NA GRAnicy studia i domu Mówisz: drewno, myślisz: Sonus Faber, myślisz: ciepło, zaraz po tym, kiedy powiesz: lampa. Kiedy zaś mówisz: Nagra, najprawdopodobniej myślisz: perfekcja. Być może trochę przesadzam, ale po pierwsze - nie bardzo, a po drugie chodzi o to, aby wydobyć to, co kojarzone jest zazwyczaj ze Szwajcarią w ogóle, a z Nagrą w szczególności. Od lat, od kiedy ta, założona przez naszego rodaka Stefana Kudelskiego (teraz pod przewodnictwem André Kudelskiego) firma po raz pierwszy zaprezentowała rekorder (Nagra I), jej wyroby są uznawane za wzór solidności i funkcjonalności, połączonych z wysokiej klasy dźwiękiem. Myliłby się jednak ten, kto by myślał, że ma oto do czynienia z anachroniczną manufakturą, apelującą do snobistycznych słabości właścicieli studiów nagraniowych i audiofili. Od lat 90' ubiegłego stulecia, kiedy to wyspecjalizowana część grupy Kudelski Group, o nazwie Nagravision wkroczyła przebojem na rynki z systemami płatnego dostępu do telewizji (przy współudziale Canal+), w firmie jedną z naczelnych zasad jest: "Rozwijać się". W obecnej chwili tradycyjne audio, zarówno w wydaniu studyjnym, jak i komercyjnym jest tylko jednym z wielu obszarów na których Nagra działa. Nikt w niej jednak nie zapomniał, od czego ich historia się zaczęła, zaś inżynierowie zaangażowani w ten sektor nie muszą się nigdzie spieszyć, pędzić za nowinkami i obowiązuje ich tylko jedna zasada: wszystko co robią musi być dobre. Dlatego też, jeżeli by porównać katalog Nagry z portfolio innych hi-endowych firm, okaże się, że znajdziemy w nim niewiele urządzeń, które w dodatku wymieniane są niesłychanie rzadko. Prezentowany przetwornik DAC jest jednak jednym z nowszych opracowań i chociaż został pokazany już kilka lat temu (gotowe urządzenie widziałem np. trzy lata temu we Frankfurcie, podczas wystawy High End), to dopiero stosunkowo niedawno otrzymał "imprimatur" od swoich twórców i ruszył w świat. SETUP DŹWIĘK Drugim - ekstremalnie ważnym czynnikiem - jest sposób w jaki zintegrujemy urządzenie z systemem. Okazuje się bowiem, że regulacja głośności DAC-a w dużym stopniu ogranicza jego potencjał. Nagra gra pełnią swoich możliwości tylko wówczas, jeśli poziom siły głosu ustawiony jest na 0 dB (czyli na max.). Przy niższych położeniach dźwięk był delikatnie uspokajany i zmniejszała się jego rozdzielczość. Im niżej na skali głośności - tym mniej informacji można było uzyskać. Oczywiście, należy pamiętać, że mówimy o topowych urządzeniach i nawet w najgorszych warunkach Nagra zagra znakomicie. Ponieważ jednak mówimy właśnie o tak wysokiej półce, owe zmiany, relatywnie niewielkie, w tak mocnym stopniu wpływają na końcowy odbiór urządzenia. To jednak dopiero początek: dość średnio wypały próby z wejściami RCA, a jedynym sensownym połączeniem było zbalansowane AES/EBU. Można więc chyba założyć, że napęd firmowy jest koniecznością, a nie luksusem, tym bardziej, że podłączymy go również firmowym wyjściem. Jeszcze nie wiadomo w jakim standardzie sygnał będzie nim transmitowany, ale niemal na pewno zostanie w nim rozdzielony sygnał zegara i sygnał muzyczny, podobnie jak w I?S. Nie jest bowiem chyba przypadkiem, że najlepsze systemy CD z jakimi miałem ostatnio do czynienia, czyli dCS, Ancient Audio i fantastyczny, a niedrogi Model 192 włoskiej firmy North Star Design używały własnych łącz, a w tym pierwszym do taktowania całości zastosowano zewnętrzny, bardzo kosztowny zegar. Inżynierowie Nagry mówią wprawdzie, że przewidzieli ten problem, ponieważ sygnał wejściowy jest przetaktowywany z użyciem osobnego zegara i dopiero po takiej obróbce podawany dalej, ale - jak pokazuje życie - nie zastąpi to synchronizacji zegarów napędu i przetwornika. Po takim doświadczeniu nie powinno więc dziwić, że pewnych warunkach, zintegrowany odtwarzacz w rodzaju Accuphase'a, z wszystkimi zaletami takiej aranżacji, może zagrać przyjemniej niż Nagra. Przez wszystkie te "zależności" przebija jednak kilka wyraźnych cech szwajcarskiego urządzenia. Pierwszą jest pewna bezkompromisowość w pokazywaniu tego, co zostało zarejestrowane na płycie. W jej brzmieniu nie ma cienia eufonii ani podbarwień, w czym odsyła do "studyjnej" szkoły brzmienia. Może to zresztą i świadome działanie, jako że DAC, po dodaniu uchwytów do "racka", używany jest właśnie w studiach postprodukcyjnych. Najwyraźniej nie da się uciec od tego problemu. Nagra przy wielu płytach grała bowiem nieco zbyt "dosłownie", bezlitośnie pokazując np. ciągłe przesterowanie sygnału i totalną kompresję. Przyjemnie zaczynało się robić dopiero, kiedy urządzenie otrzymywało sygnał dobrej jakości. Łącząc to z absolutnym wglądem w nagranie, dostajemy wówczas coś o czym większości innych urządzeń cyfrowych nawet się nie śniło. Najlepszym przykładem, który streszcza w sobie inne, podobne próby, był odsłuch jednej z płyt z serii Master Sound, co do której wydawało mi się, że nie ma już przede mną tajemnic. Płyta Louisa Armstronga "Louis Armstrong plays W.C. Handy" (Sony Records [Japan], SRCS 2906, Master Sound) - bo o niej mowa - nagrana została monofonicznie. A jednak - na początku pierwszego utworu słychać było, że scena została minimalnie przesunięta w lewą stronę, a po jakimś czasie na prawą. Chwilę potem słychać było również ubytki taśmy-matki i po raz pierwszy usłyszałem, że są one niesymetryczne, tj. inne są w lewym kanale, a inne w prawym, a taśmę słychać tak, jakby była odczytywana przez głowicę stereofoniczną. Rzecz ta jest przez niemal wszystkie inne urządzenia ignorowana i podawana jako sygnał monofoniczny. Co więcej, Nagra pokazała, że sygnał został poddany jakiemuś typowi obróbki delikatnie symulującymi stereo. I tak odegrane zostały wszystkie płyty, z których niektóre "poległy". Jedną z nich była moja ulubiona płyta Lecha Janerki "Fiu, Fiu... (BMG, BMGLOC 0004, Promo Copy), która zazwyczaj odtwarzana była w przyjemniejszy, bardziej "okrągły" sposób. Nagra jednak "tylko" pokazała, że materiał został przygotowany w domowym studio Janerki i był nieco chropawy - mistrzostwo, jeżeli weźmiemy pod uwagę miejsce, ale przecież wciąż wielomikrofonowa, wielosesyjna płyta. Być może "grzechem" głównym DAC-a jest to, że nie wykazuje on jakiegoś własnego charakteru, że jest trochę bezosobowy. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że mamy dążyć do pełnej neutralności, wówczas ów "grzech" zamieni się w świadome działanie ludzi, którzy wiedzą czego chcą. Dzięki takiemu podejściu nagrania muzyki klasycznej zostaną jednak zaprezentowane wyjątkowo wiernie i dokładnie. Niezależnie czy były to małe składy, czy duży zestaw z "Don Quixote" Richarda Straussa (Deutsche Grammophon 439 027-2) zawsze na plan pierwszy wybijała się neutralność, duża, ale nie rozdęta scena i pewnego rodzaju rzetelność, odczuwana raczej podświadomie jako pewność, że słyszymy dokładnie to, co zostało na dysku zarejestrowane. Nie wszystkim Nagra się spodoba. Nie wszyscy będą Nagrę chcieli mieć. Jeżeli jednak spełnimy kilka wymogów, o których była mowa, wówczas z dużym prawdopodobieństwem usłyszymy prawdę. I to niezależnie od tego, czy będzie się nam ona podobała czy nie. Wojciech Pacuła BUDOWA W środku wyraźnie widać modułową budowę urządzenia. Z wejścia (na bardzo porządnych gniazdach RCA albo XLR Neutrika - wszystkie złocone) trafiamy do dużej płytki z kilkoma specjalizowanymi układami DSP, wśród których największym jest układ Analog Devices SHARC ADSP-21065, odpowiedzialny za... cyfrową regulację poziomu głosu. To tutaj leży chyba sekret rozdzielczości urządzenia, które najlepiej sprawuje się, gdy poziom jest maksymalny. Widać również pustą podstawkę pod czwarty układ, mający w przyszłości dekodować sygnały Dolby Digital i DTS. Obok, pionowo ustawiono płytkę z "sercem" układu - przetwornikiem. Jest to niewielka kość Analog Devices AD1853, będąca wielobitowym układem typu sigma-delta o dynamice 120 dB, a więc realnej rozdzielczości 20 bitów. Jako pierwszy, potrafił on przyjąć sygnały o częstotliwości próbkowania do 192 kHz. A po co to komu? Ano, w Nagrze zastosowano moduł firmy Anagram AFT24/192, wpinany do płytki nad przetwornikiem, będący asynchronicznym upsamplerem, zamieniającym sygnał 16/44,1 na 24/192. Taki sam układ stosowany jest też w topowych odtwarzaczach Audio Aero. Za nim, w układzie symetrycznym umieszczono kości Burr-Brown OPA2134. Na wyjściu XLR znajdziemy dodatkowo transformator dopasowujący impedancję i odcinający pętlę masy. Zasilanie zostało odsunięte od układów audio, a jego podstawą jest bardzo duży transformator toroidalny. W jego mocowaniu uwagę zwraca coś o czym powinienem już wcześniej powiedzieć: obsesja na punkcie eliminacji drań. Służą temu zarówno podwójna "podłoga" urządzenia, górna ścianka przykręcana wieloma śrubami - także pośrodku - wyklejona matami bitumicznymi, a także ceramiczny dystans w kształcie walca, za pomocą którego transformator dociskany jest przez górną ściankę. Do stabilizacji pięciu niezależnych zasilaczy użyto dobrych, scalonych układów i pojemności po 2200 F na gałąź. Wszystkie ścieżki na płytkach drukowanych zostały pozłocone. Perfekcyjna, chociaż nie mająca z audiofilskimi "odlotami" wiele wspólnego, budowa.
NAGRA DAC |
||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |