SAGA RODU Π`JECTÓW Opisane w poprzedniej części "Sagi..." trzy gramofony - Debut II (właśnie "ujawniła" się jego najnowsza wersja - test już wkrótce w "Audio"), 1 Xpression oraz 2.9 Classic, są, w pewnym sensie, urządzeniami budżetowymi, w których większa część konstrukcji wynikała z daleko idących, acz w obliczu ceny, nieuniknionych kompromisów. Najważniejsze, a które na dźwięk gramofonu wpływ mają największy, to nieodsprzęgane chassis oraz stosunkowo lekki talerz. Słysząc więc, do czego są zdolne niedrogie gramofony PJ, z tym większą ciekawością można zadawać sobie pytanie: "A co, jeśliby "podarować" im któryś z tych elementów na wysokim poziomie?" I chociaż można je uznać za pytanie retoryczne, to znajdziemy jednak w kolekcji Pro-Jecta konstrukcje, które w jakiś sposób próbują na nie odpowiedzieć. Mowa o Perspective oraz RPM9. PERSPECTIVE Gramofon Perspective stoi na szczycie linii nazwanej "Design". Jest w tym jakaś logika, ponieważ wygląda on znakomicie - z akrylowym chassis, metalowymi elementami subchassis oraz aluminiowym ramieniem. Jako jedno z niewielu urządzeń Pro-Jecta (poza 6.9 oraz najnowszym 2 Xpression) posiada ono odsprzęgnięte subchassis. Oznacza to inny od pozostałej "braci" dźwięk. Dodatkowym czynnikiem różnicującym jest materiał chassis głównego, które w tym przypadku jest akrylowe. Połączenie tych dwóch elementów przyniosło przede wszystkim uspokojenie dźwięku. Poszczególne instrumenty z płyty nagranej w rocznicę powstania Carneggi Hall wydobywane były z ciszy (oczywiście względnej) ze spokojem i nieco od niechcenia. Dawało to niestresujący i przyjemny przekaz. Właśnie "przyjemny" jest jednym ze słów-kluczy opisujących zachowanie się Perspectiva. Niezależnie od tego, czy odtwarzałem komercję z płyt The Singles 86>98 Depeche Mode (Mute LMUTEL5), Quartet Ultravox (Chrystalis Records 41394-1) czy też przepięknego Händla (16 Koncerte fürOrgel und Orchester, EMI 1C065-14 053Q, nagranie kwadrofoniczne SQ), czeski gramofon zawsze podawał całość z nieco upiększonym obliczem. Nie oznacza to zafałszowania dźwięku, takie prostactwo to nie ta liga, poziom precyzji był bowiem wysoki, ale raczej dodanie do dźwięku tego czegoś, co pięknej kobiecie pozwala nosić biżuterię z wdziękiem i klasą. W kategoriach absolutnych, porównując do RPM9 i LINN-a Sondek LP12 słychać, że Perspective minimalnie wygładza krawędzie dźwięków. Jesteśmy oczywiście na tak wysokim poziomie, że każde muśnięcie gitary z wymagającej płyty Joan Baez (Portrait of..., Fontana TFL 6077) było oddane wiernie i całkiem dokładnie. Jednocześnie jednak średnica była nieco gęstsza i "dopalona". Nie można było więc mówić o super-dokładnym rysunku LINN-a, ani o szybkości RPM9. Wystarczy jednak posłuchać przez kilka chwil, żeby stwierdzić, że właściwie w niczym to nie przeszkadza i można słuchać muzyki godzinami, bez jakiegokolwiek dyskomfortu. Wydaje się, że w tym przypadku połączone zostały najlepsze cechy Classica 2.9 oraz RPM9 - słodka góra oraz precyzja basu. Oczywiście, nie ma urządzeń idealnych, dlatego też każda z tych cech nieco kompromisowo potraktowała drugą stronę - a to łagodząc atak blach, a to nieco luzując bas. Summa summarum - wyszło to naprawdę ciekawie. Nie można oczywiście mówić o tym, że jest to szczyt możliwości techniki analogowej, bo po cóż Pro-Ject, firma na wskroś rozsądna, proponowałby droższe modele? Słychać to np. w przypadku bardzo dobrze zrealizowanej ("half speed mastering") płyty Andreasa Vollenweidera Caverna Magica (CBS 25 265). Rozpoczynające je kroki, szepty, szurania są przez precyzyjniejsze maszyny pokazywane z ogromnym zaangażowaniem do tego stopnia, że słuchacz, który cierpi na klaustrofobię najprawdopodobniej, na wszelki wypadek, ma pod ręką walerianę. To nieprawda, że elektroniczne instrumenty są płaskie i bez życia. Niewiele jest jednak urządzeń, które potrafią właściwie oddać ich charakter, bo albo jest zbyt ostro, albo wszystko jest zbyt stłumione. Perspective, pomimo wspomnianego złagodzenia dźwięku wydobywa z płyty owe charakterystyczne niuanse bardzo dobrze. Lekka homogenizacja przekazu w żadnym stopniu nie przeszkodziła przepięknie nagranemu wokalowi Mela Tormé z płyty Oh, You Beautifull Doll (The Trumpets of Jericho 90 4333 980, 180g) zabrzmieć po prostu pięknie. Głęboki, aksamitny głos przyda się na niejednej prywatce i w niejednej (intymnej) sytuacji... Dodatkowym plusem tej konstrukcji jest jej bezproblemowa współpraca z niemal każdą wkładką, którą miałem pod ręką - od MM Ortofona 530 MkII, 540 MkII, Audio-Techniki, Goldringa 1042, aż do drogiego Dynavectora Karat 23 R. BUDOWA Perspective jest zbudowane na chassis z płata akrylu, posadowionego na trzech kolcach, których wysokość można regulować. Przedłużeniem dwóch przednich są słupki, które stanowią oparcie dla pokrywy z przezroczystego kawałka plastiku. Na tym samym poziomie sztywno przykręcono synchroniczny silnik prądu zmiennego (16V). Jest to jeden z elementów w którym widać dążenie do bezkompromisowych rozwiązań. Dostajemy bowiem osobny silnik (cały!) dla prędkości 33,3 oraz 45 rpm (78 rpm - opcjonalny) z wyłącznikiem na jego obudowie. Na jego osi osadzono aluminiową rolkę, z której moment obrotowy przenoszony jest na aluminiowy, pokrywany winylem o grubości 4 mm, talerz o wadze 2,6 kg. Subchassis wykonano z aluminium. Ma ono optymalizowany kształt i wspiera się na głównym chassis za pomocą trzech tłumionych sprężyn. Pośrodku, pod talerzem umieszczono wykonany z mosiądzu pręt, zanurzony w pojemniczku z płynnym silikonem. Dzięki niemu można dostroić częstotliwość rezonansową całości tak, żeby była zamieniana w ciepło. Płytę do całości można docisnąć zakręcanym krążkiem dociskowym. Ramię w egzemplarzu, który testowałem, to Pro-Ject 9 - takie samo jak w Classiku 2.9. Przewody połączeniowe RCA są odłączalne.
DŹWIĘK - RPM9 Wbrew pozorom, RPM9 jest najdroższym gramofonem Pro-Jecta. Mogłoby się wydawać, że palmę pierwszeństwa w tej mierze dzierży Perspective, głównie ze względu na odsprzęgnięte subchassis, jednak tylko RPM9 może się pochwalić tak znakomitym talerzem i napędem znajdującym się poza nim. Duża masa tego elementu wraz ze znakomitym ramieniem węglowym "9c" (jest ono, przynajmniej według mnie, znacznie lepsze od metalowego "9") dają w efekcie szybki, dokładny i precyzyjny rysunek. Jest jednakże pewien problem, z którym będą sobie musieli poradzić przyszli użytkownicy: w przeciwieństwie do Perspectiva, "9" jest wrażliwa na rodzaj zastosowanej wkładki. Nie ma jasnej reguły, według której urządzenie "dogaduje" się z tym elementem, ale wydaje się, że generalnie lepsze efekty osiągnąłem z wkładkami o większej masie. Leciutkie Ortofony - np. 540 MkII - grały zbyt lekkim i nie do końca wypełnionym dźwiękiem. "Dziewiątka" jest na szczęście na tyle przejrzystym gramofonem, że jej dźwięk w łatwy sposób możemy modyfikować poprzez wymianę wkładki. I tak, ze znakomitą wkładką MM Regi Exact dźwięk był gładki, nieco słodkawy, z bardzo dobrze wybudowaną górą i pełnym, wciągającym środkiem. Goldring 1042 zagrał dynamicznym i pełnym werwy dźwiękiem, który pozwolił przesłuchać wszystkie, często dawno nie słuchane płyty rockowe, jak koncert AC/DC "If You Want Blood" (Atlantic ATL 50 532). Czuć było charyzmę Scotta i pełną werwy młodzieńczą pasję braci Young. Podobnie było z płytami Depeche Mode i itd., itd. Najprecyzyjniejszą wkładką MM okazał się jednak Shure V15 MkIII, który w bardzo dobry sposób imitował zachowanie drogich wkładek MC. Nie da się jednak powiedzieć, żeby RPM9 był gramofonem bez wyrazu. Bez względu na to, z jaką wkładką pracował, nawet z wyjątkowo przezroczystym Dynavectorem Karat 23 R, zawsze dało się odczuć to "coś", co wnosił od siebie. Przede wszystkim RPM9 jest wyjątkowo dokładny i "uważny". Jeżeli materiał zarejestrowany na płycie był nieco suchy i słychać było, że jest to produkcja wielosesyjna, studyjna, z wypreparowanymi ścieżkami, niezliczonymi "nakładkami", to aspekt ten zawsze był mocno naświetlany. Płyty takie jak "Man and Woman" Simply Red (Elektra 9 60727 1, kopia kanadyjska) brzmiała właśnie w ten sposób - nieco bez życia, absolutnie bez niskiego basu. Z drugiej strony, wszelkie smaczki aranżacji (a talentu w tej dziedzinie wokaliście i liderowi grupy nie można odmówić), jak "plumkająca" gitara z utworu "Suffer", były czytelne i pozwalały było docenić pomysły Hucknalla. Polskie płyty nagrywane były w niezbyt szczęśliwy sposób - sucho, z płaskimi, mocno skompresowanymi wokalami. Wszystkie te elementy były dodatkowo uwypuklane przez fatalne nacinanie i materiał z którego próbowano je wytłoczyć. Pro-Ject niczego w tej mierze nie zmieni, ani nie upiększy. Ale... Dostaniemy za to sporo szczegółów i informacji, które przez gramofony Regi P2 i P3 są maskowane. Wciąż oczywiście będzie to ta sama płyta i będzie brakowało dynamiki w wokalach, który tak jak w przypadku utworu "śmierć dyskotece" Lombardu, śpiewanego przez Małgorzatę Ostrowską ("śmierć dyskotece", Polskie Nagrania Muza SX 2109) był mocno schowany za perkusję. Kiedy jednak wrzucimy na talerz dobrze nagraną i wytłoczoną płytę, jak fenomenalną reedycję "Friday Night in San Francisco" (Philips/Hi-Q Records/Pro-Ject6302137, 180g), wszystko ożywa - gitary mają prawdziwie nylonowe struny, a publiczność jest w tym samym pomieszczeniu co muzycy. Tak było zresztą za każdym razem - tylko w tym przypadku precyzja umożliwiła zabrzmieć płycie Joan Baez (Portrait of..., Fontana TFL 6077) w tak dokładny i pełen muzyki sposób. Podobnie było z płytą Oh, You Beautifull Doll Mela Tormé (The Trumpets of Jericho 90 4333 980, 180g), gdzie pełny i ciepły głos wokalisty unosił się między głośnikami. PODSUMOWANIE RPM9 jest bardzo udanym gramofonem. Myślę, ze bezwzględnie najlepszym w dorobku Pro-Jecta. Nie jest oczywiście urządzeniem doskonałym - nie do końca stabilne sprzęgnięcie pomiędzy motorem i stojącym na dość podatnych nóżkach gramofonem powoduje, że słychać lekkie zmiany w wysokości fortepianu. Są one jednak niewielkie i trzeba być prawdziwym fanatykiem, żeby się na to obrazić. BUDOWA Główne chassis gramofonu wykonano z płyty MDF o grubości 40 mm, polakierowanej na stalowo-szary kolor. Dostępna jest również wersja wykończona lakierem fortepianowym oraz droższa wersja z akrylowym subchassis. Ma ono kształt kropli, gdzie w najwęższym miejscu umieszczono ramię. Talerz jest akrylowy (matowy), jest bardzo masywny i ma grubość 40 mm. Całość stoi na trzech dość dużych, wykręcanych nóżkach, za pomocą których ustawiamy poziom (do kompletu dołączona jest niewielka poziomica). Ramię 9c jest typową konstrukcją "gimballed", jednak zamiast aluminiowej rurki mamy rurkę węglową. Materiał ten, stosowany głównie przez angielskiego Wilsona Benescha, charakteryzuje się wielokrotnie niższymi rezonansami. Na jego końcu umieszczono aluminiową główkę, identyczną jak w standardowym ramieniu. Trzpień z przeciwwagą jest plastikowy, zaś antyskating, jak we wszystkich ramionach Pro-Jecta, został wykonany z żyłki i maleńkiego obciążnika. Ważnym elementem wyposażenia jest ciężki krążek dociskowy. W przeciwieństwie do krążka w Perspectivie, który był lekki, ale za to dokręcany, tym razem wystarczy nałożyć go na oś. Silnik, zamknięty w solidnej metalowej obudowie i posadowiony na dodatkowym elemencie, który ma stabilizować jego pracę, jest umieszczany poza chassis. Na jego osi umieszczono winylowy krążek, gdzie, manualnie, zmieniamy prędkość obrotową. Trzeba tylko zwrócić uwagę, aby gumowy pasek przenoszący moment obrotowy na talerz, nie był nadmiernie rozciągnięty, co niestety zdarza się w większości salonów prezentujących gramofony. Do kompletu dołączony jest stosowny plastikowy dystans. I chociaż z początku może się on wydawać zbyt mały, to tylko ta odległość gwarantuje najmniejsze przenoszenie drgań z silnika na talerz.
NA KONIEC W ofercie Pro-Jecta znajdziemy niemal wszystkie gramofony, o jakich moglibyśmy zamarzyć - nieodsprzęgane, odsprzęgane, z drewnianym chassis i akrylowym, talerzem z akrylu, MDF-u i aluminium. Jedno co je łączy, to wysoka jakość wykonania i dźwięku. Pomimo to, da się wytypować kilka urządzeń, które wybijają się nawet ponad ten wysoki poziom. Są to: przede wszystkim Debut, teraz w trzeciej odsłonie (niedługo test w "Audio". Jest to najtańszy i bardzo dobry sposób na to, żeby umilić sobie życie. Prawdziwym hitem jest jednak 1 Xpression - daje on przedsmak tego, co mają do powiedzenia naprawdę drogie gramofony. Myślę, że jest to zasługa węglowego ramienia, w które został uzbrojony. I wreszcie RPM9 - najdroższa konstrukcja PJ, która jest naprawdę precyzyjnym instrumentem. Wydaje się również, że ramiona węglowe PJ grają lepiej niż aluminiowe. Są przede wszystkim precyzyjniejsze, z lepszym wypełnieniem środka i basu. Teraz wypada tylko czekać na naprawdę hi-endowy gramofon. W planach od dłuższego czasu jest RPM10, jednak kiedy go zobaczymy - nie wiem. I jeszcze jedno - kupując gramofon, najlepiej od razu zaopatrzyć się w Speed Boxa SE - poprawa jest wyraźna, nawet przy 1 Xpression. Wojciech Pacuła Dystrybutor: VoiceCena [zł]: Perspective (bez wkładki): 3790 zł RPM9 (bez wkładki) 4490 zł Kontakt: |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by Studio LooK |