VELUM REFERENCE - KABEL BEZ WŁAŚCIWOśCI
Test ten powstawał długo, znacznie dłużej niż jakikolwiek inny, który zdarzyło mi się przeprowadzać, gdyż zajął ponad pół roku. Nie jest to dowód do dumy, chciałbym jednak, aby został właściwie zrozumiany. Jak było wspomniane przy okazji testu tańszej serii przewodów Veluma (No6, październik 2004: www.highfidelity.pl/artykuly/0410/velum.html), rzecz zaczęła się jeszcze dawniej, bo półtora roku temu w czasie wystawy Audio Show. Standardowo, przystępując do testu, staram się zebrać jak najwięcej informacji o produkcie. A tutaj - cisza w eterze. Takie pociski "znikąd" zawsze budzą poczucie niepewności, tym większe, im wyższa jest ich cena. Tak więc, Velum nie miał łatwego startu, ponieważ był z góry nieco bardziej "podejrzany". Żeby więc móc coś o nim powiedzieć odpowiedzialnie, bez miejsca na uprzedzenia czy uniesienia, trzeba go było sparować z wszystkim, co było dostępne. Grał więc w systemach składających się z urządzeń Halcro, Nagry, BAT-a, Peak Consultów, LINN-a CD12, kosztownych Accuphase'ów, kolumn B&W Matrix (tak na marginesie, to są to jedne z najlepszych konstrukcji tej brytyjskiej firmy), KEF Reference 205, Sonus Faber Guarnieri i wielu innych, których nazw już nie pamiętam. Wystarczy powiedzieć, że miał godną "oprawę". A i konkurenci byli nie byle jacy - od Cardasów Golden Reference, poprzez Stereovoxy do XLO UnLimited i Limited. Również i w tej mierze został więc "prześwietlony". I co? I został u mnie jako referencja. Po części przesłuchań, dokonanych w obecności przewodów sieciowych Velum N1,3 "Blues" i "firmowej" listwy sieciowej, poproszony zostałem przez jego dystrybutora o komentarz, z obietnicą, że niezależnie od tego, co myślę, zostanie zamieszczony na stronie (można go znaleźć na stronie www.velum-cable.com w dziale "Opinie"). Czytając go niedawno, zdałem sobie sprawę, że trudno mi do tego tekstu coś więcej dodać. Aby rzecz została jednak doprowadzona do końca, test ten otrzymał również część pt. "Odsłuch". ODSŁUCH Najkrócej można opisać brzmienie Velumów jako pewnego rodzaju "zniknięcie" z systemu. Nie jest to do końca zgodne z prawdą, bo nie ma rzeczy superprzezroczystych, ale jako pewnego rodzaju robocze uogólnienie dobrze oddaje ducha tego opisu. Za każdym razem, kiedy podpinałem Velumy do kolejnych urządzeń, wszystko stawało się wyraźniejsze, dokładniejsze i bardziej "dosłowne". Pułapka takiej prezentacji oczywiście istnieje. Z dość jasnymi urządzeniami, jak np. Copland CSA29 dźwięk był... jasny. Działało tutaj jednak raczej prawo "najsłabszego ogniwa", którym Velum nie był. Ponieważ są to jednak drogie przewody, więc i urządzenia towarzyszące będą zapewne z "górnej półki". Dobrym przykładem będzie więc system złożony z końcówki Nagra MPA (74 000 zł), przedwzmacniacza PL-P (45 000 zł) i przetwornika D/A MAP (44 000 zł) tej samej firmy. Znakomite urządzenia, cudowny dźwięk, zaś końcówka awansowała do ekskluzywnego panteonu tego typu urządzeń, które - gdybym właśnie poszedł śladami głównego bohatera filmu "American Beauty" - minutę później kupiłbym. W systemie tym Velum czuł się jak ryba w wodzie, jakby właśnie z nim owe kosztowności były projektowane. Być może pomogła tutaj synergia, polegająca na tym, że Velum niczego nie rozjaśnia i nie pokazuje "hiperrealnego" obrazu, a gra po prostu to co trzeba. Bardzo dobrze została oddana dynamika urządzeń, ale i również pewna śladowa "miodopłynność" górnego zakresu, która sprawiała, że każde wydarzenie było "namacalne" i składało się nie tylko z głównego dźwięku, ale jeszcze "czegoś", co sklejało wszystko w jedną całość. W jaśniejszych hi-endowych systemach, jak np. Krell Showcase, Velum również znikał, nie docieplał jednak niczego, nie dosładzał i nie udawał, że są to urządzenia lampowe. W zamian umożliwił końcówce Showcase 5 (w trybie stereofonicznym) oddać energię w przeciągu 1/00008 s, czyli w taki sposób, w jaki ta bestia lubi najbardziej. Inne przewody z Krellem grały nieco przyjemniej, nie były jednak w stanie ukazać pełni jego dynamicznych możliwości. Co ciekawe, najbliżej, pod względem ogólnego zrównoważenia było do Veluma Cardasowi Golden Reference. Zarówno przewody XLO, jak i Stereovoxa, w ramach swojego "stylu" wspaniałe, cudowne i godne podziwu, coś nieco do dźwięku dodają: a to dużą scenę (XLO), a to - poprzez lekkie przyciemnienie góry - plastykę (Stereovox). W tej mierze, Cardas wraz z niemieckim "przyjacielem" prezentowały bardziej neutralne oblicze. Neutralne nie zawsze znaczy lepsze, jednak w tym przypadku, biorąc pod uwagę, że nie kompletowałem systemu dla samej przyjemności (chociaż w jakiejś mierze również), ale przede wszystkim jako "narzędzie", Velum był mi najbliższy. Nie wiem za bardzo co więcej pisać, bo wszystko ponad to byłoby bezsensownym biciem piany i występem klauna na jarmarku (zbyt często się to w naszej branży zdarza). Powtórzę więc krótko to, co napisałem w liście do dystrybutora: Velum jest referencyjnym narzędziem, które w rękach dobrego fachowca jest w stanie uczynić cuda. Czyli: wytworzyć iluzję i "przenieść" wydarzenie muzyczne, wraz z jego emocjami, atmosferą itp. do naszego mieszkania. Iluzję, w którą po prostu i bez zastrzeżeń uwierzymy. Wojciech Pacuła BUDOWA Ta część, podobnie jak przy tańszych przewodach Veluma jest dość trudna, głównie z powodu nimbu tajemniczości otaczającego te produkty. Kilka rzeczy można jednak można ustalić. Przewód głośnikowy LS-G składa się z dwóch osobnych, grubych "lin", spiętych w dwóch miejscach długimi "szrinkami" ze złotym logo i nazwą modelu. Każdą z nich obleczono w siateczkę o czarnym kolorze o białej "nitce", tworzącej na jej powierzchni prosty wzór. Kable są piekielnie sztywne i pod tym względem za każdym razem, kiedy muszę je przepinać, przeklinam w duchu fizykę. Raz zapięte, pozwolą jednak o tym zapomnieć. Każda z "żył" składa się z wielu przewodów typu "Litz", skręconych ze sobą dość mocno. Na zakończenia wybrano widły Cardasa, wszędzie dobrze oceniane, które jednak u mnie osobiście wywołują kolejną porcję wyzwisk. Ale, jak wspomniałem, przepinam je kilka razy dziennie. Nieco więcej mogę powiedzieć o interkonektach, ponieważ, kiedy jeden z nich (NF-G SE) przestał grać, a był mi potrzebny już/natychmiast, rozciąłem czarną, niezbyt elegancką koszulkę termokurczliwą, którą są zakończone wszystkie przewody Veluma. A interkonekt zbudowany jest z ośmiu linek ze srebrzonej miedzi, otoczonych srebrzonym ekranem, a wszystko w teflonowej koszulce. Trzy linki przylutowane były do pina "+", trzy do "-", zaś dwie pozostałe, wraz z ekranem do masy. Całość została następnie okręcona ciemnoniebieską taśmą i obleczona wspomnianą siateczką. Wszystkie Velumy są kierunkowe. Nie zauważyłem żadnych czarów, sproszkowanych kurzych nóg, ani odchodów nietoperzy, a jednak gdzieś w tym wszystkim tkwi przecież zagadka tego wyjątkowego dźwięku.
Dystrybutor: |
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio |