HYBRYDA JAK MARZENIE ![]() Wyróżniony przez nas w maju wzmacniacz Edgar TP 101 MkII był przykładem na to, jak za stosunkowo niewysokie pieniądze przygotować bardzo ładnie wyglądający i znakomicie grający wzmacniacz lampowy. I to wcale nie w Chinach, a w Europie, konkretnie - u naszych południowych sąsiadów. Jak się okazało, TP 101 MkII był pierwszym urządzeniem z nowego "rzutu" zunifikowanych stylistycznie i posiadających europejskie certyfikaty bezpieczeństwa słowackich urządzeń. Po kilku miesiącach do sprzedaży trafiły dwa nowe elementy - tańszy wzmacniacz zintegrowany TP 105 MkII oraz hybrydowy wzmacniacz słuchawkowy, który też jest bohaterem tego tekstu.
SH-1 w ogólnej koncepcji przypomina to, co Słowacy przygotowywali dla Vincenta - na wejściu lampa, a na wyjściu pracujące w push-pullu tranzystory. Również obudowa ma podobne gabaryty. Wszystko inne, wykorzystując dwuletnie doświadczenia w budowie KHV-111, zostało zmienione. Zmianie - i to poważnej - uległa również cena. SH-1 kosztuje bowiem połowę mniej. ODSŁUCH
Z Beyerdynamicami DT-990 Pro (600 Ohm) balans tonalny wydawał się wyraźnie lepszy. Pozostała dobra rozdzielczość środka, zaś bas wyraźnie zyskał - był pełniejszy i po prostu obecny wtedy, kiedy wymagało tego nagranie. Przy bezpośrednim porównaniu z AKG dźwięk może się wydać ciemniejszy, jednak prawda jest taka, że to z K271 był nieco zbyt lekki, a przez to jasny. Przy DT990 Pro bas potrafił uderzyć z masą i potęgą. Pokazał to wirtuoz gitary basowej Dean Peer z pięknie wydanej reedycji płyty "Ucross" (XLO Recordings, XRGCD 0801, gold CD). Solo ze znanego i wciąż na nowo odtwarzanego utworu "Lord's Tundra" było pełne i koherentne, z dobrym atakiem i solidną podstawą. Edgar zachowywał się trochę tak, jakby wyprzedzał pomysły gitarzysty i na ułamek sekundy przed następną frazą już wiedział co robić i będąc na to przygotowany, potrafił zachować spokój. ![]() Binauralne nagrania z płyty "Binaural" Pearl Jam (Epic/Sony Music 494590 2, CD) miały fenomenalną przestrzeń. Głos Vaddera zajmował miejsce dokładnie pośrodku sceny, jakby został wykuty w skale, , zaś gitary były wyraźne, dokładne i na wyciągnięcie ręki, pokazane z każdym drgnieniem strun. Gitara akustyczna nigdy nie nakładała się na elektryczną (ani odwrotnie) o co szczególnie łatwo. Najwyższa góra jest przez Edgara minimalnie łagodzona i to bez względu na to, z jakich słuchawek korzystamy. Skuszony tym elementem, podpiąłem do systemu srebrne przewody Audio Agile. Okazuje się jednak, że nie warto w ten sposób niczego "poprawiać", bo się coś zepsuje. Edgar jest bardzo transparentnym urządzeniem i taka operacja poskutkuje uwypukleniem wyższej średnicy, a tego w tym przypadku należy unikać. Delikatnie poluzowany jest również niski, najniższy bas. Chodzi jednak o porównanie z absolutnie najwyższą referencją, systemem elektrostatów STAX-a z tranzystorowym wzmacniaczem (lampowy jest jeszcze bardziej zaokrąglony niż Edgar). Tak niskie dźwięki będą i tak słyszalne tylko przy pomocy słuchawek Beyerdynamic DT880 lub Ultrasone PROLine 2500 (test w tym numerze), a przez AKG K271 Studio, Sennheisery HD600 i Beyerdynamiki DT990 Pro i tak nie będą odtwarzane na tyle głośno, żeby je brać pod uwagę. Wspomniałem o Ultrasone - jak się można domyślić, chociażby na podstawie "Wyróżnienia miesiąca", połączenie tych dwóch elementów jest nie tyle że rekomendowane, co obowiązkowe. To przez PROLine 2500 słychać, że SH-1 potrafi zagrać pięknym, pełnym basem z harmonicznymi sięgającymi naprawdę wysoko. Daje to właśnie ową "pełnię" i koherencję. Również scena dźwiękowa, wywindowana w tych niemieckich słuchawkach na niewiarygodny poziom, jest przez słowacki wzmacniacz oddawana bardzo dobrze. Oglądając dużo filmów (to moja wstydliwie ukrywana przed braćmi-audiofilami słabość), głównie w nocy, bo tylko wówczas mam czas, dźwięk pobieram przede wszystkim przez słuchawki. Edgar z Ultrasone pozwala momentalnie zatopić się w akcji, a to dzięki bardzo dobrej dynamice i właśnie przestrzeni. ścieżki dźwiękowe są przez odtwarzacze DVD obrabiane w ten sposób, że korzystając z wyjścia stereofonicznego, otrzymujemy dźwięk wprawdzie stereo, ale zakodowany w Dolby Pro-Logic. Oznacza to, że każde urządzenie, które ma jakiś układ matrycowy, będzie w stanie część informacji o przestrzeni odzyskać. PROLine 2500 zostały zbudowane w ten sposób, aby owe zmiany fazowe wykorzystywać (bez ingerencji elektroniki), więc ze ścieżką dźwiękową filmów "współpracuje" genialnie. Ponieważ jednak informacje te są dość subtelne, a ich separacja z sygnałem głównym niewielka, więc potrzebny jest bardzo dobry wzmacniacz, który nie zgubi ich gdzieś po drodze. Edgar radzi sobie z tym zadaniem doskonale, każąc wierzyć, że mamy na głowie coś z kilkoma przetwornikami wokół głowy. Dla tych, którzy kinem gardzą, z tego doświadczenia wypływa jednak taka informacja: Edgar odda przestrzeń na bardzo wysokim poziomie, a jeżeli na płycie znajdzie się informacja przestrzenna wykraczająca poza 180°, zostanie oddana perfekcyjnie. A z taką sytuacją mamy do czynienia wciąż i wciąż, jak np. przy płytach Pink Floyd czy Rogera Watersa, zarejestrowanych z wykorzystaniem technologii Q-Sound, ale i rodzimymi produkcjami, jak np. wyjątkowo udanej płycie "99" grupy Abraxas (Metal Mind Productions, MMP CD 0102, CD), gdzie dźwięk w mini-utworach łączących właściwe granie miał pełne 360°. Coś w ludziach z Edgara jest takiego, że spod ich rąk wychodzą niedrogie, znakomicie brzmiące urządzenia. Katalog jest niewielki i zapewne w jakiś specjalny sposób w przyszłości się nie wydłuży (najpewniej powstanie jakaś referencja), jednak działa to na korzyść tych produktów, które już się w nim znalazły - być może do produkcji trafiają tylko te elementy, które przeszły najważniejszą próbę - próbę czasu. Gorąco polecam - jest to urządzenie, z którym konkurować może jedynie równie interesujący, choć znacznie droższy, wzmacniacz Cayina HA-1A. Wojciech Pacuła BUDOWA SH-1 jest zgrabnym urządzeniem, które gabarytami przypomina X-CAN v3 Musical Fidelity. Jego przednia ścianka została jednak wykonana z bardzo ładnie obrobionego drewna w kolorze cherry. Wzrok przyciąga przede wszystkim spore, podświetlane na niebiesko logo Edgara. Poniżej znalazło się gniazdo słuchawkowe 6,3 mm, wyłącznik sieciowy oraz niewielkie pokrętło siły głosu (obydwa z drewna). Pomimo takiego "drewnianego" projektu, całość wygląda niezwykle atrakcyjnie i nowocześnie. środek ujawnia, że całość została zmontowana na jednej płytce drukowanej. Tuż przy złoconych gniazdach RCA (wraz z przelotką) umieszczono pojedynczą lampę - podwójną triodę, na której nie ma żadnych oznaczeń, a tylko logo... Pro-Jecta. Jest to związane z tym, że Edgar jest producentem wzmacniacza słuchawkowego i wszystkich przedwzmacniaczy gramofonowych tej firmy, w tym przedwzmacniacza gramofonowego Tube Box, w którym owych lamp używa. W rzeczywistości jest to bardzo dobra lampa amerykańskiej firmy Electro-Harmonics 12AX7EH. Po tym stopniu sygnał trafia do tłumika - potencjometru o niezbyt wyszukanej, otwartej budowie (i to jest jedyny element, który mógłby być lepszy), a następnie do bipolarnych tranzystorów układu wyjściowego (Motorola MJE15030+MJE15031). Pracują one w klasie A w push-pullu. Jako że jest to układ z lampą, więc w ścieżce sygnału występują kondensatory sprzęgające - są to polipropyleny Tesli o pojemności 1µF.
EDGAR
|
||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |