ŚWIATOWA PREMIERA W dniach 1-8 maja odbyła się w Antwerpii światowa premiera wzmacniacza Silver Grand Mono, najnowszego i najdroższego (25 000 EUR) produktu krakowskiej firmy Ancient Audio. Premiera została zorganizowana jako wspólne przedsięwzięcie wraz z firmą earpleasure, dystrybutorem na Belgię, Holandię i Luksemburg. Pomieszczenie wraz z aranżacją przygotował Noel Coquet, właściciel earpleasure. Firma ta postawiła sobie niełatwe zadanie promowania polskich marek audio, m.in.: Amplifona, Dubiel Acoustics, Kon-Tech. Pomieszczenie miało powierzchnię ok. 35 m?, wysokość 3 m, ściany ceglane, podłoga drewniana, z zabytkowych desek. Mówiąc szczerze, mając w pamięci podłogę w Sobieskim (bywalcy Audio Show wiedzą, o co chodzi), najbardziej niepokoiły mnie te deski. Na podłodze położono grubą wykładzinę dywanową, która doprowadziła pomieszczenie do przeciętnego poziomu wytłumienia. Wszystko to, również dzięki starym bibelotom, sprawiało, że w pomieszczeniach panowała przyjemna, domowa atmosfera. Po godzinie 21. słuchanie zawsze odbywało się przy świecach, a zapachy oscypka i kiełbasy lisieckiej mieszających się z innymi polskimi specjałami spożywczymi atmosferę tę potęgowały - zwłaszcza że były to specjały płynne. Całość umeblowania dopełniał piękny stolik z pełnego mahoniu, zbudowany specjalnie przez Janusza Czerwińskiego (także Krakusa). SYSTEM Najważniejszym urządzeniem była oczywiście para monobloków Silver Grand Mono wraz z kompletem zasilaczy. Jako źródło pracował znany odtwarzacz Lektor Grand - powód wielu nieprzespanych nocy audiofilów-forumowiczów. Kable dostarczyła firma Velum we wszelkich odmianach: sieciówki, interkonekty, kable głośnikowe. Wybór kolumn zawsze jest niełatwym zadaniem, ponieważ interakcja kolumny-pokój określa możliwości całego systemu. Stąd pojawił się pomysł, aby zaprezentować i wypróbować trzy koncepcje, pochodzące od trzech znakomitych producentów. Najwięcej emocji wzbudzały oczywiście najbardziej okazałe kolumny firmy Kharma, pochodzące z holenderskiej wytwórni OLS Audiotechnology. Firma ma stalową reputację, stosuje najnowsze technologie i dodatkowo umie je "sprzedać": topowe kolumny Grand Equisite, kosztujące 200 000 EUR znalazły już sześciu nabywców. Oczywiście, pomieszczenie premiery ograniczało instalację takich "odlotów", niemniej model Grand Ceramique Midi też do najtańszych nie należy (31 000 EUR). Kolumna ta posiada spory głośnik niskotonowy Etona, średniotonowy ceramiczny Thiel oraz tytanową kopułkę Focal z serii Audiom. Kolumny osobiście ustawiał Peter Bats, dyrektor eksportu Kharmy. Największe obawy mieliśmy odnośnie basu, jednak mimo sporych wymiarów oraz elastycznej podłogi wzmacniacz znakomicie sobie z tym radził. Również głębokość sceny była bardzo dobra. Problemem był natomiast brak "znikania" kolumn i odrywania się dźwięku od głośników. Kolumny po prostu okazały się za duże jak na takie pomieszczenie. Niemniej, wrażenie było na tyle ekscytujące, że przedstawiciele firmy spędzili kilka godzin na słuchaniu, a firma Ancient Audio została zaproszona na wizytę i prezentację Kharmy, przygotowaną dla niej w Holandii. Tą imprezę dokładnie opiszę w kolejnym reportażu. Kolejne kolumienki pochodziły od mało znanej firmy Vaessen Audio. Założyciel, Koen Vaessen łączy na rzadko spotykanym poziomie awangardowe wzornictwo ze znakomitym brzmieniem. Jego flagowe kolumny Aquarius, przypominające jajo dinozaura wykorzystano przy premierze najnowszego modelu Porsche. Co ciekawe, Koen wykorzystuje głośniki Visaton, przez co jego kolumny są "niesprzedawalne" w Niemczech czy Polsce. Ze względu na wielkość pomieszczenia wybraliśmy BOX - monitorek w układzie d'Apollito w wersji maksymalnie rozbudowanej (5400 EUR). Kolumienki te, pomimo impedancji schodzącej poniżej 4 omów i umiarkowanej skuteczności (86 dB/W/m) oraz małej mocy wzmacniacza (16 W na kanał) wypełniły pokój bardzo przyjemnym dźwiękiem o ładnej średnicy, pozbawionej podkolorowań. Bas, mimo 13-cm głośników miał uderzenie i dobre rozciągnięcie. Zestaw Ancient Audio grał również z Aquariusami, ale to również temat na kolejny reportaż. Ostatnie kolumny, na których przeprowadzono najwięcej prezentacji to Ancient Audio Holography. Konstrukcja ta powstała właściwie w ostatniej chwili przed premierą i zapewne nie jest to forma ostateczna. Wiele osób było zdziwionych decyzją o równoczesnym kończeniu wzmacniacza i opracowywaniu nowych kolumn. Ale już prototyp wzmacniacza Silver Grand Mono pokazał, że dzięki znakomitej elektronice można połączyć dwa światy: precyzji, przestrzeni i neutralności monitorków, oraz basu i dynamiki dużych systemów. Właściwie należałoby wypożyczyć Sonus Faber Electę I, która pierwsza pokazała tą możliwość. Zasadniczym problemem (oprócz bólu właściciela) byłby jednak fakt, iż jest to kolumna od dawna nieprodukowana. Dlatego też, po prostu, dla potencjalnego klienta informacja, że to co gra jest nie do możliwe kupienia, "spaliłaby" całą imprezę na zawsze. Znalezienie kolumny obecnie produkowanej w klasie Electy nie jest łatwe, o czym na łamach niniejszego magazynu pisano. Stąd, w ostatniej chwili, decyzja o podjęciu prac konstrukcyjnych. Holography posiadają 17-cm głośnik Etona oraz wstęgowy wysokotowiec Ravena. Jakość wysokich tonów - uderzenie, zróżnicowanie barwy, wybrzmiewanie były poza zasięgiem klasycznych kopułek. Dla tego jednego głośnika warto było stworzyć całą kolumnę. Całość zapakowana w zgrabną obudowę, wzmacnianą marmurem i ceramiką prezentowała się niepozornie, lecz właśnie te kolumny pokazały pełną klasę systemu. DŹWIĘK O dźwięku mnie, jako konstruktorowi trudno jest pisać w sposób bezstronny. Z drugiej strony, moje wrażenia pokrywały się z odczuciami publiczności. Zarówno profesjonaliści ze studiów nagraniowych, jak i osoby nie mające kontaktu z tzw. hi-endem (galerie sztuki, architekci) zgodnie mówili, że pierwszy raz słyszą coś takiego. Dla mnie jedynym porównywalnym systemem był zestaw Leifa Christensena z Norwegii. Tamto brzmienie, z kapitalną dynamiką nie dawało jednak tego poczucia żywej obecności muzyków na scenie, jakie miał system Ancient Audio. Pierwszym zaskoczeniem był bas. Uderzenie, dynamika, rozdzielczość i wypełnienie najniższych rejestrów z 17-cm głośnika powodowało natychmiastowe rozglądanie się za kablami do subwoofera. Dla spokoju sumienia graliśmy muzykę organową, kontrabas, gitarę elektryczną w nadziei, że wreszcie system się na czymś wyłoży i lampa gdzieś polegnie w starciu z tranzystorem. Nic z tego. Mówienie o naturalnej i homogenicznej przestrzeni jest czymś równie precyzyjnym, jak rozmowy o duchach - każdy je widzi i inaczej i po innych środkach wspomagających. Przestrzeń była absolutnie związana z nagraniem - za każdym razem inna. Była głęboka - klawesyn lądował u sąsiadów. Ale też instrumenty potrafiły materializować się na stoliku z kawą i oscypkami. Dla niedowiarków prezentowaliśmy nagranie Scotta Hendersona, z dźwiękami gitar dobiegającymi z tyłu głowy. Nic nadzwyczajnego, ale głośniki były tylko dwa i to z przodu. Oddanie esencji muzyki , czyli środka pasma było równie kapitalne. Prezentacja bardzo trudnych nagrań pokazała rozdzielenie hałasu na poszczególne instrumenty: głosy, saksofony, trąbki, smyczki. Specjalną uwagę skupiliśmy na fortepianie. Zarówno klasyka jak i jazz pokazały, że nazwa Grand Piano jest adekwatna. O wysokich tonach po prostu nic nie napiszę. Ci, którzy słuchali dzwonków pasterskich z wyrazem ekstazy na obliczach niech się przygotują na kolejne atrakcje. Skala dynamiki była właściwie bez ograniczeń- znów będą narzekania na głośne granie na wystawie. Trudno, taka jest muzyka na żywo. W ogóle dźwięk był duży i to pod każdym względem: skali dynamiki, rozmiarów przestrzeni, rozpiętości barw i faktury brzmień instrumentów. No i najważniejsze, poruszał emocje. Spóźniona grupka dojrzałych audiofili poprosiła o coś spokojnego na wieczór. Grał jednak Big Band Garry Mulligana, Victor Wooten, Marcus Miller, darła się Salma Hayek i Tom Waits - w końcu to nie ich mieszkanie.... I właściwie można byłoby popaść w euforię, gdyby nie mizerna frekwencja. Oczywiście, akurat była ładna pogoda, wystawa w Monachium [chodzi o wystawę High End 2005 - przyp. red.] i inne atrakcje. Jednak można żałować, że coś takiego przeszło bez echa. Właściwie głównym powodem było lenistwo i brak zaufania do czegoś nowego, z tak egotycznego kraju jak Polska. Ta niewielka grupka osób, która spędziła czasem i po kilka godzin w samochodzie, aby dotrzeć na miejsce, miała jednak poczucie uczestnictwa w czymś wyjątkowym. Reszta zaczęła się dobijać, jak już klocki granitu lądowały w samochodzie. Szanowni audiofile znad Wisły, nie przegapcie takiej okazji, kiedy się trafi. Znowu będzie wdzięczny temat do plotkowania. Jarek Waszczyszyn, Ancient Audio |
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |