PRZEDWZMACMIACZ GRAMOFONOWY MM/MC ROGUE AUDIO STEALTH


Ulokowana w Pensylwanii, w USA firma Rogue Audio zaczynała tak jak większość amerykańskich manufaktur - od hi-endu. Dystynktywny wygląd i jeszcze bardziej dystynktywne ceny - o dźwięku nie wspominając - sprawiały, że urządzenia sprzedawały się dobrze. Potem przyszły jednak trudniejsze czasy, a wraz z nimi (może było na odwrót) mnóstwo tanich i dobrych urządzeń z Chin. Aby przetrwać można było zrobić dwie rzeczy: albo podnieść ceny jeszcze bardziej, albo je obniżyć. W stratosferze, jak wiadomo, powietrze jest mocno rozrzedzone i siła nośna dramatycznie spada. Mark O'Brien, właściciel marki i jednocześnie główny konstruktor, jest najwyraźniej pragmatykiem, ponieważ zdecydował się na drugą opcję. Przygotowano nowe modele, inne nazwy, obniżono ceny i okazało się, że wciąż da się produkować wszystko w tym samym miejscu i nie trzeba przerzucać części produkcji do Chin (z którymi chciał przecież konkurować).

Trzon oferty stanowią obecnie wzmacniacze, przedwzmacniacze oraz końcówki mocy. Co więcej, oferta jest związana wyłącznie z lampami. Na tym tle przedwzmacniacz gramofonowy Stealth jawi się nieco inaczej: nie taki znowu tani (choć o zdzierstwie nie ma mowy) i w dodatku w całości półprzewodnikowy. To pryszcz, bo tak naprawdę w całości oparty o - niech mi niebiosa wybaczą - układy scalone. Wyjątkowy status przedwzmacniacza gramofonowego RA (jedynego w ofercie) potwierdza przypisanie go w katalogu do wyższej kategorii urządzeń.

Jak każda firma, za którą stoi człowiek z krwi i kości, tak i ta postawiła sobie kilka celów:

  • wysoka jakość dźwięku,
  • wysoka jakość wykonania i długowieczność,
  • znakomity wygląd,
  • przystępna cena.
Podsumowując tę wyliczankę, O'Brian mówi, że filozofia RA jest prosta: "nie skonstruują nigdy żadnego urządzenia, którego by sami nie chcieli kupić". Proste? A jaha...

ODSŁUCH

Stealth odsłuchiwany był w kilku kombinacjach, jednak notatki zostały spisane w czasie pracy z gramofonami LINN Sondek LP12 (z ramieniem Basic), VPI Aries Scout oraz Scoutmaster, przy współudziale następujących wkładek: Sumiko Pearl, Black Pearl (testy w przygotowaniu), Blue Point No. 2 oraz BlackBird, Dynavector DV-20X i Karat 23R, Audio-Technica AT-OC9ML/II. Od razu trzeba powiedzieć, że z wkładkami o bardzo niskim poziomie wyjściowym, jak Dynavector Karat 23R (0,2 mV) dźwięk, chociaż całkiem niezły, nie oddawał im całej sprawiedliwości - był nieco pozbawiony wypełnienia i "body". Z A-T (0,4 mV) było bardzo dobrze, a zupełnie fenomenalnie z wkładkami MC HO (z MM podobnie). Kabel sieciowy eXpress AC dostarczył Eichmann Technologies, a urządzenie stanęło na podkładkach antywibracyjnych Vibrapod. Ważny będzie dobór interkonektu - wybór może być jakikolwiek pod warunkiem, że nie będzie to jasny i suchy przewód. W moim przypadku był to Wireworld Eclipse 5 i - dla sprawdzenia, jak się zachowuje w kategoriach absolutnych - Velum NF-G SE.

A dźwięk Stealtha można określić jako otwarty i dokładny. Słychać to szczególnie dobitnie po przejściu z tańszych konstrukcji, jak Pro-Ject Phono Box LE czy LAR MCP-02 (w wersji z zewnętrznym zasilaczem), po których słychać właśnie owo otwarcie na górze i dodanie body na dole, który to zakres stawał się muskularny i mocny. Blachy otwierające monofoniczną płytę Louisa Armstronga "L.A. in Prague" (Panton 80150075, 150 g) były wyraźne, dokładne i "obecne". Głos Louisa miał nieco mniej zaznaczoną chrypkę i lepiej wypełnioną niższą część. Najważniejsza zmiana dotyczyła jednak głębi nagrania. Monofoniczna rejestracja pokazała, że Lucerna Hall, w którym dokonano nagrania ma ładną, nieco ciemną barwę i jest po prostu duży. Muzycy stali zaś o kilka kroków za Armstrongiem.

Z kolei przy reedycji Speakers Corner płyty "Flamenco Pure Live" Paco Peňa&his Group (Decca/Speakers Corner PSF 4237, Phase4, 180 g) różnice nie były w pierwszym momencie tak szokujące i jednoznaczne. Poprawił się atak, gitary miały lepszy drive i wyrazistszy dźwięk, a szybka gra nie zlewała wszystkiego w pulpę. Głos wokalisty został nieco cofnięty, co wraz z lepszą głębokością sprawiło, że całość nabrała trochę oddechu. Absolutnie jednoznaczna poprawa dotyczyła elementów, które związane były z dynamiką, jak np. kroki tańczących - te były o klasę wyraźniejsze, szybsze.

Bardzo ładnie Stealth współpracował z płytami rockowymi, których dobrym przedstawicielem jest "Synchronicity" The Police (A&M 2420139). W nagraniu "Every Breath You Take" klarowność i separacja instrumentów ze Stealthem była bardzo dobra, podobnie jak teksturalność brzmień. Słychać było, że grające pod spodem instrumenty, jak np. syntezator miały ważną rolę do odegrania. Wcześniej, z mniej sprawnymi w dziedzinie wydobywania informacji preampami, miało się wrażenie, że synth jest tylko dodatkiem, ornamentem, którego równie dobrze mogłoby nie być. Teraz było inaczej, gdyż wskoczył on w swoje miejsce. Blachy perkusji w tego rodzaju nagraniach, tj. nie do końca neutralnie nagranych, miały dość mocno zaznaczone krawędzie. Podobnie głoś Stinga, który z natury wysoki, miał wyrazisty wyższy zakres. To w tym przypadku okazało się, że wkładki MM HO są jakby dla tego preampu stworzone, gdyż Dynavector DV-20X zagrał znacznie, znacznie ciekawiej i chociaż w niektórych dziedzinach, jak rozdzielczość był gorszy, to kompromis był znacznie lepszy. Przeciętne tłoczenie Polljazzu z płyty "C.O.C.X" Tomasza Stańki (Pronit M-0011) z jednej strony, po przełączeniu z tańszego urządzenia, jakiegoś nowego, diametralnie lepszego oblicza (jako całość) nie pokazało, z drugiej zaś wyraźnie lepiej zagrały dęciaki, a denerwujące elementy brzmienia już tak nie irytowały. Wypełnieniu uległa niższa średnica (dała o sobie znać wspomniana mięsistość), a bas nie miał już dudniącego charakteru. Bo, oprócz precyzji w rysowaniu góry oraz mocnej podstawy basowej, ten ostatni zakres był lepiej kontrolowany i miał przyjemniejszą barwę.

Średnica za każdym razem była wiarygodna, dokładna i nie sprawiała kłopotów, chociaż słychać, że skupiono się na innych aspektach brzmienia. Warto więc poeksperymentować z wkładką. Lepiej na przykład zagrał DV-20X niż BlackBird, którego średnica jest raczej dokładna niż romantyczna. Warto również spróbować Blue Point No. 2 lub coś z Grado - szczypta słodyczy i ciepła nie zaszkodzi. Co by nie mówić, po przesłuchaniu Stealtha trudno innym urządzeniom dogodzić słuchaczowi z takimi aspektami, jak wymiar w głąb sceny, separacja i drive. Oj, trudno!

Wojciech Pacuła

BUDOWA

Urządzenie, choć formalnie przynależy do wyższej linii, dzieli obudowę z tańszą serią Titan. Ma to jednak swój sens, ponieważ należące do niej urządzenia mają niższy profil i są mniejsze - czyli w sam raz na przedwzmacniacz gramofonowy. Chassis oraz górna ścianka zostały wykonany z grubej blachy stalowej, zaś przednia ścianka z płata szczotkowanego aluminium. Nie znajdziemy na niej żadnej kontrolki informującej o statusie urządzenia. Jedyna kontrolka znalazła się w mechanicznym wyłączniku sieciowym, umieszczonym z tyłu urządzenia tuż przy gnieździe sieciowym IEC. Na drugim końcu tylnego panelu znajdziemy jeszcze dwie pary ładnych, zakręcanych gniazd RCA.

Wewnątrz umieszczono dwie płytki - jedną dla zasilacza i drugą dla właściwego układu. W zasilaczu użyto transformator toroidalny o mocy 15 W, do którego napięcie dochodzi przez filtr sieciowy typu π. Po nim widać trzy osobne prostowniki z dużymi diodami, cztery stabilizatory napięcia i sześć kondensatorów o pojemności 2200µF każdy.
Układ zmontowano starannie, z dobrych elementów. Oporniki to 1% Dale i poliestrowe, metalizowane kondensatory. Układ oparty jest o, umieszczone w podstawkach, kości Analog Devices AD797, będące ultra-niskoszumnymi, szybkimi kośćmi oraz dobrze oceniane, LM833 (ST). Do gniazd prowadzą krótkie kabelki ze srebrzonej miedzi i w teflonowym dielektryku, z ferrytowymi umieszczonymi na nich ferrytowymi tulejami. Stealth posiada dość rozbudowaną regulację parametrów obciążenia. Za pomocą trzech przełączników możemy ustawić wzmocnienie na: 65 dB, 60 dB, 50 dB i 46 dB. Z obserwacji wynika, że najwyższe wzmocnienie nie może być szczególnie polecane, zaś najlepiej przedwzmacniacz pracował z wartościami 60 i 50 dB. Impedancję wejściową można ustawiać między 100 Ω, 300 Ω, 1,1 kΩ oraz 47 kΩ. Pojemność zaś - 150 pF i 0 pF. Wszystko wygląda bardzo ładnie i tylko płytka mogłaby być bliżej tylnej ścianki, dzięki czemu kabelki mogłyby być nieco krótsze (chyba, że chodziło o konkretne wartości R i H, tworzone przez kabel+tuleja).

ROGUE AUDIO
STEALTH

Cena: 3670 zł
Dystrybutor: Arspo Audio

Kontakt:
tel. 601 301 303
e-mail: arspo@arspoaudio.lodz.pl
www.arspoaudio.lodz.pl

Strona firmowa: www.rogueaudio.com



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio