WYSTAWA - REPORTAŻ
WYSTAWA BENEFIT CZYLI ŁÓDź SIĘ BAWI...

Przyzwyczailiśmy się, że wystawy zwizane z branżą audiowizualną organizowane są przez pisma specjalistyczne, ewentualnie przez organizacje (tak jak High End w Monachium). Nieczęsto słychać o wystawach przygotowywanych przez salony czy sieć sklepów. A przecież na świecie takie imprezy są i mają się bardzo dobrze. Spotkania tego typu mają swoją specyfikę. Przede wszystkim są mniejsze, dlatego też każdy z odwiedzających pomieszczenia z urządzeniami może w spokoju, bez rozpychania się łokciami posłuchać swoich płyt. Równie ważna jest też atmosfera koleżeńskiego spotkania. I to już wystarczy, żeby czuć się zachęconym. Kiedy więc łódzki Benefit podał wiadomość, że organizuje tego typu spotkanie, wielu z ciekawością zastrzygło uszami.

Żeby jednak pozostać w konwencji nieco odmiennej niż reportaże z "regularnych" wystaw, popatrzmy na całość z nieco innej pozycji - z pozycji Przemka, "człowieka" Benefita, który wystawę przygotowywał:

"Wystawę rozpoczęliśmy w wyznaczonym terminie. Od samego początku zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Niekiedy to, co się działo nieco nas nawet przerażało. Początkowo nie wiedzieliśmy, gdzie mamy biec, z kim rozmawiać, co włączyć, bo wszyscy chcieli tego od nas w tej samej chwili. Najważniejszą rzeczą, jaka do nas należała, jak to na wystawie, to prezentacja sprzętu audio oraz video. Pomimo że sercem byliśmy przy tradycyjny stereo, to szczególną uwagę zwiedzających przyciągnął nowy, 63-calowy ekran plazmowy Fujitsu. Piękna forma, wyjątkowo dobry - jak na tak dużą przekątną - obraz, najnowsze osiągnięcia technologiczne to jej główne zalety. Zresztą, inne ekrany plazmowe, które prezentowaliśmy wypadły również bardzo dobrze. Być może jest to więc moment, od którego można uważać tę technologię za "dojrzałą"? Po zakończeniu przygotowanych przez nas prezentacji, w godzinach otwarcia wystawy, zorganizowaliśmy pokazy dla naszych stałych klientów oraz "vipów". Pokazy te miały indywidualny, półoficjalny charakter i połączone były z zawziętymi dyskusjami na tematy hi-fi audio i high-end. Spotkania takie trwały nierzadko do późnych godzin nocnych.

Duże wrażenie, szczególnie jeżeli chodzi o stylistykę, wywarł na nas zestaw firmy Revox. Amplituner do kina domowego tej firmy to znakomite urządzenie ze względu na jego funkcjonalność i nowoczesne wzornictwo. Zestaw stereofoniczny Revox składający się ze wzmacniacza tunera i CD współpracował z kolumnami JMLab z serii Electra. Konfiguracja ta dała ogromny, mocny i zdecydowany dźwięk. Uwagę zwiedzających zwróciła również elektronika NAD-a: wzmacniacz serii Silver oraz odtwarzacz CD, do których podpięte zostały kolumny Danish Physics. Ta duńska firma jest raczej manufakturą niż "fabryką" nastawioną na produkcję przemysłową, jednak niejedna renomowana firma w konfrontacji z nią wypada raczej blado.  Piękna stolarka, świetny, nasycony, barwny i zmysłowy dźwięk. Wielkie brawa dla Danisha i NAD-a - grało naprawdę pięknie.

W dziedzinie hi-endowego kina domowego królowała Intergra Research - zestaw składający się z wielokanałowej końcówki mocy (przygotowanej przez amerykańskiego BAT-a), przedwzmacniacza/procesora (w którego powstaniu palce mazał również amerykański specjalista od "cyfry" - Apogee) oraz odtwarzacz DVD. Do zestawu podłączony został zestaw kolumn Tannoy Dimmension, a referencyjną kropkę nad "i" postawiliśmy podłączając cały ten zestaw referencyjnym okablowaniem firmy Kimber Cable oraz Srtaight Wire. Długo można by opowiadac o zaletach tej konfiguracji. Dźwięk jaki się z niej wydobywał był piękny, przyjazny, a rozdzielczość prawdziwie referencyjna. Było tak dostojnie i hi-endowo, ze co poniektórzy zwiedzający zapadli na chorobliwa chęć posiadania takiego zestawu. Ach, gdyby nie ta cena...

Sporo czasu "zabawialiśmy się" zestawem MBL-a.  W skład zestawu wchodziły: dwa monobloki, przedwzmacniacz, odtwarzacz CD, przetwornik analogowo-cyfrowy oraz firmowe kolumny.  I znowu mieliśmy zabitego ćwieka - dźwięk był naprawdę wysokiej próby, ponieważ był plastyczny, poukładany i detaliczny aż "do bólu". Nasze największe zainteresowanie wzbudził przetwornik cyfrowo-analogowy. To cudne urządzenie dekoduje prawie wszystko co się do niego podłączy. Na koniec pozostał nam jeszcze jeden zestaw: Gryphon z kolumnami Sonus Faber.

Odtwarzacz CD to sam Mr Mikado, zaś wzmacniacz to rozpoczynający ofertę Gryphona Calisto 2100. I znowu w wyniku eksperymentow i "majsterkowania" zdecydowaliśmy się połączyć ten "zestawik" referencyjnym okablowaniem-mixem, tzn. przewodem van den Hula i Staight Wirem. Na końcu kabelków znalazły się Sonus Fabery Creamona.  No i stalo sie - zagrało jak malina , wygladalo jak z kosmosu... To był szok dla zwiedzajacych i nokaut dla konkurencji. Piekne drewniane kolumny, kompakt niczym latajacy spode,. kable grubsze od nogi hipopotama. W efekcie tych "czarów" i "egzorcyzmów" powstał audiofilski zestaw marzeń. Niektórzy spośród naszych znajomych założyli już sektę Gryphona i oddają mu cześć regularnie w domu..." 

Taaak... Podzielmy to przez dwa, wyciągnijmy całkę i rozłóżmy na czynniki pierwsze - ostatecznie mówił to sam zainteresowany. Tyle tylko, że mówił to tak przekonywająco. Może rzeczywiście coś w tym jest...

Wysłuchał i spisał: Wojciech Pacuła

Miejsce: F.H. BENEFIT SALON AUDIO/VIDEO Łódź

© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by Studio LooK