ZAGUBIONA OKTAWA Niemal od samego początku działalności "High Fidelity OnLine", a dokładnie od testu monitorków Zollera Impression Model 1 "odgrażałem się", że chciałbym wypróbować je z dobrym subwooferem. To samo powtórzyło się przy Minimie Audio Talisman 3.2 i kiedy wreszcie dotarły do mnie bardzo fajne kolumienki RW16 angielskiej firmy Revolver, stało się - wypożyczyłem do testu suba. Sens stosowania dodatkowego elementu w sieci skomplikowanych zależności akustycznych jest dyskusyjny i nie ma jednej obowiązującej "wykładni". Dzisiaj trudno sobie wyobrazić półki sklepowe bez subwooferów, jednak nie zawsze tak było. Przed "erą kina" subwoofery występowały sporadycznie i najczęściej były to jednostki pasywne, wchodzące w skład systemów satelitarnych. Obok tego nurtu powoli, acz z determinacją, firmy takie jak REL czy Velodyne, szlifowały swój kunszt i przygotowywały podwaliny pod dzisiejsze status quo. Kina bez subwoofera wyobrazić sobie nie sposób. Inaczej jest w stereo, gdzie trudno sobie wyobrazić jego OBECNOśĆ. A to chyba błąd. Po doświadczeniach z wysokiej klasy jednostkami wspomnianych firm wiem, że dodanie suba, nawet do wysokiej klasy kolumn wolnostojących może czynić cuda. KEF do "klanu" subwooferowców należy od niedawna. W ich konstrukcji bazuje jednak na doświadczeniach zdobytych przy budowie "regularnych" kolumn oraz doświadczeniach - teraz - bliźniaczej firmy Celestion, która już latach 80. proponowała bardzo zaawansowane technologicznie systemy w skład których wchodziły aktywne głośniki basowe. Poszczególne modele KEF-a słyszałem od kilku lat przy okazji różnych wystaw i nieodmiennie byłem mile zaskoczony ich jakością. A, że dystrybutor tej firmy ma swoją siedzibę o rzut beretem od mojego domu, więc któregoś ładnego dnia (a tych tego lata wiele nie było) przytachałem do domu dużą i ciężką paczkę, w której znalazł się trzeci od góry model, PSW3000. Dobrze, że nie mieli wolnych wyższych modeli, bo kto by mi je wniósł? DźWIĘK Fortepian Bosendorfera z nagrania "After All" zamieszczonego na singlu "Strange Little Girl" Tori Amos (Atlantic AT0111CD) niesie bardzo dużo informacji o pracy lewej ręki. Zresztą sama Tori, podkreślając wolny rytm i dość mroczne słowa, gra dużo niskimi rejestrami. Kolumny Revolvera i Zollera przekazywały to bardzo ładnie, miękko i "mrucząco". Nie było mowy o pełnym spektrum dźwięku instrumentu, ale nie czuło się braku czegokolwiek, głównie za sprawą dobrze oddawanych wyższych harmonicznych dźwięków, które zaginęły "w akcji". Również dodanie subwoofera, chociaż poprawiło sytuację, nie skłaniało do jednoznacznej rekomendacji tego kroku. Sprawiło to dopiero jego... wyłączenie. Odłączając PSW3000 tracimy z dźwięku tak dużo, że zaczynamy się zastanawiać, dlaczego wcześniej wydawało się nam, że wszystko jest w porządku - może jesteśmy po prostu głusi? Instrument Tori, wraz z subwooferem odzyskał dolną oktawę i słychać było, ze jest to spory, niezły instrument w stosunkowo niewielkiej przestrzeni. Zastanawiające było również to, że po dodaniu suba na jakości zyskał również głos Amos. I nie chodzi nawet o jego dolne rejestry, które - i owszem - były bogatsze, bardziej soczyste, a raczej o emisję dźwięku przez wokalistkę jako całość. Z subwooferem była ona wyraźniejsza, z dokładniej (tak, tak!) zarysowanymi sybilantami, które nie były oddawane tak płasko jak wcześniej i - co najważniejsze - miał bardziej naturalne rozmiary, bez tego typowego dla minimonitorów pomniejszania skali. Podobnie jak w przypadku fortepianu, tak i tutaj hologram Tori nabrał ludzkich kształtów i realistycznych rozmiarów. W takiej ocenie na pewno pomógł charakter dźwięku samego KEF-a. PSW3000 gra soczystym, zdyscyplinowanym dźwiękiem, który wprawdzie nie ma szybkości drogich subwooferów Martina Logana, B&W czy wyższych modeli samego KEF-a, ale jest bardziej mięsisty i namacalny. Na jego podłączeniu skorzystały również instrumenty z płyty "The Bridge" Sonny'ego Rollinsa (RCA Victor/BMG Heritage 52472 2, "First Editions"), a w tym, przede wszystkim - saksofon i kontrabas. Ten ostatni, bez suba, był zarysowany ładnie i dokładnie, z wyraźnie podawanymi informacjami np. o uderzeniu w strunę, jednak podczas solówki w utworze "Without a Song" schodząc niżej, po prostu znikał. PSW3000 pozwolił mu "odetchnąć" i zagrać całą solówkę na tym samym poziomie głośności. Co więcej, kontrabas nigdy nie zmieniał położenia i "kamieniem" rozbrzmiewał z centrum między głośnikami (patrz - "Ustawienia"), chociaż subwoofer stał za prawą kolumną. Dodanie dołu do saksofonu pozornie niewiele zmieniło - ani barwa, ani dynamika nie przeszły transformacji, jak w przypadku kontrabasu. I znowu, trzeba było wyłączyć KEF-a, żeby zobaczyć, co nam dawał. Bez niego dźwięk saksofonu momentalnie robił się bardziej płaski, jednowymiarowy i zbliżał się do słuchacza, przez co był mocniej związany z głośnikiem z którego wybrzmiewał. Włączenie suba subiektywnie oddaliło instrument i oderwało go od kolumny. Bezdyskusyjny i najbardziej bezpośredni wpływ na barwę miał za to KEF w przypadku gitary elektrycznej, ponieważ jego charakter dobrze współbrzmiał z charakterem pieca, z którego ją "zdjęto". Bezpośrednim beneficjentem dodania subwoofera do systemu będą nagrania rockowe. Każdy utwór z płyty "Binaural" Pearl Jam (Epic) aż krzyczał o dół, którego w monitorkach po prostu nie było. I znowu dźwięk basu dochodził dokładnie ze środka sceny, co szczególnie dobrze było słychać w nagraniu "Nothing As It Seems", które zostało zarejestrowane binauralnie, za pomocą zmodyfikowanej "sztucznej głowy" Neumanna KU-100. Modyfikacja polegała na poprowadzeniu od kanałów usznych "głowy" rurek z PCV, które schodziły się razem przed "głową". Aranżacja taka uwypukla każde, nawet najmniejsze przemieszczenie się instrumentu i powiększa bazę stereo. Tutaj bas musi brzmieć pośrodku, bo inaczej jest zdudniony i rozlazły. Włączenie KEF-a w niczym nie zmieniło perfekcyjnie centralnej pozycji instrumentu. Bez suba bas był zresztą "dwunutowy" i bezbarwny. Równie oczywistym (piszę tak, bo "przećwiczyłem już kilkanaście płyt i powoli stawało się dla mnie naturalne, że sub MUSI towarzyszyć monitorom) było podłączenie KEF-a przy nagraniach muzyki organowej. "Toccata i fuga D-dur J.S. Bacha ("KEF Ultimate Demonstration Disc", Octavia Records Inc., "Promo Disc", SACD) bez suba nie istnieje. Zarówno Revolvery, jak i Zollery oraz Minimy Audio oddawały ten instrument bez polotu i dość mechanicznie. Miało się ponadto wrażenie, że nagranie zostało zarejestrowane w wiejskim kościele, gdzie stoją niewielkie organy, które właściwiej należałoby nazwać piszczałkami. KEF przekonstruował je w piękny, duży instrument, umieszczony w dużej przestrzeni. Subwoofer KEF-a oczywiście nie jest bez wad. Końcówki fraz zagrane na najniższych manuałach były nieco przeciągnięte. W muzyce rozrywkowej w ogóle się tego nie zauważy, jednak w muzyce klasycznej, można to "wyczaić". Bardzo nisko z PSW3000 też nie zejdziemy, bo ostatecznie jest to niewielkie urządzenie. Dlatego też syntetyczne dźwięki z płyty "Digivooco" Adama Pierończyka (PAO 10230) przy najniżej zagranych frazach nieco zanikały. Dzieje się to jednak na tyle nisko, że przy "żywych" instrumentach dość trudno będzie tam dotrzeć. A przecież muzyka elektroniczna, jak np. z płyty "Kid A" Radiohead (Parlphone/EMI 27753 2) czy znakomity soundtrack Petera Gabriela do filmu "Long Walk Home" (Real World/Virgin PGCD10) zabrzmiały z KEF-em znakomicie - oddał on pełnię i zależności dynamiczne tych nagrań wzorowo. Ciekawym doświadczeniem było dodanie suba do pełnozakresowych kolumn (pasmo do 33Hz) Centurion Sound&Line. Okazało się, że nawet takie konstrukcje mogą zyskać na subwooferze. I nie chodziło nawet o głębokość najniższego basu, choć KEF schodzi nieco niżej, ale o jego energię poniżej 35Hz. Tutaj dodanie PSW3000 czyniło przedziwne rzeczy - głosy były lepiej wypełnione, zaś perkusja miała krótszą, czytelniejszą stopę, chociaż wcześniej Centuriony "odwalały" swoją robotę bez zarzutu. Miesiąc spędzony z KEF-em trochę zmienił mój pogląd na komplikację systemu. Za każdym razem jego dodanie do systemu poprawiało sytuację , a jego wypięcie było dość bolesne. Każde pomieszczenie rządzi się oczywiście swoimi prawami, co jest szczególnie istotne w przypadku niskich częstotliwości. Dlatego też takie zestawienie należy "przebadać" samodzielnie i - nie spieszyć się. Przyzwyczajeni do brzmienia naszych kolumn nie od razu możemy zaakceptować zmian, jakie subwoofer wnosi do brzmienia, nie dlatego, że robi coś złego, tylko, że robi to inaczej. Wojciech Pacuła USTAWIENIA Dla osiągnięcia właściwego efektu, kluczowe jest prawidłowe wyregulowanie subwoofera. W każdym pomieszczeniu będzie ono nieco inne, jednak podaję parametry, z jakimi ja pracowałem, żeby był jakiś punkt wyjścia. Pierwszym i najważniejszym "przykazaniem" jest takie ustawienie głośności suba, żeby nie dało się zauważyć, że pracuje. O jego obecności ma zaświadczać dopiero jego BRAK po wyłączeniu, Myślę, że nienajlepsze opinie o subwooferach wzięły się z tego, że jego poziom zawsze był zbyt wysoki. Najlepiej ustawić go na linii kolumn, albo tuż za nimi. To nieprawda, że subwoofer poniżej, powiedzmy, 90Hz promieniuje dookólnie, ponieważ wyżej emitowane są również zniekształcenia, harmoniczne oraz drgania obudowy, które momentalnie pozwalają go zlokalizować. W moim przypadku znalazł się za prawą kolumną, oddalony od ściany tylnej o ok. 1m. Poziom głośności będzie zależny od skuteczności kolumn oraz poziomu wyjściowego w przedwzmacniaczu. W moim przypadku, z preampami Vinncenta oraz regulowanym wyjściem Lektora Grand było to +7 (chodzi o ilość zapalonych diod wskaźnika), faza - +4 oraz częstotliwość odcięcia +7, a z Centurionami: +4. Korzystałem głównie z wejścia niskopoziomowego. BUDOWA PSW3000 jest niemal dokładną kostką o boku 400 mm, podniesioną na dość wysokich (35 mm) wykończonych gumą nóżkach. Jest to konieczne, ponieważ głośnik o średnicy 250 mm i papierowej, powlekanej membranie, wraz z podłużnym wylotem bas-refleksu, skierowany został ku podłodze. Dzięki temu ustawienie suba nie jest aż tak zależne od pomieszczenia. Na górze umieszczono płat przyciemnianego szkła, który ma za zadanie usztywnić konstrukcję (jak w urządzeniach dCS-a), ale ma też znaczenie praktyczne - możemy mieć pewność, że wycieranie kurzu nie zniszczy jego powierzchni. Z przodu widoczne jest wypukłe plastikowe okienko, pod którym pali się dioda gotowości oraz wyświetlany jest poziom głośności, częstotliwości odcięcia oraz fazy. Jest to "załatwiane" przez linijkę pomarańczowych diod. PSW3000 jest spełnieniem marzeń dla każdego, kto lubi eksperymentować, ponieważ wszystkie nastawy oraz przełączanie w stan standby dokonywane są za pomocą pilota. Tylna, wykonana ze stalowego płata, ścianka mieści wszystkie wejścia i wyjścia - komplet wysokopoziomowy do podłączeni bezpośrednio z kolumn, wejście stereo RCA niskopoziomowe z przedwzmacniacza oraz wyjście RCA poprzedzone filtrem dolnoprzepustowym, które pomoże wpiąć subwoofer pomiędzy przedwzmacniacz i końcówkę, odciążając ją i głośniki od niskich częstotliwości. Tutaj też mamy dwa guziczki pozwalające na ręczną regulację poziomu wejściowego. Wzmacniacz został przygotowany przez zewnętrzną firmę i zamknięty w plastikowej puszce. Wiadomo o nim tylko tyle, że pracuje w klasie D i ma moc 300W. Wykończenie stanowi sztuczna okleina, która jest jednak znakomicie wykonana i położona. Całość jest zgrabna i bardzo przyjemna dla oka.
KEF PSW3000 Dystrybutor: Audio Center Kontakt: |
||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by Studio LooK |