pl | en

Przychodzi facet do salonu (audio)

cz. XXV


A WCALE, ŻE BO NIE,
CZYLI: MOJA NAGRODA ROKU

Dwudziesta piąta część cyklu felietonów opisujących świat audio od strony sprzedawcy. Bycie sprzedawcą może być naprawdę fajne…

Kontakt:
e-mail: audiopunkt@wp.pl
info@audiopunkt.com.pl

www.sklep.audiopunkt.com.pl


lient, który wyraża zainteresowanie zakupem nowego elementu do swojego toru audio lub też chce wymienić stary model na nowy często poświęca na ten cel całe tygodnie: poprzez odsłuchy, wypożyczanie i analizowanie efektów brzmieniowych, jakie wnosi nowe urządzenie do jego systemu. To całkowicie zrozumiałe, praktyczne podejście do tematu.


Od lat obserwuję jednak zjawisko polegające na tym, że przy wszystkich wymienionych wcześniej czynnościach towarzyszy Klientowi przekonanie, że nie kupi tego, co pożycza, nie kupi tego, co wozimy mu do domu na prezentacje, nie kupi tego, co słucha w salonie podczas (świadomie, jak mniemam) umawianych odsłuchów, nawet wtedy, gdy wyraża zachwyt nad wyjątkowym dźwiękiem danego urządzenia. A to dlatego, że mamy do czynienia z audioturystyką. Turyści zazwyczaj zwiedzają ciekawe miejsca na świecie lub we własnym kraju. Audioturysta zwiedza sklepy ze sprzętem audio i snuje opowieści o „najwyższym czasie” na zmianę jakiegoś elementu w systemie. Trwa to, jak mówię, tygodniami lub miesiącami i kończy się zawsze tym samym: gadaniem, czyli niczym.


Świetną ilustracją tego zjawiska jest przygoda jaka ostatnio nas spotkała. Przez wiele miesięcy mieliśmy okazję słuchać wypowiedzi o konieczności wymiany kolumn. Dyskusje trwały od roku, padło kilkanaście propozycji, odbyło się kilka wizyt związanych z przedyskutowaniem tematu, znalazło się też kilka konkretnych pomysłów na nowe kolumny. W końcu "Nadejszła wiekopomna chwiła": Klient zwrócił się z prośbą o pomoc w znalezieniu nowych kolumn ponieważ podjął już decyzję i to jest właśnie „ten moment”, po którym nastąpi zapowiadany od roku zakup. Miał już wytypowanych kilka modeli, którymi oczywiście dysponowaliśmy. Podjęliśmy się zadania wożąc Klientowi do domu nowe kolumny i organizując odsłuchy w sklepie. Po domowych prezentacjach usłyszeliśmy od niego opinię, że ostatnie z zawiezionych do niego kolumn grają fantastycznie, rewelacyjnie i że tak dobrze, to jeszcze nic mu nie zagrało. Ale "na razie" nie kupi, bo będzie myśleć. Nad czym pytam, skoro nic „tak dobrze” nie zagrało? Tego nie powiedział. Odpowiedź przyniósł czas i to z wisienką na torcie.

Otóż przeczytaliśmy na pewnym audiofilskim forum wypowiedź tego właśnie Klienta o naszych kolumnach. Dowiedzieliśmy się, że weszła mu drzazga w rękę kiedy je nosił. No i nie można zapłacić za kolumny tyyyle pieniędzy, jeśli ich wykonanie jest tak fatalne, że drzazgi włażą w ręce już, wtedy, kiedy się je nosi. Zdziwiło mnie to mocno, gdyż nam nie mówił o tym ani słowa, a i same kolumny wykonane są znakomicie. Bardzo dokładnie wypytałem kolegów na okoliczność prezentacji tych kolumn u Klienta w domu i okazało się, że sytuacja z drzazgą nie mogła mieć miejsca, bo ten, kiedy były wypakowane, ich nie nosił! Owszem, pomagał przy nich, ale tylko wtedy, gdy były zawinięte w gruby koc do transportu. Jakby tego było mało, otrzymaliśmy też informację z zaprzyjaźnionego sklepu, że Klient nie omieszkał i tam się podzielić opowieścią o swoim cierpieniu spowodowanym drzazgą. A dlaczego nie u nas? Do dziś tego nie rozumiem. Za to już wiem, że są ludzie gotowi wymyśleć każdą historię tylko po to, aby usprawiedliwić się przed sobą i "światem", że ich nieracjonalne postępowanie ma jednak uzasadnienie.


Od osób trzecich dowiedziałem sie o kolejnym powodzie „niekupowania”: Bo za drogie i nie wiadomo skąd za nie taka cena. „Będzie szukać czegoś co zagra tak samo, ale za 1/3 ceny tych, które go urzekły”. To jak to? – Zastanawiam się. Przecież te kolumny, które grały najlepiej kosztowały tyle samo przed odsłuchem, przed całą operacją wożenia do niego i wnoszenia po schodach (bo windy nie ma), co i po odsłuchu. Cena była znana. Po odsłuchu przecież nie podrożały. To co, wcześniej nie można było sobie w głowie poukładać, że nie szukam kolumn w tej cenie?! Można ale po co skoro za darmo przywiozą, wtargają, zaprezentują, spakują, zniosą i odwiozą z powrotem do sklepu. (Ważne! - nauczeni tym przykładem, teraz pobieramy za takie usługi dodatkowe opłaty.)
Czyli za drogie! I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Klient znając ich cenę wcześniej stwierdził, że... cena nie stanowi problemu, liczy się to, jak zagrają.

I to by było na tyle w temacie zjawisk paranormalnych. Przy okazji witam wszystkich w 2015 roku!

O autorach

JAROSŁAW OSTROWSKI jest kierownikiem salonu Audiopunkt. Pracuje w nim od początku rozpoczęcia działalności w tym miejscu. Wychował się w rodzinie muzykującej, dźwięk na żywo ma we krwi. W brzmieniu każdego urządzenia próbuje odnaleźć coś ciekawego. Jeśli sprzęt jest kiepski nie ma litości, wówczas na miejsce na półce w Audiopunkcie takie urządzenie nie ma szans.

ADAM KILJAŃCZYK jest zaprzyjaźniony z Audiopunktem od wielu lat. Pasję do sprzętu odziedziczył po Tacie, który to z kolei był i jest częstym gościem sklepu przy ul. Batorego.