Premiera


FILTR SIECIOWY
CHANG
LIGHTSPEED CLS EURO 300


Sprawa sieci jest ostatnimi czasy mocno nagłaśniana. To dobrze. Bo naprawdę sprawa sieci istnieje. Niewiarygodne, co się w niej wyrabia. Przepięcia na poziomie kilku kilowoltów, harmoniczne, szumy RF, impulsowe pobory prądu itp. A wszystko to sprawia, że zamiast sinusoidy o częstotliwości 50 Hz i napięciu 240 V otrzymujemy coś, co tylko przy dużym samozaparciu moglibyśmy nazwać przebiegiem sinusoidalnym. Cierpią na tym, w pierwszym rzędzie, nasze uszy. Gorszy dźwięk jest jednak tylko pochodną tego, co napięcie zasilające robi urządzeniom - i to podwójnie: jako elementom żywiącym się takim pokarmem oraz jako tym fragmentom łańcucha elektroakustycznego, które muszą owo napięcie, zmodulowane sygnałem dostarczonym z nośnika, napędzić najpierw wzmacniacz, a potem kolumny.

Panaceum na to mają być filtry i kondycjonery sieciowe. Pierwsze z nich służą - jak sama nazwa wskazuje - pasywnej filtracji napięcia. Nie da się w nich stabilizować napięcia, ani przeciwdziałać zmianom w jego częstotliwości. To co można zrobić, to jak najlepiej odfiltrować zakłócenia. Kondycjonery z kolei tworzą sinusoidę od nowa, stanowiąc swego rodzaju perfekcyjne źródło napięciowo-prądowe. Filtr Changa, o którym chciałbym opowiedzieć, należy do szczególnej podgrupy filtrów. Ich zwolennicy i przeciwnicy dzielą je bowiem na te, które w ścieżce sygnału mają wmontowaną dużą indukcyjność (np. transformator separujący lub dławik) oraz te, które wszelkie układy mają przyczepione równolegle. Te ostatnie mają się charakteryzować niewielką impedancją, a przez to znacznie lepszą odpowiedzią impulsową. Chang Lightspeed CLS Euro 300 należy do tej drugiej grupy (chociaż też nie tak do końca).

Model Euro CSL 300 sytuuje się tuż poniżej największego w, przeznaczonej na europejski rynek, serii modelu CSL 400. Jego deklarowane obciążenie (sumaryczne dla wszystkich gniazd) wynosi 3680 watów i 16 amperów, oddawanych z trzech gniazd przeznaczonych do urządzeń cyfrowych oraz czterech gniazd dla analogowców. Michael Chang, założyciel i główny konstruktor firmy projektuje filtry nie od dziś, ponieważ firma Chang Audio Corporation, usytuowana w Sylvanii, w amerykańskim stanie Ohio, działa (przynajmniej w tym profilu produkcji) od roku 1991. Że marka w Polsce kompletnie nieznana? Cóż, nasza strata, najwyższy czas to zmienić. Nie jest to wszakże pierwszy występ Lightspeeda na polskiej scenie, chociaż podczas pierwszego razu krył się w cieniu innych urządzeń. Jego pierwszy, publiczny pokaz miał miejsce w czasie Audio Show 2004 w systemie, w którym wystąpiły także kolumny JBL K2, elektronika Marka Levinsona i Cello (też Marka). Jeżeli chodzi jednak o prasę, jest to pierwsze jego ujawnienie.

ODSŁUCH

Filtr sieciowy Changa działa. To, wbrew pozorom, nie jest wyrzut mojej inwencji twórczej, a w przypadku systemów sieciowych podstawowa rzecz, jaką należy ustalić. Tak więc: filtr sieciowy Changa działa. Jak z każdym innym przypadku filtrów, diabeł tkwi w szczegółach. Najpierw wpływ na urządzenia cyfrowe, bo właśnie w tym przypadku robi on najwięcej dobrego. Podłączenie do CLS przetwornika AudioNemesis DC-1 (niech nas nie zwiedzie jego niska cena), ale także odtwarzacza Accuphase'a DV-75 momentalnie poprawiło przetwarzanie basu. O pomyłce nie mogło być mowy, ponieważ nawet niezbyt bogate w ten zakres płyty, jak np. piękny dysk "Waiter Ask The Man To Play The Blues" Freddiego Cole'a, starannie ostatnio wydany przez Verve (DOT Records/Verve, DOT DLP 25316, CD) pokazały wyraźną różnicę pomiędzy listwą sieciową - skądinąd bardzo fajną - Artecha i Changiem. Zadziwiające, jak ładnie potrafi zabrzmieć kontrabas na tej płycie. Po wypięciu filtra, dźwięk robił się mniejszy, tak jakby ktoś włączył filtr górno-przepustowy. Wprawdzie o łagodnym kolanie, ale jednak. Podobne uwagi przyniosło odtworzenie płyty "Sin" Grzecha Piotrowskiego, kolejnej perełki muzyczno-sonicznej (ARMS Records, CD 1427-006, gold CD), gdzie utwory w rodzaju "Introwertyka" zyskały wyraźny oddech i moc. To jeden skraj pasma. Z drugiej strony rzecz wygląda nieco inaczej, ponieważ nic nie jest dodawane, ani ujmowane, a zmienia się charakter góry. Z filtrem staje się ona bardziej wyrafinowana, bogatsza w faktury itp. Zarówno głos Cole'a, jak i saksofon Piotrowskiego były dzięki temu bardziej wiarygodne, większe i po prostu przyjemniejsze.

