AKG mocno związana jest ze środowiskiem studyjnym. Można nawet powiedzieć, że jest to firma z sektora profesjonalnego, która jednak co jakiś czas przygotowuje produkty dla zwykłych śmiertelników. Słuchawki z tego działu, bo o nich mowa, co jakiś czas szturmem zdobywają nagrody we wszystkich prestiżowych pismach specjalistycznych - co można zrozumieć, ostatecznie mamy do czynienia z prawdziwym wyjadaczem - jednocześnie z - co już nie jest takie oczywiste - uznaniem użytkowników. Zamawiając do testu najnowsze modele: K 601 (test ukazał się w "Audio" 11/06) oraz flagowy K 701 co nieco o nich wiedziałem, bo i czytałem entuzjastyczną recenzję w amerykańskim "Stereophile'u" , i z wielką atencją wypowiadała się o nich firma HeadRoom, w tej chwili najbardziej wiarygodny specjalista od słuchawek, wzmacniaczy słuchawkowych itp. na świecie. Ale... Prawdę mówiąc czytałem już tyle entuzjastycznych recenzji, tyle zachwytów wylało się na moje kolana z przewracanych przeze mnie kartek, że już nie robi to na mnie wrażenia. Najważniejsza jest bowiem - jak mawia mój przyjaciel, towarzysz broni w walce o lepszy świat, w którym jest tylko dobry dźwięk - organoleptyka. Nacechowane pozytywnym przekazem sygnały dochodzące z opiniotwórczych kręgów, od ludzi, których szanuję, są jednak ważnym sygnałem, że jest COŚ, czym trzeba się zainteresować. Stąd K 701 w "HIGH Fidelity OnLine". Model ten, po wycofaniu ze sprzedaży fenomenalnych i absolutnie idiosynkratycznych słuchawek K 1000, jest flagowym produktem firmy AKG, co widać, słychać itd. Wykończony znakomicie wyglądającym, połyskliwym materiałem, przypominającym porcelanę, swoim białym kolorem niespodziewanie wpisuje się w i.podofilskie czasy, nadając im nowy wymiar przez naturalną skórę elementu podtrzymującego i aluminiowe kształtki łączące skórę z muszlami. I do tego szary kabel. Produkt wygląda niesamowicie, co firma zdyskontowała, przygotowując (w komplecie) specjalną aluminiową podstawkę, w której słuchawki mogą spoczywać. Od razu powiem, że pierwsze wrażenia z odsłuchów nie były specjalnie zachęcające - K 701 słuchałem tuż po K 601, które testowałem wcześniej (terminy w "Audio" gonią, że aż strach) i nieco mnie odrzuciły zmulonym, zlepionym dźwiękiem. >Po przejściu na tańszy model wydawało się, że otwiera się jakieś okno, albo cała manufaktura okien, że światło dobiega nie przez przybrudzony świetlik, a prosto z toposfery. Nie zwróciłem uwagi na jeden szczegół - na wygrzewanie. Wiem, wiem, że to w wielu przypadkach ma znaczenie. Jednak nigdy w słuchawkach nie słyszałem aż tak długiego procesu wygrzewania. A pomylić się mogłem. Tak mi się przynajmniej wydaje. Obydwie pary otrzymałem "brand-new", zapakowane i dziewicze. K 601 przez jakiś czas słuchałem jednak siedząc przy komputerze, podłączone do przenośnego radyjka. Późnym wieczorem, po pracy nie zauważyłem, że go nie wyłączyłem i tak grały dopóki bateria się nie wyczerpała, czyli jakieś 20-25 godzin. Trochę więc pograły zanim się do nich przymierzyłem na poważnie. K 701 z kolei włożyłem i od razu oczekiwałem nie wiadomo czego. A, jak się okazuje, dla uwolnienia swojego potencjału potrzebują one grać tyle samo co głośniki, czyli 100 i więcej godzin. Naprawdę. A kiedy już się nagrają, wtedy przychodzi magia. ODSŁUCH Od dwóch lat korzystam (na zmianę z innymi - m.in. Beyerdynamic DT-990Pro; test TUTAJ), Ultrasone PROLine2500; test TUTAJ, co jakiś czas STAX-y) ze słuchawek AKG K 271 Studio. To typowe słuchawki studyjne, o zamkniętej budowie, dokładnym, nie zawsze wystarczająco wypełnionym, acz precyzyjnym dźwięku. K 701 to zupełnie inna bajka, bajka z lepszym zakończeniem, większą ilością królewiczów i królewien, pościgów i całowania. Bajka z happy-endem. W notatkach w tym miejscu, zaraz po pierwszych słowach opisu zanotowałem, że to najlepsze słuchawki dynamiczne, jakie do tej pory słyszałem, lepsze nawet od moich absolutnych faworytów (które jednak wcale na tym nie tracą), flagowców Ultrasone. Nie będę jednak tego bezrefleksyjnie przepisywał, bo chociaż to w jakiejś mierze prawda, to takie jednoznaczne deklaracje nie zawsze wychodzą na dobre. Bo ostatecznie zaraz może się zjawić coś jeszcze lepszego i co wtedy? Znowu zmiana lidera? - To trochę niepoważne, ostatecznie, jeśli coś było dobre, to takie pozostaje. Właściwiej będzie więc powiedzieć, że udały się słuchawki austriackiej firmie (AKG należy do amerykańskiego kolosa Harman International Company ), oj udały, że pozazdrościć (tym, którzy je mają dla siebie - tak jak ja...). A najważniejsze w charakterystyce K 701 jest to, że są ogromnie, wręcz obrzydliwie przyjemne w słuchaniu.Z ich dźwięku wyeliminowano wszelkie podbarwienia, wyostrzenia i rozjaśnienia góry, które w jakimś stopniu powodują, że K 271 w pierwszej chwili wydają się bardziej szczegółowe, a które przez to szybciej męczą. W K 701 uzyskano niesamowitą plastykę. Głos Diany Krall gościnnie występującej na płycie Anthony Wilson Nonet "Power of Nine" (Groove Note, GRV1035-3, SACD/CD; recenzja TUTAJ) był ze swoim ciepłym tembrem na wyciągnięcie ręki. Na kolana powala też dynamika słuchawek. Nie chodzi o to, jak głośno potrafią grać bez kompresji, po pod tym względem zarówno Ultrasone, jak i studyjne AKG radzą nieco sobie lepiej, ale o to, że w ich dźwięku jest niesamowita głębia, oddech między instrumentami, niezależnie czy grają one głośno czy tylko szemrzą - efekt sprawiający, że kiedy wchodzi np. gitara elektryczna niemal czujemy uderzenie w strunę, jej fizyczność, która jest tuż, tuż. W porównaniu z AKG Ultrasone brzmią szybciej i bardziej dobitnie, pokazują mocniej zaznaczone krawędzie. Nie mają jednak tej plastyki, tej zdolności separacji instrumentów nie tylko fazą ataku, krawędzią, ale także obłościami, podtrzymaniem, drobnymi różnicami w barwie. W porównaniu ze STAX-ami Omega II słychać, że owa szybkość i bezkompromisowość niemieckich Ultrasone PROLine 2500 wynika z lekkiego wyciągnięcia, wyfrezowania części średnicy. Nie jest to złe samo w sobie, ale jest pewnym działaniem na dźwięku, które raz się sprawdza, a raz nie. AKG z kolei zakres ten minimalnie cofa. Słychać to dobrze jako ogólne przyciemnienie dźwięku, przywołujące na myśl Sennheisery HD650. Kiedy Krall nabiera powietrza Ultrasone pokazują to mocno, naturalnie, podczas kiedy AKG nieco przyciemniają ten moment, cofają, pokazując mocniej niższą średnicę. To jednak drobne odstępstwo, które w jakiś sposób przekłada się na lepszą ogólną równowagę tonalną. Jakoś jest tak, że płaska charakterystyka słuchawek to murowany ból głowy. To dlatego nigdy nie lubiłem HD600 Sennheisera, a tak przypadł mi do gustu nowszy model HD650. K 701 są zresztą i tak lepsze. W każdym razie zdolność słuchawek AKG do oddania subtelnych niuansów fortepianu i kontrabasu na płycie "Momentum" Akiko Grace (JRoom/Columbia, COCB-53547, CD) oraz genialny, niski, mięsisty bas z utworu "Root Beer" z płyty "American Beauty" (Dreamworks 50233-2, CD) były fenomenalne. Ze słuchawek dynamicznych jedynie Ultrasone potrafią przy tym ostatnim nagraniu zejść nieco niżej. K 701 wymagają dobrego wzmacniacza słuchawkowego. Najlepiej lampowego. Wypróbowałem je z kilkunastoma modelami, w tym z bardzo przecież dobrym i drogim wzmacniaczem Perreaux SXH1 i zawsze lepiej grały z dobrą lampą. Najlepszym partnerem okazał się wzmacniacz Lebena CS-300 (test TUTAJ), jednak przy cenie 10 000 zł raczej o to nietrudno... W każdym razie, AKG K 701 to fenomenalne słuchawki, które wygodnie się nosi i można ich słuchać bardzo długo bez zmęczenia. Zostają więc w Redakcji jako słuchawki odniesienia (obok już wiekowych Beyerów i nowszych Ultrasone). BUDOWA AKG wypunktowuje następujące cechy szczególne modelu K 701:
Nowe słuchawki AKG różnią się znacznie od poprzednich modeli tej austriackiej firmy. Są przede wszystkim ładne, a nie tylko utylitarne. Model K 701 jest prawdziwie luksusowy, co podkreślono przez białe, podobne do ceramicznego, wykończenie. Muszle o okrągłym kształcie poruszają się na specjalnym zawieszeniu, które ułatwia dopasowanie się ich do głowy słuchacza. Mamy tutaj również ulepszony naciąg elementu dotykającego głowy. Wykonany z prawdziwej skóry w naturalnym, brązowym kolorze i szarej drugiej "podszewce" z miękkimi wstawkami, porusza się po dwóch kabłąkach i połączony jest z elementem, do którego przymocowano linki naciągu za pomocą wygiętego, aluminiowego płaskownika. To na nim umieszczono logo firmy oraz oznaczenie L/R. Muszlę od zewnątrz pokrywa lakierowana na biało siateczka, a element wewnątrz uchwytu siateczka srebrna. Kiedy porównamy K 601 i K 701, okaże się, że te ostatnie mają o wiele bardziej płaską muszlę, niemal prostą, podczas kiedy w K 601 jest ona mocno wygięta. Oznacza to, że membrana pracuje w innych warunkach akustycznych. Widać wyraźnie, że chociaż są to słuchawki otwarte, to strojono je na dwie różne częstotliwości - inaczej zachowa się część membrany na środku, a inaczej po bokach. Do słuchawek dołączony jest giętki kabel w szarej osłonie, który w modelu K 601 (w K 701 jest identyczny, ale bez napisu) posiada nadruk "AKG ACOUSTICS high performance cable". Jeszcze jakiś napis? Proszę bardzo - na łuku do którego wchodzą końce kabłąków mamy: "Reference Headphones K 701" i pod spodem: "Made in Austria". Poduszki muszli są wyjątkowo wygodne i miękkie i mają szary kolor. Słuchawki wyglądają wyjątkowo atrakcyjnie i same chcą, żebyśmy się nimi zajęli. Pomaga temu także metalowa podstawka - rzecz naprawdę pomocna - na której stawiamy słuchawki, kiedy ich nie używamy.
|
||||
© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio |