POSZUKIWACZE ![]() Przyjemnością jest, ale i odpowiedzialnością towarzyszenie rozwojowi firmy od początku jej działalności, albo - jak w przypadku LAR-a - od jej wczesnego, żeby tak powiedzieć, "preprasowego" stadium. Przyjemność rozumie się sama przez się, bo oto wiemy o firmie więcej niż inni, nawet dobrze poinformowani, ale zawsze z "trzeciej ręki", redaktorzy. Odpowiedzialność jest zaś ogromna - trzeba bowiem umieć rozpoznać właściwości urządzeń, przewidzieć rozwój firmy itp., bez jakiegokolwiek wsparcia ze strony innych publikacji. Myślę, że to właśnie w takich przypadkach okazuje się, co jesteśmy warci - my i nasze "wyczucie".
Przygotowując rok temu dla "Sound and Vision" numer tzw. "polski", poprosiłem firmy o przysłanie krótkiej "wizytówki". LAR przedstawił się w następujący sposób:
Dodać należy, że początkowo firma nazywała się Orlik, jednak w związku z istnieniem innej firmy o tej samej nazwie, tuż przed pierwszą publikacją została ona zmieniona na Linear Audio Research. I myślę, że słusznie, bo nie dość, że nazwa wpada w ucho, to jeszcze ma znakomity skrót - LAR. Testowana Nazca jest drugą wersją tego udanego wzmacniacza i chociaż w materiałach firmowych wciąż występuje pod oryginalną nazwą, myślę, że na miejscu będzie mówienie o niej jako o "v2". DŹWIĘK ![]() Nazca nie jest typowym, dość słabowitym wzmacniaczem typu SET. I słychać to momentalnie. Nie będę ukrywał, że właśnie z powodu wysokiej jak na triody - mocy (60W na kanał), ciekawy byłem, jak zabrzmią utwory, które na SET-ach, np. na Silverach 300 Ancient Audio (18W na kanał) wypadają słabo, albo całkiem źle. Już od pierwszych sekund "Coral Lounge" Deep Forest z soundtracku do filmu "Strange Days" (Sony Records 4 80984 2) słychać było znakomity drive, fantastyczny pogłos z tyłu słuchacza. Stopa perkusji miała mięsisty i pełny wykop. Barwa była minimalnie przesunięta w stronę wyższego basu. Góra była podawana perliście i ładnie. I chociaż wcale nie była ona jaśniejsza czy ostrzejsza niż w używanym przeze mnie wzmacniaczu Avantgarde`a Acoustic Model 5, to było jej "więcej", głównie poprzez lepszą paletę harmonicznych i "gęstość" gry w tym zakresie. Głos Kate Gibson w utworze "Dance Me to the End of Love" z tego samego krążka, był na wyciągnięcie ręki, podobnie jak towarzysząca jej wokalistka. W ogóle, wydaje się, że Nazce ten rodzaj muzyki - przestrzenny, gładki, itp. - szczególnie "leży". Dodaje ona jakiejś magii do - wydawałoby się wcześniej - nieco martwych utworów. Nie chodzi tutaj jednak o osłodzenie, bo tego nie ma w ogóle - Model 5 wydaje się "słodszym" wzmacniaczem od LAR-a.
