PRZETWORNIK CYFROWO-ANALOGOWY
"Hi-end audio DAC by Stelmach"


W poprzednim miesiącu nakreśliliśmy podłoże powstania tego przetwornika oraz przytoczona została recenzja jego "poprzednika". Nowa wersja DAC-a nie jest właściwie wersją, a całkiem nowym urządzeniem. Zanim jednak rzucimy się w odmęty rozważań o dźwięku, przepłyniemy Trójkąt Bermudzki opisu i zawiniemy do bezpiecznego portu podsumowania, zatrzymajmy się na wyspie związanej z klasyfikacją. Przetwornik który prezentujemy należy bowiem do klasy urządzeń zamieszkujących obszary graniczne między produkcją komercyjną a DIY. Z jednej strony DAC został przecież wyprodukowany w co najmniej kilkunastu, identycznych egzemplarzach oraz jest normalnie sprzedawany. To predestynuje go do klasy urządzeń "seryjnych". Z drugiej jednak strony, jest to wyrób "unikatowy" w sensie ilościowym, powstał z potrzeby poprawy brzmienia dźwięku w systemie swojego autora i nie posiada własnej nazwy. Chyba, żeby za nazwę przyjąć wytrawione na płytce "Hi-end audio DAC". Taki opis dość dobrze pasuje do urządzeń kategorii DIY ("Do-It-Yourself"). I tak zatytułowana została pierwsza część tekstu, z historią powstania przetwornika. Nie jest jednak pewne, czy taka etykietka jest właściwa. Ostatecznie, wszystkie firmy specjalistyczne, przede wszystkim hi-endowe zaczynały dokładnie w ten sam sposób, od potrzeb własnych, a następnie swoich znajomych, znajomych znajomych i dopiero potem prezentowały produkt szerszej publiczności. Czy dlatego pierwsze urządzenia PASS-a, Marka Levinsona czy innych tuzów należy nazwać DIY? Chyba jednak nie. Być może więc, że o konkretnym przyporządkowaniu decyduje to co się z firmą dzieje później - jeżeli wyjdzie poza cztery ściany projektanta i konstruktora w jednej osobie, wówczas można mówić o "komercyjnym" produkcie.

To tyle. Najważniejsze jest bowiem to, jak dane urządzenie sprawuje się w systemie, a nie to jak się nazywa. DAC pana Stelmacha oferowany jest na razie w wersji do zabudowania w odtwarzaczu a testowane urządzenie "zewnętrzne" (bez obudowy) jest jeszcze dopracowywane. Z oczywistych przyczyn zamówiłem DAC-a "zewnętrznego", jednak poprosiłem o jedną modyfikację - o przygotowanie dwóch, niezależnych zasilaczy dla lewego i prawego kanału. Normalnie, osobno zasilana jest cześć cyfrowa i analogowa. W związku z rozbudową, zasilacz części analogowej otrzymał dwa transformatorki oraz dwie, niezależne płytki zasilaczy. Poza tym nie dokonano w układzie żadnych zmian. Czytając tekst warto zwrócić uwagę na sprawę związaną z metodologią badań przetworników. Ponieważ DAC "by Stelmach" ma zastąpić wewnętrzne przetworniki odtwarzaczy, urządzenie musiało być więc podłączone do kilku odtwarzaczy poprzez wyjście cyfrowe i porównane do ich wewnętrznych przetworników. Oznacza to, że mówiąc np. o odtwarzaczu za 4000 zł i opisując na jego tle DAC-a, nie należy utożsamiać cen tych dwóch urządzeń. Dam przykład (niezwiązany z testem): jeżeli powiemy, że bas przetwornika był tak samo dobry jak wspomnianego odtwarzacza, nie będzie to znaczyło, że DAC jest wart 4000 zł. Oznacza to tylko tyle, że sekcja napędu odtwarzacza i przetwornik grają tak jak odtwarzacz za 4000 zł. Chcąc więc określić realną wartość DAC-a, należy od 4000 zł odjąć przybliżoną cenę napędu.

DŹWIĘK

W przykładzie rzuciłem cenę 4000 zł. Był to jednak tylko przykład. "Hi-end audio DAC" w większości aspektów brzmienia (bo nie budowy) jest w stanie konkurować z przetwornikami odtwarzaczy z okolic 6000-8000 zł, a w dziedzinie definicji dźwięku nawet z Meridianem G-07. Duża rzecz, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że elementy pasywne zastosowane w przetworniku do czołówki nie należą, a transformatorki są raczej symboliczne i wijąc się po desce, do której zostały przymocowane, błagają o zmianę. Nie na końcu jest też fakt, iż urządzenie testowane było bez obudowy i z kablem zasilającym, z którym przyszło. Jedyny gest w jego stronę polegał na postawieniu deski (właściwie płyty pażdzierzowej) na trzech krążkach Vibrapod No 2.

Przywołany Meridian charakteryzuje się dokładnym, wyrównanym brzmieniem, nieco suchym i bez zadziorności (patrz mój test w "Audio" 5/05). DAC (tak będę pisał o testowanym przetworniku) pokazuje górę nieco dokładniej, z lepszym wypełnieniem środka. Meridian w porównaniu z Primare CD31 wydawał się suchy i precyzyjny, jednak podłączenie do jego napędu DAC-a pokazało, że atak instrumentów może być jeszcze szybszy i jeszcze mniej zaokrąglony. Klawesyn z zawierającej nagrania muzyki baroku płyty "Exceptional Masterpieces" (Siltech PCCC-10011 SA, SACD) był przez Meridiana nieco zaokrąglany i dosładzany. DAC idzie w nieco innym kierunku, pokazując więcej "światła" w górze skali. Elementy z tego przedziału przedstawiane są w mocny sposób, który w wielu systemach okazać się może nieco zbyt mocny. Góra nigdy nie jest przy tym metaliczna, ani sucha, a raczej dokładna.

Blachy perkusji z płyty "The Timekeepers" Count Basie meets Oscar Peterson (Pablo/OJC 20 790-2, CD) były więc z "07", a także z Musicala Fidelity A5 nieco cichsze i prawdę mówiąc, wydawało się, że balans tonalny był przez to bardziej neutralny. Sprawa góry nie jest jednak tak prosta. Żaden z wymienionych odtwarzaczy nie umiał w tak dobry sposób pokazać faktury uderzeń, mikroinformacji i subtelności wybrzmień. Dźwięk góry z DIY, pomimo że mocny, lepiej charakteryzował rodzaj uderzenia w blachę, starał się pokazywać jej grubość i chociaż do przetworników w rodzaju North Star Design Model 192 jeszcze mu daleko, to przynajmniej próby szły w dobrym kierunku.

Środek w DIY i Meridianie był pokazywany w podobny sposób, bez cienia eufonii, bez dociepleń i raczej towarzyszy pozostałym pasmom, niż im przewodzi. Być może nawet, że średnica była nieco zbyt beznamiętna. Wiem, że brzmi to jak oksymoron, ale nim nie jest. Czym innym jest bowiem super-wyrównane brzmienie, a brzmienie naturalne. Tutaj odtwarzacz Primare CD31 mógł się wydać ładniejszy, ponieważ dodając to tu, to tam coś od siebie, powodował, że słuchacz zatapiał się w dźwięku i zapominał o bożym świecie. O tym co jest lepsze będzie decydować w dużej mierze tor odsłuchowy. DAC w tańszych systemach, często nękanych plagami jasności, suchości i niedoboru pełnego basu, nie będzie najlepszym wyborem. Im wyżej jednak wejdziemy lub im bardziej neutralny tor mu zapewnimy, tym bardziej taki rodzaj prezentacji pomoże w kreowaniu wiarygodnego wydarzenia muzycznego. Nie chodzi więc o klasę w skali absolutnej, a o kontekst w jaki wrzucimy źródło.

Znacznie lepiej od wymienionych odtwarzaczy radzi sobie DAC z niższą średnicą i wyższym basem. Ładniej, pełniej, dokładniej został więc oddany saksofon Sonny'ego Rollinsa z płyty "Way Out West" (Contemporary Records/JVC, VICJ-60088, XRCD), gdzie zarówno atak, jak i wypełnienie niższej średnicy sprawiały, że dźwięk tego instrumentu był mięsisty i namacalny. Podobnie było z głosami damskimi - zarówno Diany Krall ("When I Look in Your Eyes", Verve 050 304-2, CD), jak i Dido ("No Angel", Arista 80268-2, CD), które były wyraziste, miały ładne "body" (niemal tak ładne jak ich właścicielki...), których to przymiotów G-07 nieco zabrakło.

I to jest najmocniejsza cecha tego przetwornika, idąca łeb w łeb wraz z dobrą dynamiką i niskim, penetrującym podziemia bloku w którym mieszkam basem. Dawało to dokładny, mocny, wybuchowy dźwięk, który zawsze pokazywał więcej i lepiej niż odtwarzacze z przedziału poniżej 8000 zł. Bas, jak mówiłem, jest spory, masywny, chociaż wybrzmiewa całkiem szybko. Porównując ten zakres z Primare, za każdym razem preferowany był DAC, niezależnie od tego, czy to była muzyka Dave Matthews Band z płyty "Everybody" (BMG/RCA 67988-2, CD) czy też Stana Getza z wysmakowanej reedycji płyty "The Cool Sounds" (Verve 547 317-2, CD) za każdym razem sprężystość tego zakresu i po prostu jego obecność sprawiały, że nagrania nabierały życia. Przy porównaniach DAC-a z innymi odtwarzaczami należy jednak uważać, ponieważ jego sygnał wyjściowy jest sporo wyższy niż standardowe 2V. W bezpośrednim porównaniu może się wydawać, że jego dźwięk zawsze jest bardzie dynamiczny i lepszy. Wyższe napięcie wyjściowe oznacza lepszy stosunek S/N systemu, jednak nie każdy przedwzmacniacz będzie z tego powodu szczęśliwy i jest taka możliwość, że przesterujemy jego wejście. Mnie nic takiego się nie zdarzyło, jednak proszę pamiętać, że ostrzegałem.

Wady? - bezwarunkowo: jakby nie chwalić dźwięku DAC-a, to scena dźwiękowa była nieco gorsza niż w Meridianie. Instrumenty podawane były przez przetwornik pana Stelmacha nieco bliżej i nie miały takiego "oddechu" wokół siebie. Poprzez wyrazisty atak wydawało się, że każdy instrument chce zagrać "solówkę", przepychając się przed pozostałych członków "bandu".

PODSUMOWANIE

Porównanie DAC-a z urządzeniami z okolic 8000-10 000 zł pokazało, że jest jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Już jednak samo zestawienie z najlepszymi urządzeniami tego przedziału cenowego o czymś mówi. Porównując przetwornik do wyjść odtwarzaczy z okolic 4000 zł (jak Primare CD21 czy Atoll CD100) wykazało jego wyższość w niemal każdej dziedzinie. Mówimy oczywiście o przetworniku, więc do jego ceny należy dodać cenę dobrego napędu i przewodu cyfrowego. Stety czy niestety, DAC wyraźnie pokazuje bowiem różnice pomiędzy wejściami i pomiędzy napędami i kablami. Z wieloformatowym Pioneerem DV-656A czy Atollem CD100 (również bazującym na napędzie Pioneera) dźwięk, w porównaniu z najlepszymi, był nieco zamglony i nie do końca odpowiadał przytoczonemu opisowi. Najlepiej sprawował się napęd Primare CD31 (przez wyjście XLR) oraz Meridiana G-07. Bardzo ładnie wypadło również zestawienie z wyjściem RCA odtwarzacza Sony XA333ES. Należy więc sprawdzić DAC-a z własnym odtwarzaczem, który chcemy "upgradować". Z przewodów gorąco zachęcam do przesłuchania Stereovoxa HDXV - zarówno w wersji RCA jak i XLR. Przetwornik posiada również wejście USB i chociaż o tym nie wspominałem, to już chociażby dla niego warto go kupić - dźwięk z komputera przechodzi transformację i naprawdę zaczynamy wierzyć, że to może być przyzwoite źródło dźwięku...

Wojciech Pacuła

BUDOWA

Jak widać na zdjęciach, przetwornik przybył przykręcony do płyty paździerzowej, jednak tylko dlatego, że chciałem go przesłuchać możliwie najszybciej. Jego zasadnicza część została umieszczona na jednej płytce drukowanej i normalnie tylko dwa transformatory (lub trafo z podwójnym uzwojeniem wtórnym) znajduje się poza nią. Do dyspozycji mamy wejścia USB (z dekoderem USB/SPDIF Burr Browna), RCA, BNC, TOSLINK oraz AES/EBU. Z tych wejść sygnał dostarczany jest do odbiornika Crystala CS8414. Jeżeli się nie mylę, to w torze mamy transformatory. Cyfra zostaje następnie poddana obróbce - sygnały kanałów są rozdzielane i odwracana jest faza. Następnie sygnał jest przetaktowywany dla zmniejszenia jittera. Materiały firmowe tak opisują te operacje:

"W formacie I2S przesyłane są jednym przewodem na przemian próbki kanału lewego i prawego. Naprzemienne próbki lewego i prawego kanału przetwarzane są przez blok cyfrowego rozdzielacza kanałów i odwracacza fazy. W wyniku jego działania [...] przetwornik [...] pracujący np. w kanale prawym otrzymuje próbkę danych kanału prawego bez zmian, a zamiast danych kanału lewego - tę samą próbkę danych kanału prawego, lecz w odwróconej o 180° fazie".

Sygnał na analogowe impulsy zamieniany jest w dwóch przetwornikach Crystala CS4390, po jednym na kanał. Jest to nie najnowszy, stereofoniczny przetwornik 1-bitowy delta-sigma 4. rzędu, o długości słów do 24 bitów i częstotliwości próbkowania do 48 kHz, o dynamice 106 dB, a więc realnej rozdzielczości niecałe 18 bitów. W układach wyjściowych użyto układów scalonych Analog Devices AD825, które pracują m.in. jako sumatory sygnałów, dzięki czemu dynamika ulega podwyższeniu o 3 dB. Stąd też wyższe napięcie wyjściowe. Za scalakami umieszczono filtr Bessela również na AD825. W układzie użyto oporniki precyzyjne. Kondensatory elektrolityczne są zastosowane tylko w układach zasilających, w torze analogowym nie ma żadnych elektrolitów. Część kondensatorów to Rubycony, jednak znajdziemy również małe kondensatory ceramiczne.

Część rzeczy, takich jak zasilacze, przewody do gniazda XLR są dość wątpliwej jakości, jednak zostały zastosowane tylko po to, żeby wypróbować przetwornik. Należy więc wziąć pod uwagę, że finalne urządzenie, z dopracowanymi wszystkimi elementami powinno zagrać jeszcze lepiej.

HI-END AUDIO DAC
Cena: wersja "wewnętrzna" - 627 zł, wersja "zewnętrzna" - jeszcze nie ustalona.
Kontakt: andrzejstel@wp.pl



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio