MONSTRUM ZMINIMALIZOWANE Numer z zeszłego miesiąca (#5) otwierał wywiad z właścicielem firmy Minima Audio. Jak można się było domyślić, chociażby ze zdjęcia, w moim "zasięgu" znalazły się wówczas jedne najważniejszych dla firmy kolumn - Micro Monstery. Ich nazwa mówi właściwie wszystko, dodam więc tylko, że jest to zestaw wynikający wprost z doświadczeń z flagowcami Minimy - Monsterami, będący ich zeskalowaną "w dół" wersją. Z firmą mieliśmy już kontakt przy okazji kolumn Talisman 3.2 (#3 - lipiec 2004), nie będę więc wypisywał po raz kolejny jej historii. DŹWIĘK Muzyka Radiohead z płyty "Kid A" (Parlphone/EMI 2 775 32) jest gęsta, nasycona współbrzmieniami, harmonicznymi, a zbudowano ją z dźwięków o dużej energii, które jednak, ponieważ zostały spreparowane i nie posiadają wyższych harmonicznych, są odbierane relatywnie jako niezbyt głośne. Każdy kto miał do czynienia z syntezatorami wie o czym mówię - w obrębie niższego środka można uzyskać dźwięki, które ledwie dochodzą do nas, a w istocie potrafią spalić głośniki. Jest to "crash test" dla kolumn, pokazujący jak czysto potrafią zagrać przy wysokich poziomach dźwięku, uwypuklający wpływ obudowy na dźwięk. Przy muzyce tego typu ma się skłonność do podkręcania siły głosu, co zwykle kończy się przesterowanym dźwiękiem. Micro Mostery moje wyczyny zniosły ze stoickim spokojem. Nie dość, że nie pozwoliły się ponieść szaleństwu i nie dodały do muzyki własnego "ciepła" (a właściwie zniekształceń, które w ten sposób odbieramy), to jeszcze potrafiły dobrze oddać relacje przestrzenne i operacje na fazie sygnału, jakby właśnie do monitorowania tego typu wydarzeń zostały stworzone. źródła pozorne były super-stabilne, tj. miało się wrażenie, że zostały zakotwiczone w swoich miejscach na zawsze. Zostały dzięki temu pozbawione nerwowych drgań, ich brzegi nie miały irytującego efektu ciągłego falowania, który dość często występuje przy kolumnach, w których obudowa wpada w rezonanse. Implikuje to inne rzeczy: słuch, nie nagabywany i nie przyciągany przez "drgania" przechodzi swobodnie przez tę warstwę i sięga dalej, głąbiej, wnikając w tkankę wydarzeń. Oznacza to również, że scena ma nie tylko wymiar w głąb, o co w tej klasie cenowej nie powinno być trudno, ale też pokazuje obrys instrumentów, wokalistów itp. - rzecz nie do końca tożsama z umiejscowieniem muzyków (głębią). I to jest jednak do osiągnięcia gdzie indziej. Najczęściej dzieje się to poprzez podkreślenie górnej średnicy i niższej góry, które wydobywa wspomniane szczegóły. W Micro Monsterach jest inaczej, a nawet wprost przeciwnie. Jeżeli można by w jakiś krótki sposób scharakteryzować kolumny Minimy, trzeba by w pierwszych słowach wspomnieć o lekkim wycofaniu góry. Rozmawiałem na ten temat z właścicielem firmy, ponieważ to samo pojawiło się wcześniej w kolumnach z serii Prestige, które grały w moim pomieszczeniu. Jest to więc zamierzony efekt, a nie przypadek. Tym razem zaowocowało to przyjemnym dźwiękiem. Zaimplementowana w MM tioxidowa kopułka Focala jest bowiem często wyeksponowana i przez to zbyt jasna. A przecież jest fenomenalnie dokładna, a jej rozdzielczość stawia ją w równym rzędzie z najlepszymi przetwornikami. Tutaj, poprzez jej stonowanie osiągnięto znakomite rezultaty, przynosząc sporo detali, przy jednoczesnym braku agresji. O tym, że góra jest wycofana o włos bardziej niż zazwyczaj zaświadczyły blachy z płyty "Offramp" Path Metheny Group (ECM 171382), które były bardzo ładne, delikatne itp., a które zazwyczaj minimalnie "dzwonią", ujawniając swoje cyfrowe (płyta została nagrana w początkach lat `80 na sprzęcie cyfrowym) pochodzenie. A tutaj - perlistość, lekkie "ciepełko" na średnicy itp. Na tej samej płycie dała się zauważyć dobra praca basu, który był szybki, zwinny, a miał jednocześnie dobrą konsystencję i schodził całkiem głęboko. Potwierdzeniem tych uwag był dźwięk z płyty "Saxophone Colossus" Sonny`ego Rollinsa (Prestige/JVC, VICJ 60158, XRCD), ponieważ kontrabas został odegrany dokładnie i z dobrym poczuciem tempa. Zachowany "drive" przydał się perkusji, która uderzała rytmicznie, a bębny miały dobry atak i wybrzmienie. W tym przypadku blachy okazały się całkiem otwarte i spostrzeżenia z poprzedniej płyty zostały nieco stonowane. Fantastycznie zabrzmiał saksofon, głęboko z dobrym przydechem, z dobrze słyszalnymi klapkami itp. Tak też było przy innych płytach Rollinsa, a także w nagraniach Getza, gdzie uwagę zwracała dobra barwa i uchwycony "nerw" tego instrumentu. I tak dochodzimy do kilku rzeczy, do których oprócz góry chciałbym się na koniec odnieść. Przede wszystkim sprawa wyższego basu. Jest on w jednym miejscu nieco pogrubiony i słychać, że jest to konstrukcja zamknięta. Owo podbicie słychać zarówno na materiale akustycznym, jak i na bardziej rockowym, np. przy basie z płyty "The Miracle" grupy Queen, cudownie wydanej w Japonii (Toshiba-EMI, TOCP-67353, CD), który co jakiś czas był tłustszy i nie tak zwinny, jak tego oczekiwałem. Być może jest to związane z jej strojeniem, jednak żeby w jakiś sposób nad tym zapanować należy mocno powalczyć z ustawieniem MM i zapewnieniem im dobrego wzmocnienia. Nic nie zdziałamy małymi wzmacniaczami i potrzebna będzie prawdziwa elektrownia, np. Vincent SP-991 Plus, albo i - w niższych przedziałach cenowych - NAD C372 (przynajmniej). W obydwu przypadkach było dobrze, jednak dopiero końcówka Krella Showcase, dzięki znakomitemu tłumieniu, poradziła sobie z tym lepiej. Trzeba jednak zauważyć, że efektu tego nie udało mi się wyeliminować całkowicie. Równie krytyczne okazało się - jak wspominałem - ustawienie kolumn w pomieszczeniu: każde 5 cm w przód lub w tył zmieniało sytuację dość znacznie. A przy wadze kolumn oznacza to sporo pracy. Lepiej więc zaprosić znajomego, zakupić dobre piwo i "powalczyć" (z kolumnami oczywiście). Scena budowana była najlepiej, kiedy kolumny skierowane były w kierunku słuchacza tak, żeby kopułka "widziała" uszy. Warto wypróbować odsprzęgnąć kolumnę od podstawy. I nie można nie wspomnieć o okablowaniu. Najlepiej Micro Monstery zagrały z Velumami LS-G. Tyle tylko, ze zestawienie, z punktu widzenia ekonomiki systemu, było bezsensowne. Rozsądniej, a też nieźle, było z Wireworldami Polaris 5 i XLO Ultra.
PODSUMOWANIE Wojciech Pacuła BUDOWA Micro Monstery należą do szczytowej serii Minimy Audio, w skład której wchodzi jeszcze duża podłogowa kolumna Monster. Wśród najważniejszych wyróżników tej serii materiały firmowe wymieniają: obudowę zamkniętą, układ trójdrożny, spójność fazową głośników oraz sztywną obudowę. I rzeczywiście - kolumny MM są kolumną podstawkową, z obudową zamkniętą, pracującą w układzie trójdrożnym. Na górze najdziemy wklęsłą kopułkę tioxidową Focala, zaś na basie i średnicy głośniki aerożelowe (HDA) Audaxa z serii Prestige, z odlewanymi koszami (o średnicy, odpowiednio - 16,5 oraz 13 cm), które - jak deklaruje firma - zostały zmodyfikowane po kątem pracy w obudowie zamkniętej. Podobnie jak w konstrukcjach JMLaba, głośniki zostały umieszczone tak, aby tworzyły swego rodzaju źródło punktowe. W tym celu nad kopułką umieszczono głośnik średniotonowy i pochylono przednią ściankę w tym miejscu tak, aby skierowany był nieco w dół. Podobnie postąpiono z głośnikiem niskotonowym. Ponieważ osie głośników zbiegają się w jednym punkcie, należy więc eksperymentalnie dobrać odległość od słuchacza. Wyjątkowa jest również obudowa, wykonana ze sklejonych ze sobą płyt MDF o grubości 30 mm, z bocznymi panelami, które podnoszą ten parametr do 60 mm. Dało to bardzo sztywną i "głuchą" na opukiwanie bryłę. Wykończenie obejmuje naturalne forniry w dowolnej kolorystyce lub lakier fortepianowy. Okablowanie pochodzi od Audioquesta (model CV-4). Niestety, nie udało mi się zaglądnąć do wnętrza, ponieważ wszystkie głośniki, jak również solidna mosiężna płytka z tyłu, za którą ukryto zwrotnicę, zostały przytwierdzone do obudowy za pomocą substancji klejącej. Pomimo że jest to niewygodne dla recenzentów, taki zabieg gwarantuje całkowitą szczelność kolumny, o którą w konstrukcjach zamkniętych trzeba dbać. Mogę więc tylko powtórzyć za materiałami firmowymi, iż w zwrotnicy użyto zastosowano komponenty najwyższej jakości: cewki tylko powietrzne - drut OFC 3mm oraz cewki taśmowe, kondensatory SRC w tym cynkowe, jak również rezystory Caddock. Jak można się domyślać, zaciski głośnikowe są pojedyncze, złocone. I w tym jednym miejscu widziałbym coś lepszej jakości - myślę, że w tak prestiżowym produkcie WBT byłoby całkiem na miejscu. Całość jest nieco wyższa niż typowe kolumny podstawkowe, dlatego też firma proponuje własne standy wykonane z granitu, ważące - bagatela - 50 kg każdy. MM są dość przysadziste i głębokie, co sprawia, że trzeba samemu zawyrokować, czy nam się podobają. Niezależnie jednak, co stwierdzimy, trzeba powiedzieć, że wyglądają naprawdę solidnie. MICRO MONSTERCena:9500 zł (+2500 zł standy) Dystrybutor: Minima Audio Kontakt: http://minimaaudio.pl info@minimaaudio.pl telefon:0-52 345-6023 fax: (0-32) 258 07 98 Adres:ul. Gdańska 77, 85-005 Bydgoszcz
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by Studio LooK |