KOLUMNY PODSTAWKOWE
Kto rządzi na górze? WOJCIECH PACUŁA
Opisując w zeszłym miesiącu specjalną wersję (SE) kolumn Dynaudio Audience 52, wspominałem o tym, że w przygotowaniu jest test innego projektu specjalnego - zbudowanych na 25-lecie istnienia firmy kolumn Special Twenty-Five. Na ich test zdecydowaliśmy się tak szybko, żeby móc prześledzić na bieżąco, co różni, tak przecież z zewnątrz zbliżone do siebie konstrukcje, za co płacimy dwukrotnie więcej i co za to dostajemy. Problem pojawia się dość szybko, bo i 52SE, i S25 nie należą do oferty podstawowej kolumn z pierwszej linii, tam gdzie znajduje się front walki o klienta. Obydwa przysiadły w zakładce "Editions", poza głównym nurtem, jednak być może właśnie dlatego, że nie do końca obowiązywały ich prawa rządzące ofertą dużej skądinąd firmy, są czymś wyjątkowym. 52SE są w swojej klasie jedną z lepszych okazji na osiągnięcie chwilowej (bo wszystko w życiu, a w życiu audiofila tym bardziej, jest względne) nirwany. I w skrócie można powiedzieć, że taką samą rolę, tyle że w strefach hi-endowych pełnią kolumny S25. Pomimo ich stosunkowo niewysokiej ceny, są to bowiem rasowe, hi-endowe kolumny, z górą, której nie powstydziłyby się najlepsze konstrukcje jakie słyszałem. Ich klasa potwierdziła się na kilka sposobów. Przede wszystkim bardzo ładnie, a właściwie fantastycznie, nie chciałbym tylko przesadzać z zachwytami, przyjmijmy więc, że bardzo ładnie zagrały z niedrogim przecież wzmacniaczem LAR AI-45 MkII, jednak z każdym wejściem na wyższy poziom poprawiały się wszystkie elementy dźwięku i to często skokowo. Proszę więc nie traktować mnie jak szaleńca, ale chociaż część odsłuchów, można je nazwać kontrolnymi, przeprowadziłem z okablowaniem Audionova Nighflight i Illuminator, to kiedy przyszło do wzmacniacza Gryphon Diablo, a potem do odsłuchów dla przyjemności (kolumny trochę u mnie pobyły), skorzystałem z najlepszego okablowania, jakie znam, referencyjnych przewodów Veluma NF-G SE+LS-G, w tym z nowego interkonektu NF-G SE Blues. I pomimo że cena kabli dwukrotnie przekroczyła wartość kolumn, warto było. Tak, stukałem się w głowę, ale nie przechodziło - uszy słyszały to co słyszały, a mianowicie, że w cenie do 30 000 zł za kolumny i okablowanie systemu trudno będzie znaleźć coś, w wielu aspektach, równie dobrego. Może coś innego - tak. Ale lepszego? - Wątpię. ODSŁUCH Kolumny Dynaudio są przeraźliwie przezroczyste w całym paśmie. Najlepiej słychać to jednak w zakresie średnio-wysokotonowym. Zmiana każdego, nawet najmniejszego elementu w torze odsłuchowym, o ile tylko pozostałe elementy łańcucha na to pozwolą, jest sygnalizowana niemal w momencie rozpoczęcia odsłuchu. Trochę pewnie przesadzam, ale kiedy zaczyna się słuchać, po jakimś czasie informacja o charakterze zmiany jest pewna i ma się wrażenie, że się to wiedział od samego początku, a czas potrzebny był tylko na sformułowanie wniosków. '25' nie popełniają przy tym grzechu pierworodnego większości przejrzystych kolumn - rozjaśnienia. Podobnie jak admirowane przeze mnie (i nie tylko) monitory Sonus Fabera Electa Amator, Dynaudio są w średnim i wysokim paśmie piekielnie dokładne, ale i zadziwiająco dobrze zestrojone. Góra odzywa się tylko wtedy, kiedy się ją dostarczy. I jest wysokiej próby. Słychać, że kopułka Dynaudio (Esotar2) to jeden z najlepszych, produkowanych głośników wysokotonowych. Przeszkadzajki i blachy z nagranej niemal bez kompresji, aż po lekki przester, płyty Bogdana Hołowni "Chwile" (Not Two, MW 715-2, kopia CD-R z master tape) były wyraźne, trójwymiarowe, słodkie i tnące zarazem. Kiedy pałka uderzała w blachę, słychać było szybkie narastanie sygnału, jego potrzymanie i gaśnięcie, skorelowane z pogłosem. Duże osiągnięcie - coś podobnego słyszałem tylko ze wspomnianych Elect i Peak Consult Empress (100 000 zł). środek wykazuje podobne właściwości co góra, z którą jest związany tak, jakby żadnego podziału między nimi nie było. To oczywiście złudzenie, bo w pewnych warunkach, np. ze wzmacniaczami, gdzie wyższa średnica była nieco podkreślona, przejście między jednym głośnikiem, a drugim było słyszalne, głównie przez lekką szklistość tego zakresu. Jeżeli jednak wzmacniacz nie wykazuje takich tendencji wszystko jest idealne. Fortepian Hołowni był ciepły, kiedy grał legato i mocny, perkusyjny, kiedy stacatto. Uderzenie było natychmiastowe - mieliśmy i body, dające poczucie obcowania ze sporym instrumentem (Steinway 1917), ale i pewną szklistość górnego zakresu, czy raczej obecność wyższych harmonicznych, które czynią ze Steinwaya to, czym jest - szybki, dynamiczny, nieco jasny instrument. Koherencję dźwięku, polegającą na zgraniu środka i góry, a także na bardzo ich dobrym zsynchronizowaniu czasowym słychać było również na płycie Artur Lesicki Acoustic Harmony ("An Unbelievable Silence", Universal Music Polska, 981 698 2, kopia CD-R z master tape), gdzie doszła do tego jeszcze silna i odczuwalna fizycznie stopa perkusji. To nieprawdopodobnie, jak nisko potrafią te kolumny zejść - podobnie jak w przypadku 52SE trzeba było użyć piankowych zatyczek, aby bas nieco skrócić i zdyscyplinować, jednak nawet wtedy 25 grały jak duże podłogowe kolumny. Doskonale słychać było, że produkcja płyty Lesickiego była bardziej złożona, przeszła więcej etapów pośrednich niż Hołowni, gdyż dźwięk stracił nieco na przejrzystości. Wciąż był bardzo dobry, jednak nie aż tak referencyjny jak "Chwile". Kolumny pozwoliły grać zespołowi organicznie, z poczuciem dobrego rytmu (czyli pokazały tylko jak gra zespół), bez którego utwory w rodzaju "Human Error" brzmią płasko i bez sensu. Oj, nisko, nisko Dynaudio schodzą. Mocne puknięcia na samym dole w otwierającym utwór "Anna Maria" kontrabasie dochodziły najpierw do naszego ciała, a dopiero potem do świadomości. Bardzo ładnie wypały również instrumenty z płyty "Emigrantka", najnowszego albumu (2CD) Katarzyny Groniec (Sony BMG, 5170062, kopia CD-R z master tape) - przestrzennie, przejrzyście, z mocną obecnością blisko nagranych partii. Z kolei głos Groniec został nagrany dość kiepsko - zbyt blisko, z podkreślonymi sybilantami i wynikającą ze zbytniego przybliżenia mikrofonu nosowością, co Dynaudio skwapliwie podchwyciły. A przy tym nie zrobiły jednego - pomimo pokazania, z czym mamy do czynienia, nie doprowadziły do podkreślenia wad nagrania, powalając cieszyć się muzyką. Umiejętność ta była wyjątkowo wyraźna również w innych mocno obrobionych nagraniach, jak utwory pochodzące z przedstawienia "Sanatorium pod Klepsydrą" w reżyserii Jana Peszka i z muzyką Janusza Stokłosy (kopia CD-R z master tape [DAT]). Fortepian Stokłosy w tych nagraniach jest urządzeniem elektrycznym w rodzaju Yamahy, co od razu słychać. Piękno muzyki jest jednak na tyle przejmujące, że nie daje się tym zdusić. Podobnie było z pięknymi wokalizami Marysi Peszek (która właśnie wydała swoją pierwszą, genialną płytę "Miasto mania") o długim (dodanym) pogłosie, które przywoływały natychmiast właściwy fragment przedstawienia. I tak za każdym razem, poprzez muzykę Pawluśkiewicza do przedstawienia "Antygona w Nowym Jorku" (kopia CD-R z master tape [DAT]), muzyką do baletu "Gizell" Marie-Claud Pietrogalli (kopia CD-R z taśmy master 2. generacji). Bo cokolwiek przez Dynaudio przepuścimy, jeśli tylko ma wartość muzyczną to zostanie to tak oddane. Nie miejmy jednak złudzeń, że złe realizacje zostaną poprawione - co to to nie, co najwyżej ich wady nie będą bezlitośnie obnażone, a tylko wytknięte. Dlatego kiedy trafimy na dobre realizacje, będziemy w niebie. Tak też było z Dire Straits ("Brothers in Arms", Universal Music Hong-Kong/JVC, 5483572, XRCD2), gdzie i tak lekkie wyostrzenie góry zostało ukazane. 25 nie są też ideałem jeśli idzie o zwartość niższego (oczywiście w granicach, w których jest przez nie przenoszony) basu. Jest on ciepły, przyjemny, trochę podobny do basy ze wspomnianych Empressów, jednak duży bas-refleks, który działa dość aktywnie, nie pozwala grać tak nisko samemu glośnkowi, ani też nie jest tak perfekcyjnie dynamiczny jak niewielki metalowy głośnik z kolumn NUVO Eryk S. Concept. Całość jest jednak niesłychanie przyjemna i daje dużą frajdę. I jeszcze jedno - kolumny należą do dość wymagających pod względem wydajności prądowej kolumn. Niespodziewanie dobrze grają jednak z dobrymi wzmacniaczami lampowymi. BUDOWA Kolumny Dynaudio Special Twenty-Five zostały przygotowane dla uczczenia dwudziestej piątej rocznicy powstania firmy. Są to dwudrożna, podstawkowe kolumny z dużym wylotem bas-refleksu na tylnej ściance. Głośnik wysokotonowy, Esotar? opracowany z myślą o nowej serii Confidence otrzymał srebrne wykończenie metalowego frontu. Z tyłu widać plastikową puszkę służącą do obniżenia częstotliwości rezonansowej układu, wzmocnionej żebrowaniem. Materiał to nasączany jedwab, preparowany w trzech etapach, z do napędu użyto magnesu neodymowego. Aluminiowa cewka została zanurzona w chłodzącym płynie specjalnie opracowanym dla tej konstrukcji (nie jest to ferofluid). Głośnik nisko-średniotonowy, pierwotnie opracowany dla serii Evidence Master, to, typowo dla Dynaudio, jednostka z membraną z odmiany polipropylenu nazwanej MSP (magnesium silicate polymer), wykonana wraz z nakładką przeciwpyłową w jednym kawałku. Napędzana jest przez dużą cewkę o średnicy 75 mm i neodymowy system magnetyczny, zawieszony w charakterystycznym, magnezowym, odlewanym koszu z wąskimi, jakby pajęczymi żebrami. Na cewkę wybrano drut aluminiowy, naklejony na kaptonowym karkasie. Znakomicie wygląda też zwrotnica. Została ona zmontowana na dużej płytce drukowanej i składa się z dużych pojemności polipropylenowych
kondensatorów SRC i cewek powietrznych. Na pierwszy rzut oka nie widać oporników. Te są, ale po drugiej stronie, przyciśnięte do dużej metalowej płyty, stanowiącej podstawę dla całego układu. W ten prosty sposób załatwiono najczęściej zapominany element - chłodzenie oporników, które się potwornie grzeją. Kiedy taki opornik pracuje zaś np. w układzie linearyzacji impedancji, jak w tym przypadku, każde wahnięcie oznacza znaczne pogorszenie, zamiast polepszenia, linearności układu. A rozgrzewanie materiału oporowego wiąże się przecież ze zmniejszaniem się jego rezystancji!
DYNAUDIO |
||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |