PRZEDWZMACNIACZ MIKROFONOWY/LINIOWY "High Fidelity OnLine" to miejsce, w którym - trzeba przyznać - mocno rozdzielone światy: audiofilski (urządzeń konsumenckich) oraz profesjonalny mają okazję stykać się raczej rzadko. Prezentowany np. przeze mnie w "Audio" jakiś czas temu przetwornik SuperDac2496 Midimana dość gładko wpasowałby się w owe ramy, bo można by go było zastosować jako jeszcze jeden zewnętrzny przetwornik D/A i nigdy nawet nie zapytać o "pochodzenie". Obecność przedwzmacniacza mikrofonowego Red 1 Quad Focusrita wydaje się więc być dysonansem. Bo, przecież - nie dość, że jest to preamp mikrofonowy, to jeszcze czterokanałowy, który w dodatku jest koszmarnie drogi. Gdzież więc tu logika? Logika, może i pokrętna, ale jest: chciałem po prostu odpowiedzieć na pytanie, jak "brzmią" urządzenia ze studyjnej czołówki, jaki jest charakter ich dźwięku oraz jak się mają do hi-endowych audiofilskich "klocków". Tyle chyba jak na jedno urządzenie wystarczy? Co zaś do tego, że jest to przedwzmacniacz mikrofonowy, to - trudno, posłużyłem się odtwarzaczem Lektor Grand o regulowanym napięciu wyjściowym i wykorzystałem dolne położenia potencjometrów Focusrita. ODSŁUCH Wszystko pięknie, ładnie, tylko jak to gra? Krótko - gra jak marzenie. Główną siłą Reda jest nadnaturalna niemalże rozdzielczość. Cecha ta, podobnie jak w obrazie, nie ma nic wspólnego z jasnością (jaskrawość) czy kontrastem (ostrość), a oznacza zdolność do pokazania wszystkiego czego się od urządzenia zażąda. Dlatego też głos Sinatry z płyty "Sinatra Sings Gershwin" (Columbia/Legacy 507878 2, CD) był jak rzadko kiedy odseparowany od muzycznego tła i pozwolił wokaliście zmaterializować się dokładnie przed nami. Co ciekawe, dźwięk nigdy nie był rzucany "na twarz", a raczej dzięki wycyzelowanej przestrzeni, sięgał głębiej i pewniej w mrok studia w którym dokonano nagrania. Równie zaskakujące było budowanie sceny dokładnie prostokątnej, z wyraźnie zaznaczonymi rogami, bez tendencji do zwężania jej na kształt trapezu. Dlatego też dwaj śpiewacy z płyty z madrygałami Monteverdiego ("Ottavo Libri...", Opus111, OPS 30-187, CD) stali dokładnie metr za kolumnami - nie w kolumnach, ale za nimi, z pomieszczeniem wokół nich, wychodzącym szeroko poza zewnętrzne krawędzie kolumn, tak jakbym patrzył PRZEZ nie, a nie NA nie. Kiedy urządzenie choć w minimalnym stopniu maskuje szczegóły, wówczas głosy nie mają z boków żadnej przestrzeni i są lokowane w głośnikach. W porównaniu z dobrym przecież przedwzmacniaczem Vincenta SA-93 Plus, Focusrite charakteryzował się znacznie lepszym wypełnieniem przełomu dołu i środka - rzecz o której wspomina się w firmowej literaturze, a za którą mają być odpowiedzialne transformatory sprzęgające. Jest to szczególnie przydatne w przypadku płyt, które są nieco zbyt "lekko" zarejestrowane, jak przy Ninie Simon ("Silk&Soul", RCA/BMG UK&Ireland), której głos zyskał na realności i wreszcie nie świszczał jak zwykle. Podkreślone sybilanty (tak to jest nagrane) pozostały podkreślone, jednak nie były ostre i kłujące.Oczywiście, jak każdy zmanierowany redaktor, szukałem potknięć. I znalazłem. Nie wiem tylko, czy to jest wada czy konsekwentnie zrealizowany pomysł na dźwięk. Okolice 1 kHz są mianowicie nieco uwypuklone. Daje to ów fenomenalny rysunek i przestrzeń, jednak, np. w głosie Marii Callas ("The Voice of the Century", EMI 66628 2) podkreślone były wady toru nagraniowego, a to: szklistość i przenikliwość. Jest to jednak łatwe do wybaczenia, ponieważ występuje sporadycznie i przy specyficznych nagraniach. I jak? - Studyjny hi-end gra jak bardzo drogi "nasz" hi-end w rodzaju BAT-a VK-50SE czy Audio Research Reference 2. Ma nieco inny charakter - zgodnie z ideą "chcę wiedzieć więcej", jednak to jest właśnie ta klasa. I trzeba sobie tylko życzyć, żeby każde studio miało coś TAKIEGO. Wojciech Pacuła BUDOWA Ta angielska firma ta powstała w roku 1985 i dość szybko zawędrowała na szczyt, ponieważ przygotowała moduły mikrofonowe oraz EQ dla należącego do Paula McCartneya studia AIR w Londynie. Nowa seria RED wyrasta wprost z tamtych doświadczeń. Obudowa Quada została wykonana z bardzo grubych (pół cala) aluminiowych płaskowników, anodyzowanych na głęboki czerwony kolor. Z przodu znajdziemy cztery pokrętła do ustawiania wzmocnienia, przełącznik fazy, wyłącznik tzw. Phantomu (zasilanie +48V dla mikrofonów pojemnościowych) oraz cztery cudowne VU-metry. Wewnątrz ład i porządek. Na wejściu i wyjściu pracują transformatory sprzęgające co separuje układ galwanicznie oraz pozwala na zastosowanie na wyjściu bardzo długich (liczonych w km - ciekawe, ile kosztowałby kilometr przewodu Siltecha...) przewodów. Transformatory wejściowe to znakomite jednostki Lundahla, pochodzące z kraju, z którego eksportowaliśmy jakiś czas temu dynastię Wazów, . Z kraju, który obdarował nas kilkudniowym królem z Walezjuszy wzięto potencjometry - przepiękne, ze złoconymi nóżkami i stykami, plastikowe (nie ma klasycznej ścieżki oporowej) firmy Sfernice. Układ oparto na raczej niedrogich niskoszumnych scalakach Philipsa NE5532 oraz NE5534. Na wyjściu pracują jednak pary tranzystorów BC441+BC461. Wszystkie oporniki są metalizowane, precyzyjne. Zasilacz oddzielono od całości ekranem z blachy - jest tam "zapuszkowany" toroid oraz cztery niezależne zasilacze (dla każdego kanału). A z tyłu? - Z tyłu tylko cztery wejścia i tyleż wyjść XLR na Neutrikach. I jeszcze gniazdo sieciowe IEC.
FOCUSRITE
Dystrybutor: Music Info |
||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |