pl | en

GRAMOFON - CZY JEST SENS?

Witam!

Wczoraj byłem na odsłuchu sprzętu kolegi opartego na gramofonie, wzmacniaczu Onkyo oraz kolumn Klipsch.
Niesamowicie ciekawe doświadczenie. Ja podążam drogą plików, przetworników itd., wysokiej rozdzielczości hi-res.
Tymczasem to co usłyszałem z gramofonu nie drogiego - do 1500 zł razem z budżetowym wzmacniaczem, przerosło moje oczekiwania. Przede wszystkim bas, bardzo duża masa, dobra kontrola - w ogóle moim zdaniem nieporównywalny do przetwornikowego, granego z plików.
Jednocześnie spodziewałem się gorszej rozdzielczości, biorąc pod uwagę fakt, że rDAC jest w tej materii w swojej cenie wybitny i znów okazuje się, że rozdzielczość nie odstaje od plików podawanych przez rDAC.
No fakt, być może troszkę mniejsza dynamika oraz słyszalne minimalnie, nawet czasami przy nowej, płycie trzaski ( i tutaj pytanie - czy uważa Pan że np. 40-krotne słuchanie tej samej płyty doda jeszcze więcej trzasków, czy wymiana wkładki ta sprawę może załatwić?).

Fakt, że winyle tanie nie są - no ale np. decydując sie na przejście na taką formę odtwarzania muzyki można spieniężyć przetwornik z zasilaczem na przyzwoity gramofon i kilka płyt na początek.

Odsłuch przeprowadzaliśmy na płytach
1. Steven Wilson
2. Depeche Mode
3. Roxy Music
4. Dead Can Dance
5. Marillion (i tutaj płyta Fugazi - słuchałem jej na CD i plikach 1000 razy, moja ulubiona - z winylu przepaść - nowa edycja - rewelacja).

Pytanie zasadnicze: czy potwierdza Pan moje obserwacje, widziałem sporo Pana testów przeprowadzanych na winylu, czy to tylko kwestia sprzętu i w przetwornik trzeba większych inwestycji, by otrzymać bardziej analogowy dźwięk? Jaka jest Pana zdaniem żywotność płyty często słuchanej?
Przyznam szczerze, że ten odsłuch dał mi sporo do myślenia. Proszę o pomoc w rozwiązaniu zagadki.

Tomasz


Witam!

Przy tych pieniądzach analog zawsze miażdży cyfrę... Trzeba naprawdę bardzo dużych pieniędzy, żeby cyfra zagrała co najmniej tak samo interesująco - inaczej, ale też fajnie. Dlatego, jeśli już się pan "zaraził" analogiem, to niech pan w to idzie, nie ma już odwrotu.
Co do płyt, to dobrze użytkowane i przechowywane zagrają po 40 latach niespecjalnie gorzej niż na początku trochę więcej trzasków i wyższy szum, ale i tak pan tego nie zauważy, bo nie będzie pan już niczego pamiętał :) Warto kupić jakąś myjkę do płyt (jakby co, mam do sprzedania RCM Okki Nokki, o której kiedyś pisałem), bo to zawsze pomaga. Winyl rządzi!

Pozdrawiam
Wojciech Pacuła