To jednak rzeczy całkowicie i cudownie nieaudiofilskie. Jednak i z materiałem, z którym nie bałbym się pokazać na pokazach, jak Sinatra z płyty "F.S. sings Gershwin" (Columbia/Legacy 5 07878 2), było nadzwyczaj dobrze. Głos wokalisty został pokazany precyzyjnie, z dokładnym pogłosem sali i wyraźnie dało się wypunktować różnice pomiędzy odtwarzaczami Accuphase`a DP-67 i Lektorem Grand Ancient Audio. Pomimo że nagranie "I've got a Crush on You", o którym mowa, pochodzi z roku 1948, to jego realizacja jest zjawiskowa. Dlatego też trąbka, która poprzedza wejście Sinatry jest super-naturalna. LAR pokazał ją znakomicie, chociaż Silver dodał tu i ówdzie nieco więcej powietrza i oddechu. Nazca dawała jednak lepsze "posadowiene" całości na scenie. Podobnie było w pochodzącym z roku 1945 roku nagraniu "Someone to Watch Over Me" z tej samej płyty, gdzie poza lekką nosowością znakomicie został oddany tembr głosu młodego Sinatry i można było zrozumieć kobiety, które nim uwodził. "My Favourite Things" z japońskiej płyty tria Great3 (AEOLUS AJCD-S002) pokazało mnóstwo odcieni blach. Myślę, że w tym przypadku dużej różnicy pomiędzy Silverami i LAR-em nie było, a jeżeli nawet, to nie zwróciłem na nią uwagi. Kontrabas został pokazany nieco lekko, ale za to bardzo dokładnie. Przekonywająco zabrzmiał fortepian - dźwięcznie, nieco szkliście, z wyraźnym momentem uderzenia młoteczków. Pomimo ogromnej ilości informacji szelesty i charakterystyczne "mruczenie" muzyków nie były eksponowane. Scena budowana była raczej za kolumnami i nie zbiegała się w jeden punkt, ale rozciągała się w kształt trapezu. W tym przypadku jednak SET-y potrafią pokazać rogi pomieszczenia lepiej. PODSUMOWANIE ![]() Na koniec znowu puściłem nagrania rockowe i elektronikę. I chociaż zarówno jazz, jak i klasyka są przez Nazcą pokazywane z ogromną klasą, to LAR "kocha" mocniejsze nagrania, z plamami przestrzeni, gitarami elektrycznymi, perkusją, która gra, a nie popukuje itp. Pod tym względem wzmacniacze single-ended są jak bezradne dzieci. LAR potrafi dodatkowo oddać niski bas ze spokojem zawodowca. Góra jest - nie tylko jak na push-pull - odtwarzana wyjątkowo dobrze. Tak więc, przejście z powrotem na Model 5 nie było do końca szczęśliwym wydarzeniem. Pod tym względem SET ma nieco więcej do powiedzenia, jednak są to niuanse. Jedynym miejscem, w którym pojedyncza lampa bez sprzężenia zwrotnego wciąż góruje, to średnica. Chociaż Nazca odtwarzała ją z zaangażowaniem i dokładnie, to jej rysunek, mikroinformacje, itp. były nieco zbyt wtopione w resztę wydarzenia. Słychać to jednak przede wszystkim przy bezpośrednim porównaniu. Myślę, że w oderwaniu, przyjmiemy to bez większych zastrzeżeń. BUDOWA
Wzmacniacz Linear Audio Research Nasca jest zestawem składającym się z dwóch monobloków, wyposażonych jednak w dwa wejścia liniowe oraz regulację wzmocnienia. Wyjątkowa uwaga została poświęcona projektowi plastycznemu. Pan Czyżewski poszedł w tym miejscu "na całość" i wynajął profesjonalnego plastyka, który biorąc pod uwagę racje estetyczne, konstrukcyjne oraz (co przy wysokich napięciach w tego typu konstrukcjach jest bardzo ważne) bezpieczeństwa zaproponował dość niespotykaną formę. Całość składa się z dwóch monobloków, mogących pracować oddzielnie, które zostały zaprojektowane tak, aby były ustawione obok siebie. Całość zawsze budzi ogromny podziw dla precyzji wykonania i nikogo nie pozostawia obojętnym. A przecież w naszym "światku" tak rzadko mamy do czynienia z czymś oryginalnym...
Żarzenie wszystkich lamp jest prostowane. Do wygładzania napięcia anodowego użyto kondensatorów S+M 6x470 µF. Kondensatory sygnałowe, to polipropyleny. Wykonanie poszczególnych płytek, montaż elementów itp. jest perfekcyjne. Tak jak poprzednio nie do końca mnie uspokajał widok długiego ekranowanego przewodu biegnącego z wejść do potencjometru, przez całą długość urządzenia. Od czasu poprzedniego testu opisywałem jednak monobloki BAT-a VK-150SE, w których rozwiązano to w identyczny sposób. Czyli, że może nie ma w tym nic tak niepokojącego... Z przodu, pod spodem górnej części umieszczono przełącznik głębokości sprzężenia zwrotnego. Najlepiej Nazca pracuje z mniejszą pętlą. Przy głębszym "feedbacku" przede wszystkim zmienia się barwa urządzenia - góra jest zbyt schowana i za cicha. Problemy zaczynają się również z dynamiką, która w wyraźny sposób jest kompresowana. Tak więc, przełącznik ów może służyć przede wszystkim jako instrument edukacyjny, pokazujący, w jaki sposób sprzężenie zwrotne wpływa na dźwięk. Na szczęście jest on malutki i szybko się o nim w ogóle zapomina.
LINEAR AUDIO RESEARCH: Kontakt: DANE TECHNICZNE
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by Studio LooK |