pl | en

Przychodzi facet do salonu (audio)

cz. X


"Co jest audiofilskie?"

Dziesiąta część cyklu felietonów
opisujących świat audio od strony sprzedawcy.
Bycie sprzedawcą może być naprawdę fajne…

Kontakt:
e-mail: audiopunkt@wp.pl | info@audiopunkt.com.pl

www.sklep.audiopunkt.com.pl


rzez wiele tygodni mieliśmy okazję gościć u nas aktywne monitory studyjne. Małe PMC TwoTwo 6, duże APS Trinity oraz przez chwilę (od razu zostały kupione) malutkie APS Coax. Nie ma w tym nic dziwnego, bo przez ostatnie lata często bywają w Audiopunkcie takie marki jak: PMC - nieustająco, czy ADAM i Genelec - okazjonalnie. A obecnie również Eve Audio.
Tym razem, z racji większej ilości czasu jaki poświęciliśmy odsłuchom wraz zaproszonymi gośćmi z branży nagraniowej, estradowej, prasy audiofilskiej i przyjaciółmi z innych sklepów audio, wywiązały się ciekawe dyskusje sprowokowane wspólnymi odsłuchami.
W ich efekcie stanęło przed nami pytani: „co jest audiofilskie?!” Brzmienie zawodowych, aktywnych i pasywnych monitorów studyjnych, czy pasywnych kolumn "hajfajowych"? Temat-rzeka, ale postaram się go potraktować jedynie jako zachętę do dalszych dyskusji.

Generalizując, można powiedzieć, że branża hajfajowa, ukierunkowana na rynek audiofilski odrzuca brzmienie zawodowych monitorów, bo: "jest płaskie”, „bez głębi sceny" (z czym ja akurat nie mogę się zgodzić). Branża zawodowa odrzuca brzmienie głośników audiofilskich jako: "nieprawdziwe”, „podkolorowane ponad miarę, a więc sztuczne". Tymczasem to branża zawodowa pracując na monitorach studyjnych przygotowuje nam muzykę, jakiej potem słuchamy na naszych audiofilskich skarbach.
Czy da się pogodzić tak sprzeczne przekonania i w którym ewentualnie miejscu? Ja uważam, że nie. Moim zdaniem nadal będziemy się traktować z dystansem, nie nadeptując sobie na odciski, czyli nadal będziemy udawać, że nie ma sprzeczności, nie ma tematu. Uważam tak dlatego, że ta sytuacja trwa wiele lat i żadnej ze stron nie zależy na zbliżeniu stanowisk ani na konstruktywnej wymianie opinii. Audiofile nadal będą uważać, że ich dążenie do wierności dźwięku za pomocą hajfajowych i hajendowych urządzeń jest właściwszą drogą, a branża studyjna będzie robić swoje nie zważając na głosy audiofilów.

Czy warto kruszyć kopie? - Nie, nie warto. Uogólniając, można powiedzieć, że audiofil nie szuka prawdy tylko piękna. Szuka spełnienia swoich oczekiwań w odniesieniu do dźwięku i dzięki temu właśnie mamy wielką różnorodność produktów, taką odmienność brzmień pretendujących do miana właśnie tego jedynego, "właściwego" dźwięku. Zaś branża nagraniowa realizuje swoje zamysły pracując na urządzeniach z "innego świata" w przekonaniu, że osiąga "tę prawdę o którą w dźwięku chodzi". I tu kłania się nam Ś.P. ks. profesor Józef Tischner. Pokój jego duszy.

Jak każde uogólnienie, tak i to powyższe ma wady. Zatem teraz parę konkretów. Po odsłuchach APS Trinity przez dziewięć osób wiadomo, co następuje:
- jeden z klientów, audiofil, uznał brzmienie za wyborne, ale dorzuciłby jeszcze subwoofer,
- drugi klient, audiofil, przyznał, że czegoś tak fantastycznego jeszcze nie słyszał i że zburzyłem mu spokój ducha,
- dwie osoby z prasy branżowej audiofilskiej odrzuciły brzmienie jako płaskie, z wycofaną średnicą i niedoborem basu,
- jedna osoba z branży estradowej uznała brzmienie jako kapitalne, wybitnie dobre i zapałała chęcią kupienia kolumn,
- jedna osoba z branży nagraniowej uznała brzmienie jako znakomite, spełniające wszelkie oczekiwania stawiane sprzętom mogącym pracować w jego studiu,
- na trzy osoby z branży sprzedawców audio dwie uznały brzmienie za znakomite, wręcz wystarczające do zakończenia poszukiwań dźwięku, a jedna nie zaakceptowała tego brzmienia jako "zbyt naprężonego i akuratnego w stylu niemieckim" :).

Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził.

O autorach

Jarosław Ostrowski jest kierownikiem salonu Audiopunkt http://audiopunkt.com.pl . Pracuje w nim od początku rozpoczęcia działalności w tym miejscu. Wychował się w rodzinie muzykującej, dźwięk na żywo ma we krwi. W brzmieniu każdego urządzenia próbuje odnaleźć coś ciekawego. Jeśli sprzęt jest kiepski nie ma litości, wówczas na miejsce na półce w Audiopunkcie takie urządzenie nie ma szans. Adam Kiljańczyk jest zaprzyjaźniony z Audiopunktem od wielu lat. Pasję do sprzętu odziedziczył po Tacie, który to z kolei był i jest częstym gościem sklepu przy ul. Batorego.

Poprzednie felietony z cyklu „Przychodzi…”

Cz. I pt. Odsłuch, czytaj TUTAJ
Cz. II pt. Nie tak łatwo, czytaj TUTAJ
Cz. III pt. Po drugiej stronie barykady, czytaj TUTAJ
Cz. IV pt. Wszechwiedza, czytaj TUTAJ
Cz. V pt. Japoński maj, czytaj TUTAJ
Cz. VI pt. Nie tylko handel, czytaj TUTAJ
Cz. VII pt. Wypożyczalnia, czytaj TUTAJ
Cz. VIII pt. Dwaj panowie Galacticos, czytaj TUTAJ
Cz. IX pt. Polskie poproszę!, czytaj TUTAJ