No i środek. Wyjścia dla źródeł cyfrowych powielają to, co dzieje się po podłączeniu do gniazd analogowych wzmacniacza: wokale są nieco większe i przesunięte na scenie nieco w tył. Ta ostatnia cecha wiąże się z lepszą perspektywą, jaka pojawia się wraz z Lightspeedem, ponieważ scena zostaje wybudowana bardziej w głąb. Jak wspomniałem, tak też najmocniej CSL 300 zaznacza swoją obecność w torze wzmacniacza, takiego jak np. lampowy LAR AI-45 MkII (2 x 45 W). Najkrócej można ten efekt nazwać wyrafinowaniem. Dźwięk w pierwszym momencie wydaje się nieco cichszy. Nie chodzi jednak o spłaszczenie dynamiki, wprost przeciwnie - wzmacniacz z Changiem znacznie lepiej cieniuje dynamikę i jakby mniej ją kompresował. Dlatego mamy taki efekt, jak na płytach z muzyką klasyczną, które wydają się nagrane ciszej, a są tylko mniej skompresowane. Kiedy zarejestrujemy materiał z minimalną kompresją, wówczas wydaje się on, na pierwszy rzut oka, cichszy i pozbawiony życia. Do pierwszego uderzenia, które będzie szybsze i potężniejsze od czegokolwiek nagranego z dużą kompresją.

Jak z każdym sieciowcem, tak i z Changiem należy jednak zapoznać nasz system, żeby każdy jego mieszkaniec powiedział, co o nim myśli. Wzmacniacz słuchawkowy Edgara SH-1, pracujący z powielaczem napięciowy nie od razu pozytywnie na Lightspeeda zareagował. A raczej ja nie byłem od razu do tego, co Edgar prezentuje, pozytywnie nastawiony. Z jednej strony, w dłuższym okresie czasu, można było docenić lepsze wybudowanie góry, bardziej otwarty środek itp., co było szczególnie dobrze słyszalne w zarejestrowanym na "setkę" materiale z EP-ki Marka Knopflera "The Travlersman's Song" (Mercury Records 9870986, EP CD). To tutaj jednak słychać było nieco zbyt dobitne elementy w grze perkusji. Nie wiem do końca, czy chodziło o to, że tak na filtr zareagował zasilacz Edgara, czy po prostu Chang ujawnił jego słabości. Warto jednak pamiętać, że nie za każdym razem włączenie Lightspeeda w sieć gwarantuje sukces i, że trzeba się trochę pobawić włączając i wyłączając poszczególne elementy systemu, a potem różne ich konfiguracje.

Wojciech Pacuła

BUDOWA

Chang Lightspeed CSL Euro 300 został zapakowany w polakierowany na czarno prostopadłościan, z szarym tylnym panelem, gdzie umieszczono siedem gniazd typu schuko - trzy dla urządzeń cyfrowych i cztery dla analogowych. Z przodu mamy tylko duże logo serii, dwie zielone kontrolki i logo firmy. Do kompletu dołączany jest kabel sieciowy, w niewielkim czarnym peszlu, wykonany z trzech miedzianych plecionek (po dwie linki na linię), identycznych jak te użyte w filtrze.

Na wejściu, tuż po gnieździe IEC znajdziemy płytkę (ręcznie trawioną) z kilkoma warystorami i filtrem typu 'Pi'. Następnie, napięcie jest rozdzielane na trzy pary przewodów, z których każda niknie w długim, wykonanym z plastiku cylindrze, biegnącym przez całą długość filtra. Najwyraźniej wewnątrz nich znajduje się sproszkowany materiał tłumiący RFI. Najwyraźniej też, gniazda cyfrowe są zasilane z jednej pary tulei (jedna tuleja na przewodzie 'gorącym', a druga na 'ziemi'), a analogowe z dwóch par po jednej na dwa gniazda. Stąd dopiero wychodzimy do porządnych gniazd sieciowych. Między gniazdami cyfrowymi widać duży kondensator polipropylenowy. I tyle. Obudowa jest stalowa, dość ciężka, posadowiona na niewielkich gumowych stopach.

Najważniejsze cechy użytkowe:

  • 3 filtrowane (MK III level 1) gniazda cyfrowe
  • 4 filtrowane (MK III level 2) gniazda analogowe
  • Zdolność pochłaniania przepięć: 825 J/30,000 A
  • Obciążalność: 3680 W/16 A
  • Odłączalny przewód sieciowy

CHANG
LIGHTSPEED CSL EURO 300

Cena: 3670 zł
Dystrybutor: Arspo Audio

Kontakt:
tel. 601 301 303
e-mail: arspo@arspoaudio.lodz.pl
www.arspoaudio.lodz.pl

Strona firmowa: www.changlightspeed.com



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio