrumentów były lepsze, większe. Już Super Eclipse radził sobie z tym wyjątkowo dobrze, jednak kropkę nad 'i' postawił Gold. W rezultacie obraz trio był wiarygodniejszy. Atak dźwięku wydawał się minimalnie łagodniejszy niż z Super Eclipse. Może zresztą nie chodziło o atak, a o lekkie przeniesienie ciężkości brzmienia na bas. Ten zakres w Gold jest rewelacyjny, jeden z najlepszych jaki w ogóle słyszałem. Pod względem rozciągnięcia tego zakresu, jego masy i potęgi konkurować z nim może tylko Audioquest SKY, a pod względem konturowości Velum NF-G SE. Spokojnie, ze spokojem premiera Marcinkiewicza wygłaszającego w Sejmie "expose", można tu mówić o supremacji basu Golda. Niskie rejestry basu były więc mocne i wiarygodne, bardzo ładnie pokazując potęgę dynamiczną tego instrumentu i jego możliwości w tej dziedzinie.

Już po pierwszej płycie, która dość szybko obnaża wady w dziedzinie barwy, słychać było, że Atlantis 5 gra zupełnie innym dźwiękiem, niż dzielące pewne wspólne cechy, kablami serii Reference. Barwa Atlantisa został ustawiona dość wysoko, co jest momentalnie słyszalne po przejściu na Eclipse. Wprawdzie wrażenie to pogłębiane jest przez gładkość i lekkie wycofanie wyższej średnicy w Eclipse, jednak fakt pozostaje faktem - Atlantis jest wyrazistym i dosłownym kablem. Podobnie jak w przypadku klasyki, tak przy jazzie (Sonny Rollins Quintet, "Rollins Plays for Bird", Prestige/JVC, JVCXR-0055-2, XRCD) przejście na Eclipse powoduje, że dźwięk robi się bardziej kremowy, a przez to w pierwszej chwili w pierwszej chwili już nie tak efektowny. Posłuchajmy dłużej i usłyszymy, za co trzeba wydać o ponad 1000 zł więcej: saksofon, podobnie jak wcześniej fortepian, nie jest już tak nachalny, ponieważ wyższe składowe dźwięku podawane są w łagodniejszy, bardziej plastyczny sposób. Eclipse gra też większym basem. Nie jest to jeszcze bas klasy SE i tym bardziej GE, ale jest bardziej mięsisty. Szczegóły, takie jak uderzenie struny kontrabasu o pudło rezonansowe są w dźwięku obecne, ale nie tak oczywiste jak w SE i... Atlantisie. SE natychmiast przywraca blask górze, wraz z namacalnością, którą zapewnia piękna, nasycona średnica. W przypadku tej płyty bas zabrzmiał podobnie jak w Eclipse. Podobnie jak wcześniej, SE daje jednak lepsze, dłuższe pogłosy. Nawet w tak przecież nieogromnym studio jak Hackensack Rudy'ego van Geldera, z lekko nałożonym dodatkowym pogłosem (dopiero przy SE to słychać), wybrzmienie jest dłuższe, dając dźwiękowi, a więc muzyce więcej swobody. Tutaj również słychać, że Gold Eclipse ma dźwięk osadzony niżej niż SE. To być może paradoks, ponieważ jest to srebrny kabel, ale w tym przypadku przyzwyczajenia należy wyrzucić do kosza. Jak pokazał Audioquest SKY czy Stereovox Reference, srebro wcale niekoniecznie wiąże się z dobitną górą. Tutaj wręcz przeciwnie - w porównaniu do SE (srebrzona miedź) Gold Eclipse gra jak kabel miedziany. Po przejściu z SE daje się odczuć większą swobodę gry instrumentalistów, a poruszenia saksofonu względem mikrofonu - raz w przód, raz w tym - wyraźniejsze i słyszalne właśnie jako odsunięcie, a nie wyciszenie. Wyższej góry, jak wspomniałem, jest mniej i dlatego dodany pogłos nie jest od razu, jak przy SE, słyszalny. Jakość zakresu basowego na tej płycie nie należy do najmocniejszych punktów, gdyż momentami jest nieco dudniący i mało konturowy. GE w taki właśnie sposób go pokazuje, ale nie pogłębiając dudnienia, które przy Eclipse, a nawet okazjonalnie Super Eclipse się przytrafiało. Trzeba podkreślić również już przywołaną cechę - znakomite oddanie ruchów Rollinsa względem mikrofonu. Wspomnieliśmy o wyraźnym oddalaniu się i zbliżaniu, co od razu słychać, ale dochodzi do tego jeszcze pomniejszanie się instrumentu przy oddalaniu i powiększanie przy przybliżaniu, cechy, jakie słychać tylko na referencyjnych urządzeniach.

Płyta "Dummy" Portishead (Go!Beat 8228 553-2, CD) jest dla mnie przykładem na referencyjne połączenie mechaniki sampla i humanizmu głosu. Płyta ta nagrana jest niemal w mono, a na słabym sprzęcie gra po prostu słabo i bez sensu, jedyne co robiąc dobrze, to wybijając plomby z zębów. Z kolei na fantastycznych urządzeniach, Portishead zagra pięknie, po prostu pięknie! Atlantis pokazał ją naprawdę nieźle i już po krótkim czasie można się było zorientować, że jest to ten rodzaj muzyki, który wyrazistości tego kabla wiele będzie zawdzięczał. Oczywiście, przy porównaniu do Eclipse, wychodzą na jaw błędy. W tym przedziale cenowym nagminne jest utwardzanie basu i podkreślanie sybilantów w głosie wokalistki (elementy przy urządzeniach w rodzaju Nagra MPA+PL-P, BAT VK-150+VK50SE czy Ancient Audio Grand Mono absolutnie nieobecne). Brakuje również wypełnienia środka, zaś blachy były nieco zbyt mechaniczne. Przełączenie na Eclipse momentalnie pewne elementy poprawia. Góra, jak to już było wcześniej, zostaje nieco cofnięta, a wyższy bas wypełniony. Zakres ten nie jest już taki twardy i ma raczej miękki charakter. Utwór jako całość przez taką transformację najwięcej zyskuje na muzykalności. Wciąż, co jakiś czas, szpileczki sybilantów wyskakują, ale już tylko sporadycznie, potwierdzając kremowy charakter tego kabla. Blachy były delikatniejsze, z jednej strony nie nadają już kontrapunktu rytmicznego dla basu, co było przy Atlantisie, jednak z drugiej strony nie przykuwają do siebie uwagi. Przechodząc do Super Eclipse bas staje się jeszcze bardziej plastyczny, zaczyna naprawdę płynąć. Zakres ten staje się też o włos cichszy. Wyższej średnicy jest tutaj więcej, jednak nie mam mowy o mocniejszych sybilantach. Mocniej operował też zakres wyższego basu, przez co głos nie był już tak absolutnie wyraźny. Pomimo pewnej, okazjonalnej nosowości, był jednak większy, pokazany w bardziej naturalnej i wiarygodnej skali. Dodatkowo, rytmiczniej pokazane zostały blachy. Po przejściu na GE wydaje się, że gra trochę ciszej. Być może dlatego, że górna średnica jest nieco cofnięta, w tym przypadku wokal nie był tak wyraźny jak w SE. Bas znowu był jednak fenomenalny, rytmiczny, dobitny, zachowując przy tym elementy miękkości SE.

Po tym przeglądzie charakter poszczególnych kabli rysuje się dość wyraźnie. Nieco zlany w teście Atlantis 5 został postawiony w trudnej sytuacji, ponieważ kosztuje wielokrotnie mniej niż kable, które do niego przyrównywaliśmy. W rzeczywistości, kiedy sparujemy go z jakimś kablem z jego przedziału cenowego okaże się, że gra naprawdę dobrze. Jego charakter pozostaje oczywiście bez zmian, z jasną średnicą, mocnym rysunkiem i bardzo dobrą szczegółowością, trzeba go będzie jednak ocenić znacznie wyżej. Eclipse jest z tej grupy najłagodniejszym kablem, z najbardziej plastycznym rysunkiem i swego rodzaju miękkością, dzięki której zagra bardzo dobrze w każdym systemie. To od niego zaczyna się magia plastyki i synergii Wireworlda. Super Eclipse jest dokładniejszy, bardziej neutralny, wciąż zachowuje jednak atrybuty Eclipse, jak perlista góra i dobra średnica. Najlepszy jest oczywiście GE, z fenomenalnym basem. Wyróżnienie miesiąca powędrowało jednak do SE - dlaczego? Nie, nie dlatego, że sam mam taki kabel i się go w ciągu ostatniego roku dobrze osłuchałem. Wydaje się, że kosztując niemal połowę mniej niż GE jest niewiele gorszy, przede wszystkim w potędze basu, a przez to prezentuje najlepszy z tej grupy (poza Atlantisem) stosunek jakości do ceny.

BUDOWA

Wszystkie testowane interkonekty miały budowę niesymetryczną, choć dostępne są również w wersji zbalansowanej. Najwyraźniej więc, mają budowę quasi-symetryczną. Od Polarisa w górę przychodzą w ladnych, drewnianych pudełeczkach z logo firmy na wieczku i modelem z przodu. Kable z serii Premium do której należy Atlantis 5 mają niewielki przekrój, zakończone są jednak firmowymi wtykami Silver Tube, ze srebrzony pinem gorącym. Budowa to opatentowane przez Wireworlda opracowanie Symmetricoax, w którym wokół wewnętrznego izolatora owinięte są przewody "gorące", na to przychodzi kolejny dielektryk i dopiero wtedy ekran. Eclipse 5 zbudowany jest z przewodnika miedzianego, Super Eclipse 5 z grubi srebrzonej miedzi, zaś Gold Eclipse 5 ze srebra. Przewody są giętkie i wygodne w użyciu.

WIREWORLD
ATLANTIS 5; ECLIPSE 5; SUPER ECLIPSE 5; GOLD ECLIPSE 5
Cena: Cena (0,5 m): A - 450 zł; E - 1552 zł; SE - 2227 zł; GE - 4027 zł
Dystrybutor: Audio Center
Kontakt:
Malborska 24, Kraków
tel.: 012 425 64 43
e-mail: audiocenter@audiocenter.pl

Strona producenta: www.wireworldaudio.com



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio